Obudziłem się dzisiaj ze słowem LABIRYNT w głowie. Skąd to słowo we mnie, skoro nie przypominam sobie nawet abym kiedykolwiek je wypowiedział? Nim zaparzyłem kawę, słowo to wykreowało w mojej świadomości wiele obrazów, zatem muszę uznać, że dzisiejszego ranka stało się ono moim nauczycielem. Skoro tak, znaczy , że jestem jakimś uczniem słowa, które pojawiło się we mnie - ot tak. Przypomniał mi się właśnie stary polski serial z 1988roku „ W labiryncie”. Ów serial kojarzę z piosenką „W labiryncie ludzkich spraw”, zaśpiewaną przez pana Grzegorza Markowskiego. Pan Grzegorz jest obecny w moim życiu od zawsze.Można by powiedzieć, że moja muzyczna świadomość ukształtowała się między innymi dzięki istnieniu pana Grzegorza i grupy Perfect. Czy to nie dziwne, że ja znam wszystkich panów muzykujących w Perfeccie, a żaden z nich nie ma pojęcia o moim istnieniu? Nie inaczej kwestia ta wygląda w przypadku naszych relacji z Ojcem. On zna nas wszystkich, a większość z nas nie ma zielonego pojęcia o jego istnieniu;
„W labiryncie ludzkich spraw Zagubieni Ty i ja Odnajdziemy światło dnia Na przekór nocy”
https://www.tekstowo.pl/piosenka,grzegorz_markowski,w_labiryncie_ludzkich_spraw.html
1Tes5,5
5 Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności.- BT
Kiedy zestawimy ze sobą tekst serialowej piosenki z tym oto wersetem, nie sposób nie dostrzec analogii. W piosence zapisano, że mimo zagubienia się w labiryncie ludzkich spraw ,odnajdziemy światło dnia, czyli coś na czym nam zależy, a znajdziemy owo światło mimo przeszkód wynikających z istnienia ciemności, zwanej nocą. Cóż napisał apostoł Paweł w Liście do Tesaloniczan, jeśli nie to samo co w piosence, tyle że w czasie dokonanym?
https://kameralna.com.pl/labirynt-zycia/
W pokazanej wyżej plątaninie czegoś brakuje. Nikt z nas nie znajduje się sam w labiryncie ziemskiego żywota. W takiej dżungli mijamy się wciąż z innymi, niejednokrotnie spotykając na swej drodze kogoś, kto spowoduje, że rezygnujemy z obranej wcześniej drogi, przemierzając odtąd labirynt wspólnie z owym kimś, mimo, iż nie mamy żadnej gwarancji, że nowa droga będzie lepsza od porzuconej.
Po co przemierzamy labirynt życia? Logika podpowiada, że aby z niego wyjść. Jak wiemy, labirynt charakteryzuje się tym, że zaopatrzono go w jedno WEJŚCIE i jedno WYJŚCIE. Co jest wejściem do labiryntu ziemskiego żywota? Jakby nie kombinować nasze narodziny. Co znajduje się u wyjścia z gmatwaniny ziemskiego labiryntu? Jeśli NIC, to po co go przemierzać?
Logika podpowiada, że u wyjścia labiryntu znajduje się jakiś jego twórca. Skoro uczynił labirynt, to i powinien przygotować jakiś upominek dla zawodników którzy ową plątaninę przemierzą. Gdyby było inaczej, to istnienie labiryntu byłoby pozbawione sensu.
Kto czyni coś co żadnego sensu nie ma? Nawet robota DEMAGOGA sensu pozbawiona nie jest, bowiem demagog osiąga jakieś korzyści płynące z jego własnej kreatywności. Analizując sens istnienia ziemskiego labiryntu dochodzę do wniosku, że jakiś DEMAGOG dorzucił do niego KLEPSYDRĘ, żeby dotarcie do WYJŚCIA zawodnikom utrudnić;
Rdz6,3
3 Wtedy JHWH rzekł: «Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną: niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat ». - BT
3 ויאמר יהוה לא ידון רוחי באדם לעלם בשגם הוא בשר והיו ימיו מאה ועשרים שנה
Jak widzimy, KLEPSYDRA istnieje.Jej twórcą jest Jehowa.
