Teraz, gdy już opadł kurz bitewny, możemy dokonać w spokoju pierwszych analiz sytuacji . A jest ona bardzo interesująca :
Zdobycie Kapitolu przez Prawdziwych Patriotów w wersji amerykańskiej zadało Ameryce potężny cios w jej reputację i co tu dużo mówić, wręcz ją ośmieszyło. W końcu to urzędujący Prezydent podburzył, skierował i praktycznie poprowadził swój Lud na właśnie obradujący nad jego odejściem Kongres. Był to pierwszy od 1812 r. przypadek , gdy "Jaśniejący dom na wzgórzu" zoształ zdobyty w bezpośrednim szturmie. Zdjęcia agentów Służb pilnujących z pistoletami wejścia do Sali Obrad czy obrazów dewastacji służbowych gabinetów najważniejszych Kongresmenów w państwie obiegły cały świat wzbudzając wszędzie szok a wśród wielu wrogów Ameryki nieskrywaną radość. Tyle, że Ameryka potrafiła wyjść z o wiele większych opałów, np. po przegraniu wojny w Wietnamie.
Faktyczna nieobecność policji i Służb na początku zamieszek, którą mógł każdy zauważyć jest jednym z największych skandali w tej aferze. Trudno ją zwalić tylko na głupotę urzędników, w końcu od kilku dni wszyscy wiedzieli o szykującym się mityngu zwolenników Trumpa własnie pod Kongresem w trakcie procedury zatwierdzania wyników wyborów. Dlatego wiele wskazuje na to, iż była to świadoma prowokacja, tylko nie wiadomo, czy jego zwolenników, czy przeciwników. Być może coś się niedługo wyjaśni...
Dla ( jeszcze ) Prezydenta Donalda Trumpa była to kolejna kretyńska decyzja w długim ich szeregu. Szok spowodowany tym szturmem na organa Ustawodawczej Władzy skutecznie odstraszył wszelkich zwolenników w partii Republikańskiej, po prostu Trump od wczoraj stał sie trędowatym i żaden polityk przy zdrowych zmysłach nie będzie chciał być z nim kojarzony ( przynajmniej przez dłuższy czas ). Doskonale to widac było podczas debaty w Senacie, o ile przed napadem na Kongres spora grupa Senatorów szykowała się do długiej batalii w obronie "okradzionego ze zwycięstwa Prezydenta", to po powrocie do zdewastowanego Senatu cała procedura przebiegła bez żadnych opóźnień. Po prostu swoim kretyńskim posunięciem Trump zmienił radykalnie reguły gry na swoją niekorzyść i to chyba na stałe. Żadne ogłaszanie Wiceprezydenta zdrajcą nic mu nie pomoże...
Po wczorajszym siłowym zdobyciu Kapitolu Trump odchodzi w niesławie, w końcu na skali mozliwych skandali politycznych gorszym może być chyba tylko zbrojny zamach stanu ! W rezultacie zamiast planowanego groźnego ryku lwa wyszło mu skomlenie szczeniaka, któremu stanęli na ogon. Oczywiście można zrozumieć jego rozpaczliwe miotanie, publiczne błagania o znalezienie "tych trochę brakujących głosów" czy złamanie zasad przez Pence'a. Przecież nadchodzi "dies irae ", gdy sfora prawników niecierpliwie oczekująca w kolejce wreszcie rzuci sie na zdobycz. O ile jednak jak dotąd żaden były Prezydent nie był pozbawiony prawnej ochrony, to po wczorajszej bitwie o Kapitol może zabraknąć chętnych do jego ochrony.
Co prawda nie mam większych złudzeń co do walorów Dobrej Zmiany w polityce zagranicznej, ale nawet mnie zadziwiła "mądrość inaczej" naszych władz w reakcji na Szturm. W oświadczeniach Prezydenta Dudy i szefa MSZ uprzejmie poinformowano Amerykanów, tłumacząc język dyplomatyczny na nasz, iż teraz, gdy pogonili ich Idola i Patrona ( ostatniego zresztą ), to mogą spadać na drzewo. Oczywiście przekaz ten dotarł do adresata no i zostanie odpowiednio oceniony, gdy już nadejdzie jego kolej w natłoku akcji ratunkowej po radosnej działalności Trumpa w Białym Domu.
Całkowicie zaś jest zrozumiała i oczywista reakcja Ludu Trumpa w Polsce, widoczna choćby na Salonie. Pod patosem wylewanych bzdur i płaczów o nastąpieniu Ery Szaleństwa i Końcu Cywilizacji kryje się całkowity brak zrozumienia, co sie naprawde dzieje i o co chodzi. Nic zresztą w tym dziwnego, skoro przecież ten Lud składa się z Sekty Smoleńskiej, dotąd święcie wierzącej w te dwa i pół trotylowego wybuchu, o którym im opowiada od 10 lat Antoś Szalone Oczko. W końcu takie plemienne mentalności całkowicie odporne na wszelkie fakty i dowody są starannie wytresowane przez wieloletnią propagandę...
