Ja który po stokroć umierałem
w wyobraźni zasłużonych autorów
chcę istnieć jak każdy
umiarkowanie szczęśliwy
przecinek przed zwrotem akcji
Nie dla mnie zgrzyt zębów
nierówny oddech w bojaźni
nie dla mnie strona zawieszona w powietrzu
O! Nie moją chwała
w kółko powtarzanych cytatów
wolno mi być ledwie cieniem tła wiodącej kolaboracji
nawet nie wątkiem pobocznym
tu dla lepszych zgina się zapytajnik
wykrzyknik pręży się gładki
a czasem nawet łaskawym okiem
jakiś bóg spojrzy z kolorowej ilustracji
Jestem tym czego boją się żywi
i o czym milczą umarli
nadzieją niespełnionych pisarzy
białym szumem imaginacji
tym samym żarem
który w Pinokiu zapalił Dżepetto
Pytam więc czemu pośród owacji
ubrałeś mnie panie poeto
w złote galoty nachalnej indoktrynacji