Skoro istnieje KLEPSYDRA, to co się stanie z zawodnikiem, który nie zdąży dotrzeć do WYJŚCIA labiryntu, nim przydzielony mu klepsydrowy piasek się skończy? Jak to w podobnych sytuacjach bywa, będzie musiał zacząć wszystko od początku. Żeby sprawiedliwości stało się zadość, labiryntową wiedzę, którą zawodnik zdobył dotychczas, trzeba usunąć z jego zbioru vel świadomości, aby szanse wszystkich zawodników podążających labiryntem wyrównać. Gdyby w labiryncie pojawił się ktoś, komu pamięci by wcześniej nie zresetowano, mógłby wyprowadzić wszystkich zawodników ku WYJŚCIU, a wówczas labiryntowy świat z braku obserwatorów stałby się NIEBYTEM.
Wychodzi zatem na to, że nasz ziemski bytunek istnieje po to, aby w czasie jego trwania odnaleźć wyjście z labiryntu. W czasie błąkania się po takiej plątaninie, zdobywamy rozmaite doświadczenia i wiedzę. Zdobyta wiedza umożliwia nam naukowe podejście do zagadnienia labiryntu. Dzięki istnieniu wiedzy możemy zastanowić się, co należy uczynić aby taki labirynt bezproblemowo przemierzyć. Na przykład można by się wznieść i z góry rozeznać, którą drogą podążać do wyjścia. Z góry dostrzeżemy, że każdy zawodnik znajdujący się w labiryncie, musi przemierzyć zupełnie inną drogę, aby do wyjścia dotrzeć. Z zależności tej wnioskujemy, że wyjście z ziemskiej gmatwaniny jest kwestią indywidualną każdego z zawodników, dzięki czemu zrozumiemy, że przemierzanie labiryntu KUPĄ skazane jest na niepowodzenie, z racji istnienia KLEPSYDRY .
Przeciskanie się KUPĄ przez wąskie ścieżki labiryntu odbiera bezpowrotnie klepsydrowe ziarna, a przecież powinniśmy je OSZCZĘDZAĆ. Czy przemierzając labirynt grupą mamy pewność , że zmierzamy ku WYJŚCIU? Żadną miarą. Nikt z nas nie wie, gdzie znajduje się WYJŚCIE, stąd też i nikt z nas nie powinien powierzać własnego losu nikomu, prócz samego siebie, ewentualnie temu, który znajduje się u WYJŚCIA , o ile go zna i mu ufa.
Czy to wszystko oznacza, że powinniśmy stać się samotnikami odrzucając wszystko i wszystkich? Wprost przeciwnie. Z powyższych rozważań wynika, że winniśmy słuchać wszystkich i zawsze, wybierając z przesłania innych to co naszym zdaniem jest dla nas dobre, albowiem każdy z nas znajduje się w innym punkcie labiryntu, zatem i czego innego potrzebuje. Z tego wynika, że krytykowanie czy też lajkowanie kogokolwiek za to czy śmo, jest labiryntowym FAŁSZEM, bowiem każdy z nas potrzebuje innej MAPY, coby z labiryntu samego siebie wyprowadzić.
