Glendalough, ze zbiorów autora
Glendalough, ze zbiorów autora
Marcin Małek Marcin Małek
240
BLOG

NA ŚMIERĆ I ŻYCIE POETY

Marcin Małek Marcin Małek Kultura Obserwuj notkę 1

 

 

Pamięci

Seamusa Heaney

 

Poeci

w dosłownym znaczeniu

nie poddają się

normatywnym regułom umierania

 

co więcej

podobnie jak święci

nie mieszczą się także

w przyjętej konwencji

 

istnienia

przetrwania

za wszelką cenę

za cenę wielkości

 

przypominają raczej

osierocone fortece

które należy zdobywać

metr po metrze – jak niegdyś

 

ponosząc najwyższe straty

 

bądź trwale prężące się

pośród żółtych pól

omszałe wieże bez dachów

o wiecznie czujnym spojrzeniu

 

poeta jak gawron

niesiony wiatrem

pieszczony przez sztormy

dopóki nie upadnie

 

nie pozna własnej miary i masy

a potem już będzie za późno

na śmierć i życie poety

nie ma odpowiedniego czasu

 

mieszka w samym sobie

pnąc się wyżej i wyżej

po opuszczonych obwarowaniach

grozy następstw

 

dla chwili kiedy go nagle zabraknie

Przyszedłem na świat w trzecim kwartale XX wieku i jestem. Istnieje dzięki słowu i tylko w tej mierze, w jakiej sam się realizuje – m.in. poprzez język którym wytyczam własną drogę. Nie wyróżniam się w tłumie, większość z was mija mnie na ulicy nie ofiarując nawet krótkiego spojrzenia, ale ja na was patrzę i uczę się od was, jak przetrwać poza obszarem zmyślenia. Tak, żyję w zmyśleniu, stąd większość tych, których znam nie ma o mnie pełnego wyobrażenia – należę sam do siebie i dobrze mi z tym odosobnieniem. Mam tyle twarzy, ile akurat zechcę mieć w danym momencie. Bywam wielkoduszny, ale także zawistny, łaskawy i okrutny, szczodry i skąpy, zły do szpiku kości i bezgranicznie dobry. Kocham i nienawidzę, lubuje się w kłamstwie i walczę o prawdę. Wciąż szukam odpowiedzi na to kim jestem, lub na to, jak mnie widzicie. Niektórzy mówią o mnie „poeta”, inni „grafoman nie wart złamanego grosza” – nie boje się jednych i drugich. Ważne, że ktoś mnie czyta, i że mogę się przejrzeć w waszych źrenicach jak w lustrze, albo przejść przez wasze życia, jak przez tranzytowy korytarz. Jeśli więc nadal chcecie mnie poznać, proszę was tylko o jedno – wpuście mnie do środka, wtedy i ja się przed wami otworzę. Wszakże nie gwarantuje gotowego przepisu na to kim jestem – sami musicie wybrać własną odpowiedź.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura