marek.w marek.w
2948
BLOG

Donbas - największa technogenna katastrofa w dziejach

marek.w marek.w Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 18




Donbas jest jednym z największych na świecie przemysłowych regionów, bez porównania przewyższając choćby Śląsk, przypomnę, że samych kopalń było tam ponad 250! Na dokładkę sąsiaduje bezpośrednio z Rosją. Nic więc dziwnego, że stał sie łakomym celem "wojny hybrydowej", gdy Kreml rękami tzw. Separów i "zielonych ludzików" chciał go odebrać Ukrainie. Plan gładkiego "anschlussu " zawalił się i w rezultacie trwającej już 3 lata wojny Rosja zagarnęła tylko część Donbasu, niszcząc przy okazji resztę. Ok. połowy ludności już uciekło ze strefy wojennej, a konflikt się pogłębia.

Jednak najgorsze efekty wojny w Donbasie dopiero się zaczynają.  Zniszczenia wojenne i praktyczne rozwalenie gospodarki Donbasu skutkuje narastaniem największej katastrofy ekologicznej,  znacznie groźniejszej od Czarnobyla.  Uczeni i inżynierowie od ochrony środowiska po obu stronach frontu zgodnie biją na alarm, przedstawiając wyniki  wspólnie  prowadzonych badań.

Jak we wszystkich zagłębiach głębinowych kopalń węgla również i w Donbasie trzeba nieustannie wypompowywać wodę z kopalń, aby nie dopuścić do ich zalewania, przed wojną łącznie pompowano do 800 mln. m3 wody rocznie! obecnie pompuje się połowe tej ilości, a i ta wielkość coraz szybciej spada. Z 250 czynnych 3 lata temu kopalń  2/3 zostało zagarnięte przez Separatystów, z których obecnie pracuje najwyżej połowa. W nieczynnych kopalniach przerwano pompowanie i woda kopalniana zalewa coraz wyższe poziomy.
Niestety wody kopalniane są bardzo zasolone i po wypompowaniu należy je odsalać, aby bezpiecznie można je zrzucić do rzek. Zatapiająca coraz wyższe poziomy gruntu zasolona woda niszczy zasoby wody pitnej w całym regionie, już obecnie eksperci oceniają, że ok. 80 % źródeł wody pitnej jest nie do użytku, a to dopiero początek katastrofy! Podnoszący się poziom zasolonej wody gruntowej prowadzi do powstania słonych bagien, gdzie nie mogą rosnąć żadne rośliny. Co gorsza, w przeciwieństwie do katastrofy w Czarnobylu, gdzie po 30 latach poziom promieniowania wraca do normy i przewiduje się, że 90 % strefy ochronnej będzie zdolna do życia,  raz powstałych słonych bagien nie potrafimy zrekultywować  a obszar przewidywanej katastrofy wynosi 15 tys. km2!
Zasięg przyszłej katastrofy będzie jednak znacznie większy, ponieważ rzeki wypływające z Donbasu są już teraz 8 razy bardziej zasolone od wpływających, a sól i wszystkie inne zanieczyszczenia docierają do Donu, nad którym leży wielkie miasto Rostów nad Donem i w końcu do Morza Azowskiego, będącego raczej niewielką zatoką, łatwą do zatrucia.

Równie groźne, jak zatrucie solą sa inne efekty zalewania kopalń. Słona woda błyskawicznie niszczy drewniane szalunki korytarzy, powodując "tąpnięcia", czyli zawalenia pustych przestrzeni po wybranym węglu. Ocenia się zaś, że w ciągu 200 lat wydobyto ok. 10 mld. m³ węgla i skał. Skala tych sztucznych trzęsień sięga 3-4 stopni Richtera, niszcząc budynki i infrastrukturę, a to dopiero początek. Np. pod Donieckiem, wielkim przemysłowym miastem rozpościerają się wyrobione chodniki trzech wielkich nieczynnych kopalń, z których już nie pompuje się wody.
Nawiasem mówiąc, szkody górnicze są dobrze znane na cały świecie, dlatego na Śląsku i innych zagłębiach stosuje się zalewanie nieczynnych korytarzy mieszanką wody z piaskiem, co powstrzymuje tąpnięcia. W Donbasie najwyraźniej nie stosowano tego systemu, ale z jakich przyczyn, nie umiałem znaleźć w dostępnych materiałach. Przy czym tamtejsi inżynierowie doskonale znają następstwa zaniedbań, ponieważ na skutek katastrofy w systemie kopalń pod Stachanowem ok. 2000 r., gdy przerwano pompowanie wód kopalnianych, większość miasta jest w stanie ruiny przetykanej słonymi bagnami.

