malarka78 malarka78
121
BLOG

Kokon emocjonalny

malarka78 malarka78 Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Obserwując współczesne społeczeństwo odnoszę wrażenie, że większość ludzi schowała się w "bezpiecznym" kokonie emocjonalnym. Owszem osoby te nawiązują relacje interpersonalne - jednakże są one bardzo płytkie. Nie angażują się w te związki - a co za tym idzie nie budują sinych więzi.

Oczywiście jest to swego rodzaju znak naszych czasów - ale czy jest to zjawisko korzystne? I tutaj na pewno znajdą się zwolennicy, którzy potwierdzą słuszność takich postaw jako dostosowanie do cywilizacji informacyjnej oraz wymogów współczesnego świata, ale jest też druga strona - która mam nadzieję ma równie wielu zwolenników. Otóż czy taki kokon emocjonalny rzeczywiście sprzyja rozwojowi jednostki? Biorąc pod uwagę różne teorie z dziedziny psychologii (w tym także psychologii rozwojowej) człowiek powinien rozwijać się na wszystkich płaszczyznach - a tworzenie więzi, odczuwanie i przeżywanie emocji oraz uczuć wyższych są niejako ukoronowaniem tego procesu. Oczywiście jednostka może (i właściwie powinna) rozwija się cały czas - a więc i rozwój emocjonalny powinien się pogłębiać. 

Patrząc na współczesnych młodych ludzi - na problemy z którymi się borykają, coraz większy odsetek samobójstw, depresję i inne zaburzenia odnoszę wrażenie, że to właśnie brak prawdziwych więzi jest tutaj przyczyną, a tenże tytułowy kokon emocjonalny to swego rodzaju mechanizm obronny. I oczywiście rozumiem rozwój technologiczny, AI itp. - tylko czy to wszystko jest w stanie zastąpić ciepło drugiego człowieka czy jego wsparcie? 

No właśnie - patrząc na statystki wydaje mi się, że odpowiedź jest prosta - i nie potrzeba do tego tęgich umysłów. Człowiek - jak to już pisał Aronson, jest zwierzęciem społecznym - czyli potrzebuje interakcji z innymi ludźmi, a w tym wymiany emocji czy odczuwania uczuć wyższych. Czyż właśnie to nie czyni nas ludźmi? Czy wypieranie tej płaszczyzny  nie czyni z nas kalek? Kalek emocjonalnych, biednych zagubionych istot, które chcą żyć w przeświadczeniu, że jest to jedyna i słuszna droga bo.... No właśnie bo co? Bo ktoś nas zrani? Bo ktoś nas odrzuci? A przecież każda porażka jest istotnym elementem budowania siebie. 

Widzę jak błahostki łamią młodych ludzi, jak są oni nieodporni psychicznie - i oczywiście jest to wina opiekunów, którzy zamiast  uczyć radzić sobie z różnymi problemami za cel obrali zapewnienie wszystkiego swoim pociechom. Tylko tak się nie da - nie stworzymy w ten sposób silnego, zdrowego społeczeństwa. Produkujemy masowo kaleki emocjonalne, które nie radząc sobie z własnymi emocjami uciekają w wirtualną rzeczywistość lub różnego typu używki. I już uprzedzam ewentualne głosy - tak było tak zawsze - tzn. zawsze są słabsze jednostki, które sobie nie radzą - proza życia. Ale z moich obserwacji wynika, że tych "słabych jednostek" jest coraz więcej i o tym zjawisku tutaj piszę...




malarka78
O mnie malarka78

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo