Pisząc ten tekst, naruszam zasady dyplomacji, ale zbyt już mnie znudziły stęki i jęki Ściosopodobnych o zdradzie, polityce na kolanach i namiestnikach.
Na początek - termin "wielka gra" spopularyzował Kipling opisując walkę Caratu z Imperium Brytyjskim o Azję Środkową. Nasza Wielka Gra z Rosja toczyła sie od wieków o panowanie w Europie Wschodniej. Zaczęło sie wszystko od ślepego trafu, jaki dostała Litwa po podbiciu Rusi przez Mongołów, co pozwoliło jej w 14 w. stworzyć ogromne Wielkie Księstwo Litewskie. Drugim wygrywajacym losem na loterii była dla niej Unia z Polską, która wsparła Litwe najpierw w walce z Zakonem, a potem z coraz potężniejszą Moskwą. Wielowiekowa rywalizacja Rzeczpospolitej z Caratem skończyła sie nasza całkowitą klęską i rozbiorami. Litwa już sie po niej nie podniosła, z 6-wiekowej awantury pozostał jej paniczny strach przed polonizacją ( "Litwo, ojczyzno moja..." ).
Moskwa stała sie najpierw białym, potem czerwonym Caratem, czyli jedną z najwiekszych potęg świata, a o Polsce zapomniano, wydawało się, na stałe. Jednak w XX w. okazało sie, że tamte zmagania to była dopiero pierwsza runda, natomiast przyszedł czas na drugą. W jej trakcie, mimo pozornej słabości potrafilismy stanąc tej światowej potędze co najmniej trzy razy koscią w gardle.
Pierwszy raz - rok 20, myslę , ze kazdy zna ten czas i historię zatrzymanego marszu na Europę.
Drugi raz - rok 44, właśnie ten rok, a ścislej Powstanie Warszawskie! Dla wykrwawienia AK i ludności stolicy rekami Niemców Stalin zatrzymał ofensywę na Wisle. Sądził, że za pare tygodni , po ściągnieciu zaopatrzenia podejmie ją znowu, jednak zrobilismy mu głupi kawał, walcząc do października i było juz za późno, trzeba było czekac do stycznia. Przypomnijmy jednak, że w sierpniu Alianci ganiali sie z Wermachtem po krzakach Normandii, a styczniu byli juz blisko Renu, a co wazniejsze dla totalnej wojny, w sierpniu nie mieli żadnego portu, gdy w styczniu wielkie belgijskie porty pracowały pełną parą, dostarczajac ogromne ilosci zaopatrzenia do ofensywy. W efekcie, zajął kawałek Niemiec, zamiast byc może całych, nie licząc Austrii. Europa i jej dalsze dzieje wygladałyby pewnie inaczej, dla Aliantów o wiele gorzej.
Trzeci raz, to oczywiscie Solidarność i rozpad Imperium. Mozna dyskutować, na ile nasza walka, nasz Papież, nasz przykład ciągłej niezgody na Sowiecki Obóz pomogły w zwyciestwie, faktem jest, ze bylismy jedynem narodem , który obalał regularnie WSZYSTKIE partyjne rzady po kolei, a w 89 r. zdetonował zapalnik do rozsypki Imperium, oczywiscie w koalicji z całym Zachodem. Z drugiej strony bez wewnetrznego impulsu Sojuz mógł trwac jeszcze latami, bo żadna armia by go nie pokonała wobec składów bronii atomowej...
Obecnie jestesmy świadkami trzeciej rundy tej GRY - jej obiektem jest Białoruś i Ukraina ( BiU) , naszym celem wciągniecie ich w orbitę Zachodu na stałe, celem Rosji poprzez ich wchłoniecie odzyskanie choć części dawnej potegi na skalę światową, przez Putina dość otwarcie nazwanego "powstaniem z kolan". Oczywiście nasze siły sa nadal zbyt nierówne, aby próbować osiągnąc ten cel samemu, dlatego do przynęcania BiU używamy siły ekonomicznej i cywilizacyjnej całej Unii. Problem oczywiscie jest pioruńsko skomplikowany ;
-wiekszość państw Unii w gruncie rzeczy mało ta polityka wschodnia obchodzi, maja własne interesy bliżej siebie, prowadzą biznes raczej z Rosją, także USA w swojej najnowszej WIELKIEJ GRZE (napiszę o niej w następnej notce) muszą liczyć się z Moskwą, nawet nasi południowi sasiedzi mało sie tą rywalizacja ineresują.
-Jeszcze weselej sprawa wyglada w samych BiU, Łukaszenko i Janukowycz nawet we śnie kombinuja, jakby tu wydoić Unię i nas na dokładke, a nic w zamian nie dać. Na szczęście wszyscy zainteresowani zdaja sobie sprawę, że połknięcie tych niewydarzonych Republik wzmocniło by ogromnie Rosję, a tego znowu nikt nie chce.
- Rosjanie zdaja sobie świetnie sprawę z tej Gry i całej sytuacji, dlatego staraja sie nas szachować, jednoczesnie jednak MUSZĄ sie dogadać z Zachodem, majac od wschodu budzącego sie Smoka, któremu sami nie dadza rady. Najwazniejsza broń eksporetowa, czyli Komunistyczna Idea zdechła ostatecznie , a i ze Służbami sprawy wygladaja zupełnie inaczej, niz strasza nas na S24. Własnie sie okazało, że sam szef wywiadu na Ameryke od dawna pracował dla CIA, co centrala całkiem przegapiła, a w samym kraju przy tak ogromnej korupcji przekupienie własciwie dowolnego "czynownika" to tylko kwestia odpowiedniego zasobu gotówki, niezaleznie, czy to wojsko, FSB czy inne słuzby. Jesli dodać te setki miliardów wyciekajace rokrocznie na Zachód, całe rodziny tam wywiezione, to powstaje pytanie, komu w gruncie rzeczy będzie lojalny dany oligarcha, państwu, które traktuje jak dojną krowę, czy krajowi, w którym ma dom ( ściślej pałac ze służbą), rodzine i zadołowane wielkie pieniadze.
W sumie sytuacja naszych dyplomatów najbardziej przypomina żonglerkę odbezpieczonymi granatami stojac na namydlonym stołku barowym, choc widać, jak pomału i z wielkimi oporami jednak coraz bardziej wciągamy delikwentów w naszą strefę. A teraz proszę sobie wyobrazic w tej roli p. Fotygę wspartą przez najlepszego agenta wpływu w dziejach Razwiedki ( patrz moją poprzednia notke - Michalkiewicz miał rację...)
Inne tematy w dziale Polityka