Marek Magierowski Marek Magierowski
5650
BLOG

Od Murzyna Obamy do Westerplatte

Marek Magierowski Marek Magierowski Polityka Obserwuj notkę 50

Po wyborach prezydenckich w USA w 2008 roku, wygranych przez Baracka Obamę, w moim komentarzu zacytowałem satyryczne pismo "The Onion", które swój tekst na ten sam temat opatrzyło tytułem: "Najgorszą robotę w Stanach znów dostał Murzyn".

Próbowałem zabezpieczyć się na wszelkie możliwe sposoby: napisałem, że "The Onion" to czysta SATYRA, i że często pozwala sobie na ODWAŻNE dowcipy. Nie pomogło. Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej" uznał, że ów dowcip jest żałosny, a "Rzeczpospolita", która kiedyś "kreowała się na wzór dobrego smaku i wyczucia (...), najwyraźniej doszła do wniosku, że nie tędy droga”.

Przenieśmy się do roku 2012. Po gremialnyn odejściu z Presspubliki publicystów "Uważam Rze", na Twitterze wciąż działało konto tygodnika. Administrator wysyłał "nieprawomyślne" tweety i zamieszczał linki do wypowiedzi m.in. Cezarego Gmyza i Piotra Zaremby. Napisałem gorzko-żartobliwie, że to jak "ostatnia radiostacja nadająca z Westerplatte". Odniosłem wrażenie, że wszyscy zrozumieli ironiczny przekaz. Myliłem się.

Stanisław Mancewicz z krakowskiego oddziału "Gazety Wyborczej" zbudował na tym jednym zdaniu cały, sierioznyj felieton, w którym mnie nazwał "porucznikiem Magierowskim", z Pawła Lisickiego zrobił majora Sucharskiego, a Grzegorza Hajdarowicza porównał do dowódcy pancernika "Szlezwik-Holsztyn".

Oto próbka:

„Niepokorni nie tylko walczą z komunizmem, ale - to było nieuchronne - są już w swym mniemaniu żołnierzami drugiej wojny światowej i walczą właśnie na jej frontach. W powstaniu, nad Bzurą czy w Ardenach. Uczestnicy najpewniej już za chwile założą ZBoWiD, wmurują kilka tablic i rozdadzą sobie garść Virtuti. To jest nieuchronne”.

Mancewicz najpierw potraktował mojego tweeta z koturnową powagą, by dojść do wniosku, że środowisko "Uważam Rze" kreuje się na współczesnych herosów walki z niemiecką i sowiecką nawałą. I postanowił to wyśmiać we własnym stylu. To tak, jakby Bronisław Wildstein co tydzień pisał czterostronicowe eseje, rozprawiając się ze "skandalicznymi i oburzającymi" tezami Michała Ogórka. Z tego, co mi wiadomo, Bronek jednak tego nie robi.

Jeszcze jeden kwiatek, także z Twittera. Bartosz Węglarczyk napisał kilka dni temu: "W Syrii padł Internet. Prawdopodobnie rząd odłączył". Krzysztof Feusette ripostował: "W Polsce padł tygodnik. Ta sama historia". Zaiste, sztych godny d'Artagnana. Jaka była reakcja naszych adwersarzy? A mianowicie taka, iż wdziewamy szaty męczenników i bezczelnie porównujemy się do syryjskich opozycjonistów, obrażając pamięć tysięcy ofiar Baszara al-Assada (to słowa m.in. Tomasza Maćkowiaka, byłego korespondenta "Gazety Wyborczej" w Pradze, który napisał na Facebooku: "Porównywanie się do ofiar Assada, Putina czy Łukaszenki jest męczeństwem na pluszowym krzyżu, tanie i łatwe").

Moja konkluzja: teoretycznie to ja powinienem mieć dzisiaj zszargane nerwy i reagować nieproporcjonalnie na to, co spotkało ekipę "Uważam Rze". Zachowuję niemniej dziwny spokój (zaskakujący także dla mnie), dostrzegam za to nerwowość po drugiej stronie. Panowie, wyluzujcie. Jeżeli nie potraficie zrozumieć naszych żartów, to spytajcie znajomych, sąsiadów, zaprzyjaźnioną kioskarkę - może oni Was oświecą. Trochę to potrwa, ale, uwierzcie, warto!

P.S. Z tym d'Artagnanem to oczywiście też żart. Feusette nie ma zamiaru nikogo nadziewać na swoją szpadę, ani Hajdarowicza, ani ministra Grasia. Ale, wicie rozumicie, tak mnie się skojarzyło, że Feusette to francuskie nazwisko, a d'Artagnan też był Francuzem, więc to taka paralela, a nawet hiperbola, by nie rzec metabola. Comprenez-vous?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka