Jakąś godzinę temu słoweński skoczek narciarski, jeden z większych talentów i największa, być może, nadzieja tego sportu na najbliższe lata, Peter Prevc, osiągnął na skoczni mamuciej w Vikersund odległość 250 metrów. Jako pierwszy, i na razie jedyny, na świecie.
Nie jest to na pewno żadne wydarzenie epokowe. Nawet odnosząc je tylko i wyłącznie do sportu. Bywały wydarzenia ważniejsze. Przebiegnięcie 100m poniżej 10s, skok Beamona, 6m o tyczce i takie tam podobne.
Natomiast te 250m też przenosi nas, poniekąd, w inne czasy. Skoczkowie dostają narzędzia, dzięki którym mogą więcej. Nie wszyscy, bo wystarczy spojrzeć na wyniki uzyskane w Vikersund przez reprezentantów Polski, ale jednak.
Zastanawiam się nad jednym. Ile zejdzie ludzkości na to, żeby skakano na nartach po, powiedzmy, 500m. To jest dokładnie dwa razy więcej niż skoczył dziś Prevc. W roku 1950 na skoczni w Oberstdorfie Szwajcar Andreas Dasher uzyskał równe 125m. Żeby ludzkość podwoiła osiągnięcie trzeba było 65 zim. Kto i kiedy pobije dwukrotnie rekord Słoweńca? Czy mamy szanse na to, by stało się to jeszcze za naszego życia?
Nie wszyscy może wiedzą, ale swego czasu rekordzistą świata w długości skoku był Polak. Jeden z obecnych trenerów kadr młodzieżowych. Słynna postać polskich skoków lat 80-tych i 90-tych, łącznik między Fortuną a Małyszem (straszne uproszczenie, ale czasem tak trzeba), Piotr Fijas. W 1987 roku wylądował w Planicy na 194m i dzierżył rekord przez bite 7 lat.
Podejrzewam, że dzisiejszy rekord Prevca tyle się nie utrzyma. Więcej. On się może nie utrzymać nawet do jutra. Bo widać, że w Vikersund da się w tej chwili skoczyć jeszcze dalej. Dzisiaj nie było tam wcale takich dobrych warunków do skakania. Więc jeśli jutro będą lepsze, to norwescy organizatorzy staną na głowie, żeby ten rekord pobito. Bo rekord świata smakuje i wprowadza organizatorów w dumę zawsze, ale najbardziej wtedy, kiedy bije go zawodnik gospodarzy. Wśród skoczków z Norwegii jest też taki, którego w każdej chwili stać na pobicie rekordu Prevca. Dziś był od Słoweńca nieco słabszy, ale potencjał i formę ma w tej chwili zbliżoną. I dlatego jutro cała narciarska Norwegia będzie mu dmuchać pod narty. A takie dmuchanie bardzo często przynosi efekt.
Inne tematy w dziale Rozmaitości