Przed wojną Donbas produkował do 80 % wszystkich zanieczyszczeń na Ukrainie, w tym wielka ilość odpadów chemicznych, w sumie ok. 4000 niebezpiecznych związków , które przechowywano w ok. 1350 zbiornikach. Część z nich to wyjątkowo niebezpieczne trucizny po produkcji materiałów wybuchowych.  W 1988 r. pękł zbiornik z takimi truciznami w Gorłowce, zalewając pobliską kopalnię, oficjalnie zginęło 14 górników, w tym ratownicy w skafandrach ochronnych.  Oczywiście liczba ofiar była znacznie większa, ale sprawę utajniono, a kopalnię zamknięto na stałe...
Obecnie, na skutek trzęsień, ruchów tektonicznych i braku nadzoru coraz więcej tych zbiorników pęka, a trucizny płyną do rzek, np. z kopalni rtęci w Gorłowce, zalewanej wodami kopalnianymi.

Jeszcze innym, dotąd utajnianym zagrożeniem są pozostałości eksperymentu z 1979 r. W kopalni "Młodych Komunardów" , gdzie była największa ilość metanu rosyjscy uczeni postanowili go usunąć przy pomocy detonacji głowicy atomowej o sile 20 kiloton.  Eksplozja utworzyła grotę o średnicy kilkudziesięciu m, wypełnioną promieniotwórczymi izotopami, przy czym okazało się, że dla usunięcia metanu z kopalni takich eksplozji potrzeba 150!  W efekcie nawet przodująca na świecie rosyjska nauka dała sobie spokój :-) Teraz jednak zalewająca tą kopalnię woda wypłukuje pozostałości po wybuchu i przenosi je na powierzchnię.

W bieżącym roku sytuacja Donbasu znacznie sie pogorszyła, ponieważ władze Ukrainy ostatecznie przerwały odbiór węgla z części Donbasu zajętej przez Separów ( dwie tzw. Ludowe Republiki) oraz przerwały dostawy elektryczności, napędzającej również pompy kopalniane, za którą zresztą od lat nikt nie płacił. Natomiast Rosja, która faktycznie zajęła tą część Donbasu nie potrzebuje węgla, mając pod dostatkiem własnego, natomiast elektryczność dostarcza tylko dla mieszkańców. Dlatego coraz więcej kopalń nie mając zbytu węgla jest zamykanych, a w reszcie pompy przestają stopniowo pracować. Jeśli tego procesu się nie powstrzyma, a nic na to nie wskazuje, za kilka lat cały wielki przemysłowy region zostanie zdegradowany i praktycznie niezdatny do życia.
Grupa uczonych z obu stron nie ma złudzeń,  widzą jako jedyne wyjście stopniową ewakuację Donbasu i próby powstrzymania katastrofy ekologicznej na obszarach przylegających do niego. 

Władze Ludowych Republik, czyli faktycznie gangi prowadzone przez GRU zajmują się głownie rabunkiem reszty aktywów, których niewiele pozostało i nie mają sił ani chęci, aby cokolwiek zrobić. W Kijowie najwyraźniej wygrała grupa postulująca pozbycie sie całego problemu i praktyczne odcięcie sie od utraconych terenów, tym bardziej, że w obecnym stanie przestają mieć jakąkolwiek wartość. Oczywiście oficjalnie żaden ukraiński polityk nie może tego głośno powiedzieć, ale po 3 latach utajnionej współpracy gospodarczej, która utrzymywała przy życiu zbuntowane Republiki postanowiono ją przerwać i zwalić Rosji cały pasztet na głowę.
Natomiast Rosjanie, jak to oni, najpierw wywieźli wszystkie cenniejsze zakłady do siebie, uczynili z Donbasu guz zatruwający Ukrainę i nie mają ochoty na dodatkowe wydatki. Nawet gdyby mieli na to pieniądze, nie będą ratować niepotrzebnego im Donbasu, ściślej potrzebnego wyłącznie do stałego osłabiania Ukrainy i jako strefy walk. 

Wszystkie te informacje, o których reszta świata nie ma zielonego pojęcia zaczerpnąłem z publikacji na portalu "Gazeta.ru", w tym wywiadu ze znanym hydrogeologiem Jakowlewem, będącym szefem ukraińskiej części zespołu uczonych badających przebieg największej na świecie katastrofy ekologicznej spowodowanej przez Człowieka .


marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka