Największy cykliczny wyścig kolarski w świecie praktycznie dobiegł końca. Jutro niby też mają się ścigać, ale na etapie do Paryża to oni się ścigają tylko na ostatniej prostej. Wcześniej, całą drogę, opowiadają sobie dowcipy. Ja lubię dowcipy, nawet po francusku, ale one do podsumowania tegorocznego TdF nic akurat nie wniosą. Wniosek wydaje się prosty. Można zacząć podsumowywać dzisiaj. No to krótko i w punktach:
1. wyścig był wspaniały i emocjonujący mimo, że miał praktycznie od początku zdecydowanego i niepodważalnego lidera
2. przewaga Nibalego nad resztą stawki była widoczna w każdym momencie i na każdym kroku; Włoch kontrolował wyścig do tego stopnia, że można spokojnie obronić wersję, że to on był reżyserem wszystkich dosłownie odcinków Wielkiej Pętli
3. pogoda wyjątkowo wspomogła kolarzy, co maiło niewątpliwie swój udział w niebywałej atrakcyjności tegorocznej edycji
4. oprócz Nibalego stawka była bardzo wyrównana; wyrazem tego jest niebywale zażarta walka o koszulki najlepszego górala i najlepszego młodzieżowca, która trwała praktycznie do ostatnich metrów tras, na których o te koszulki walczono;
5. jeszcze bardziej zażarty bój stoczono o drugie i trzecie miejsce podium oraz o cały praktycznie układ miejsc w czołowej 10-tce klasyfikacji generalnej; wszystkie te rozstrzygnięcia zapadły dopiero dzisiaj
6. kolejny dowód na wyrównany i wysoki poziom wyścigu: tylko dwóch zawodników, oprócz lidera, wygrało więcej niż jeden etap; wśród nich był nasz rodak Rafał Majka, który tym samym ustanowił w tym zakresie rekord Polski
7. Polacy: Majka i my razem z nim, na pewno w siódmym niebie, Kwiatkowski raczej przeciwnie; z obłoków zstąpił na ziemię; co nie znaczy, że źle pojechał; nie wytrzymał po prostu wyścigu fizycznie do końca; pozostałych Polaków mogą oceniać tylko ich dyrektorzy sportowi; my ich zadań do końca nie znamy
8. Wniosek: nie wiem czy start w jednym z wielkich tourów nie powinien być obligatoryjny dla wszystkich najlepszych; przy czym żeby uniknąć tłoku w samym wyścigu poprzedzony jakimiś eliminacjami albo, co lepsze, zawodnicy dobierani doń na podstawie rocznego rankingu; przynajmniej pierwsza piątka z każdej drużyny; najlepiej, żeby tym wyścigiem była oczywiście Wielka Pętla; ale jak jej nie zalezy na prestiżu to nie mam nic przeciwko Giro
9. odnoszę wrażenie, ze od jakiegoś czasu w kolarstwie jest „czyściej”; może to jest powód zwiększonej atrakcyjności istotnych wyścigów?
10. Odniosłem osobiste korzyści z dobrej jazdy Polaków: raz, że napisałem przez ostatnie trzy tygodnie chyba więcej notek o kolarstwie niż przez cały poprzedni okres swego pobytu na salonie, a dobrych kilka lat tu siedzę; dwa, że mi wzrosła ‘poczytność” i „pokomentarność”, co też trzeba do ogólnego bilansu wziąć pod uwagęJ
Tytułem zakończenia. Umówiłem się, sam ze sobą, że następny raz o kolarstwie napiszę przy okazji następnego wielkiego wyniku polskiego kolarza. I teraz, cholera, nie wiem czy się nie okaże, że będę musiał pisać jeszcze w lipcu, we wrześniu, w przyszłym roku czy dopiero moje wnuki coś skrobną z tego tytułu po mojej śmierci. Tylko po to, żeby dziadkowi zrobić przyjemność. Jak sądzicie?
PS
Tak dla wyjaśnienia. Tych wnuków to, żebyście zdali sobie dokładnie sprawę z grozy hipotetycznie przewidywanej sytuacji, jeszcze nie mam.
Inne tematy w dziale Rozmaitości