28 punktów Trumpa w Ukrainie wywołał nie ulgę, lecz gniew. W rozmowie z Salon24 Irena, Ukrainka mieszkająca w Polsce, opowiada o tym, czego Zachód nie chce słyszeć: o strachu przed bombą atomową, o pogodzeniu z tym, że Ukraina może być mniejsza, o gniewie na polityków i o stereotypach, które przez lata mieli Polacy. I mimo że zapowiedziano już nową wersję planu pokojowego, Irena mówi wprost: najmniejsza kara, która może spotkać Putina, to więzienie. Tacy liderzy najczęściej kończą śmiercią. Zachęcamy do przeczytania i obejrzyjenia rozmowy.
Nadzieja na chwilę, potem gniew
Gdy Irena po raz pierwszy usłyszała o istnieniu 28 punktów Trumpa, poczuła coś nieoczywistego. Przez moment pojawiła się nadzieja, że może wreszcie pojawia się realna propozycja końca wojny. To jednak trwało tylko kilka sekund. Wystarczyła lektura dokumentu.
„Poczułam taką nadzieję, kiedy dowiedziałam się, że są takie punkty. Ale kiedy otworzyłam i zaczęłam czytać, poczułam złość. Opadły ręce.”
Jej gniew nie był odosobniony. Wśród Ukraińców narasta poczucie, że świat bawi się w dyplomację kosztem ich istnienia.
Obejrzyj całą rozmowę z Ireną z Salon24:
Najlepszy scenariusz? Mniejsza Ukraina
W rozmowie pada zdanie, które w Polsce wciąż brzmi radykalnie, ale w Ukrainie staje się częścią codzienności.
„Najlepsze to, że może w końcu dogadamy się i zakończy się ta wojna. Ludzie mówią, że trzeba będzie postąpić się czymś. Na przykład terytorium jakieś oddać.”
To nie wyraz słabości, lecz zmęczenia. Osoby mieszkające najbliżej frontu są tak wyczerpane kolejnymi miesiącami ostrzałów, że zaczynają myśleć o pokoju w kategoriach „czego oddać trzeba, żeby to się skończyło”. Jedni są na to gotowi, inni nigdy się na to psychicznie nie zgodzą. Ale ta rozmowa — o mniejszej Ukrainie — trwa już od dawna.
Najgorszy scenariusz? Atom. Strach, który nigdy nie zniknął
Podczas gdy na Zachodzie retoryka nuklearna dawno ucichła, w Ukrainie strach przed bombą atomową jest realny jak powietrze.
„W najgorszym scenariuszu przeleci do nas bomba atomowa i na tym się zakończy.”
To zdanie nie jest histerią, lecz prostą świadomością, że agresor jest ten sam, a świat przyzwyczaił się do wojny na tyle, by stracić czujność.
„Pojednanie z Rosjanami? Jak zapomnieć Buczę?”
Wśród punktów Trumpa znalazły się postulaty dotyczące „przebudowy relacji” między Ukrainą a Rosją. Zdanie, które w gabinetach zachodnich dyplomatów brzmi jak „trudne, ale konieczne”, w Ukrainie brzmi po prostu absurdalnie.
„Jak dla mnie to jest niemożliwe. Jak zapomnieć Buczę, Irpień, Mariupol?”
To nie jest emocjonalna reakcja. To pamięć o masowych grobach, torturach i bombardowaniach cywilów. Pamięć, która nie znika przez pokolenia.
Polacy myśleli o Ukrainie inaczej, niż wyglądała rzeczywistość
W rozmowie pada jeden z najbardziej niewygodnych fragmentów, nie o wojnie, ale o stereotypach i relacjach Polaków i Ukraińców, którzy przyjechali do Polski.
Przez lata część Polaków była przekonana, że Ukraina to kraj biedny, zapóźniony cywilizacyjnie. Wielu myślało, że Ukraińcy przyjeżdżają wyłącznie w poszukiwaniu pracy, a ucieczka przed wojną tylko wzmocniła ten obraz.
„Ludzie w Polsce nie wiedzieli, że Ukraina to nie jest biedny kraj. Bogaci też uciekli. Nie wszyscy przyjechali w starych samochodach.”
Bogatsza klasa średnia, przedsiębiorcy, ludzie z oszczędnościami — oni również trafili do Polski. Otwierają restauracje, firmy, inwestują. Irena przypomina, że oprócz nich przyjechali także zwykli obywatele, a nawet przestępcy. To duże, różnorodne społeczeństwo, nie jednolita masa.
Jednocześnie doświadcza też przejawów niechęci. Jej mama została zwyzywana w warszawskim metrze tylko dlatego, że rozmawiała przez telefon po ukraińsku.
„Więzienie to minimum”. O karze dla Putina
Pytanie o Putina nie pozostawia u Ireny wątpliwości.
„Najmniejsze, co może go spotkać, to więzienie. Tacy liderzy kończą najczęściej śmiercią.”
Uważa, że odpowiedzialność nie może ograniczyć się do jednej osoby. Cała rosyjska administracja, wojskowi dowódcy i politycy powinni ponieść konsekwencje. Tylko wtedy pokój będzie miał sens.
Codzienność w cieniu wojny: korytarze zamiast sypialni
Zachód widzi zdjęcia z Kijowa: modne restauracje, luksusowe auta, otwarte kluby. To prawda, ale to margines wojennej rzeczywistości.
Prawdziwe życie wygląda inaczej.
W mieście Ireny, którego nie podajemy ze względów bezpieczeństwa, dzieci uczą się zdalnie, bo szkoły są zamknięte. Prąd jest wyłączany kilka razy dziennie, czasem na wiele godzin. A noce? Rzadko w łóżkach.
„W ciągu dwóch tygodni maksymalnie pięć, sześć razy spaliśmy w sypialni. Resztę nocy na korytarzu, z materacem i poduszkami.”
Tak wygląda codzienność, którą Zachód przestał zauważać i do której się przyzwyczaił.
„Nie poddamy się. Nigdy.”
Na koniec rozmowy pojawia się pytanie najważniejsze: czy Ukraińcy mogą się poddać?
Odpowiedź jest natychmiastowa, spokojna, bez wahania.
„Nie stracimy nadziei i nie poddamy się.”
To zdanie nie jest deklaracją polityczną. To streszczenie sposobu życia narodu, któremu odebrano spokój, ale nie determinację.
W świecie, w którym najlepszy scenariusz zakłada oddanie ziemi, a najmniejsza kara dla Putina to więzienie, nadzieja pozostaje jedyną rzeczą, którą Ukraińcy mogą chronić bez negocjacji.
Piotr Paciorek
Fot: Jak zapomnieć Buczę, Irpień, Mariupol? Pytają Ukraińcy/PAP/EPA
Inne tematy w dziale Społeczeństwo