Z biblijnych rozważań jasno wynika, że ziemski labirynt jest owocem przedwiecznych nieprawości, których dopuścili się osobnicy odrzucający Prawo - WOLNOŚĆ PRAWDZIE. Tak powstał FAŁSZ, który stanowi przeszkodę dla wszystkich zawodników krzątających się w przesmykach ziemskiej plątaniny. Dlaczego nasz Ojciec na nieprawości nie zareagował? Mogę jedynie odpowiedzieć na to pytanie na kanwie zebranych przez się doświadczeń, o ile to kogokolwiek obchodzi. Otóż od momentu gdy moja świadomość uległa zmianie, gdy pojawiły się w niej aspekty dotychczas mi nie znane, przestałem wpadać w panikę, gdy na mojej drodze pojawiają się rozmaite przeciwności, które nazywam nieprzyjemnościami. Gdy przyjdzie mi się zmierzyć z taką nieprzyjemnością, zastanawiam się najpierw co DOBREGO mogę z takiego doświadczenia pozyskać, i jaki wpływ będzie ono miało na kształt mojej osobistej MAPY labiryntu. Dzięki takiemu podejściu do zagadnienia, jestem zawsze spokojny, nie wpadam w panikę, a także zapomniałem co oznacza słowo STRACH. Założyłem bowiem, że to nie ja jestem inicjatorem własnego istnienia, zatem i nie ja odpowiadam przed wysoką izbą za to co w moim bytunku się wydarzy, chyba żebym osobiście coś niedobrego sprowokował, wówczas sam zgłoszę się przed jakąś wysoką izbę, coby chłostę mi wymierzyła.
Żeby w moimi bytunku nie wydarzyło się nic nieprzyjemnego, musiałbym przeleżeć cały ziemski żywot na tapczanie. Jeśli jednakowoż biorę czynny udział w ziemskich wydarzeniach, to na przykład jadąc do roboty mogę kogoś niechcący rozjechać, przez co stanę się przestępcą, który zostanie osadzony w więzieniu. Zatem w jednej chwili mogę stać się wyrzutkiem tego społeczeństwa, choć absolutnie się tu nie wpraszałem i nie zamierzam nikogo rozjeżdżać czy zabijać. Wspominałem nawet wielokrotnie, że wcale mi się w tymże labiryncie nie podoba , przez co marzę aby stać się NIEBYTEM, albowiem jeno w taki sposób mógłbym święty spokój osiągnąć.
Pomimo takich przekonań, absolutnie nie jestem jednostką aspołeczną, a zaistniała we mnie wiedza, także nie ma żadnego wpływu na moje postrzeganie innych istności. Wiedza ta nie uczyniła mnie zabójcą, lecz przyczyniła się do prawidłowego pojmowania niezależności innych istnień, tolerancji dla inności światopoglądów, wierzeń, religii. Moja tolerancja dla inności niepomiernie wzrosła, tak, że obecnie inność nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Rozumiem ją i uznaję za oczywistą oczywistość, z czym wcześniej miałem niemałe problemy.
Tak więc dochodzę do wniosku, że nasz Ojciec nigdy nie reaguje na wyczyniane przez nas nieprawości z racji Prawa - Wolność Prawdzie, bowiem jako HIPERNAUKOWIEC przygląda się wszystkiemu , UCZĄC się od nas aspektów, które mogły zaistnieć jedynie w warunkach takich, jakie zostały stworzone na tej ziemi przez nas samych. Z racji naszej niewiedzy często mamy pretensje do BOGA, że dopuścił do tego czy owego. Po pierwsze musimy zdać sobie sprawę, że wszystko co znamy z ziemskiego bytunku ŻYCIEM nie jest, lecz BYTEM, zgodnie z tym co w SŁOWIE zapisano. Bytem jest kamień czy drzewo, a przecież lasy wycinamy, kamienie łupiemy nie pytając ,jak BÓG mógł do tego dopuścić. Z naukowego obstalunku wynika, że kamień czy drzewo posiadają świadomość, dzięki której kamień jest kamieniem, a drzewo jest drzewem.
Nauka to obserwacja, skoro zatem Ojciec nas obserwuje, znaczy, że się UCZY, nie inaczej jak my, gdy obserwujemy rozmaite dzieła, których autorami nie jesteśmy. Wiedza i nauka stanowi nieskończoność, zatem i w nieskończoność Ojciec mógłby nas podglądać, nie ingerując w nasze poczynania. Jednakowoż skoro nawet ja , wiejski chłop skapowałem się, że dwubiegunowość jest do kitu, to czy naszemu Ojcu potrzeba dalszych obserwacji aby się o tym przekonać? Myślę zatem, że kolejny ruch może należeć do nas samych.
Czy potrafimy wyzbyć się zaszczepionych w nas religii, coby jakakolwiek dyskusja stała się możliwa? Wszak religie uniemożliwiają jakikolwiek KONSENSUS, albowiem po to właśnie je zainicjowano. Można wziąć karabin i strzelać na oślep w obronie własnej WIARY, PARTII czy UKŁADU, jeno po co? Czy siłą, strachem i przemocą można kogokolwiek do czegokolwiek przekonać? Po co w ogóle przekonywać kogokolwiek do czegokolwiek? Chyba jedynie po to, żeby utworzyć zeń niewolnika. Zatem w ziemskim bytunku z racji dwubiegunowości można być niewolnikiem lub panem. W żadnej z tych opcji nie gustuję, stąd też odrzuciłem wszystko precz, bowiem instynktownym zwierzęciem nie jestem, wbrew temu co twierdzi nauka.
Nie oczekuję od nikogo niczego, ni też nikogo do niczego przekonywać nie chcę , albowiem z racji istnienia labiryntu wszystko jest niczym. Na cóż mi cokolwiek przydatne w labiryncie? Z moich doświadczeń wynika, że im więcej materii posiadłem , tym więcej kłopotów do mnie przystało. Szczęście, że bardzo niewiele posiadam, bowiem nawet to niewiele, stało się moim balastem, który spadnie z mojego garbu dopiero wówczas, gdy dokonam ziemskiego bytunku w nie wiadomo jakim punkcie labiryntu. Mimo zgromadzonej przez się wiedzy, dalej posiadam marzenia i cele, zatem oszukiwanie mnie na tej ziemi nie ma żadnego wpływu na nic, jak to założyli w swym DOGMACIE inicjatorzy tego padołu.
Jednakowoż muszę przyznać, że zapodany mi na tej ziemi FAŁSZ , miał wpływ na to, że świat ten uznawałem do niedawna za swój dom. Odkąd z ziemskiego fałszu zostałem oczyszczony, przestałem identyfikować się z tym miejscem i jak rozeznałem, nie tylko ja doszedłem do takiego przekonania;
Nasz dom jest tam, a nie tu. Coraz bardziej to rozumiem
https://www.youtube.com/watch?v=H7hwpFq0E4w
Dzień Zmarłych - Dniem Wyzwolonych
https://www.youtube.com/watch?v=yspNRa11rA4
Po tym życiu wracamy do wieczności w której jesteśmy zawsze.
https://www.youtube.com/watch?v=zMJH8oL9qFk&t=4102s
Po tym istnieniu stajemy się właścicielami naszego życia, a ono jest obrazem naszej duszy
https://www.youtube.com/watch?v=SMd0crnRhes
Czy odchodzą do lepszego świata ?
https://www.youtube.com/watch?v=iL7OnkBndac
Skoro nasz Ojciec obserwując nas, tak wiele się od nas nauczył, to nie ulega wątpliwości, że zasłyszał także słowo NOWELIZACJA. Nowelizacja w ziemskich warunkach dotyczy zazwyczaj prawa. Skoro my NOWELIZUJEMY prawo, to może i Ojciec postanowi kiedyś popróbować jak taka NOWELA smakuje? Jednakowoż z Rdz1 jasno wynika, że wszystko czego autorem jest nasz Ojciec, stało się BARDZO DOBRE, zatem NOWELA prawa ustanowionego przez Ojca musiałaby polegać na dodaniu doń jakiegoś dopisku, który uczyniłby z BARDZO DOBREGO – DOSKONAŁE. Skoro Prawo WOLNOŚĆ PRAWDZIE jest li tylko bardzo dobre, to dopisując do niego brakującą część, można by uczynić zeń DOSKONAŁOŚĆ.
Czy Prawo - WOLNOŚĆ PRAWDZIE WIĘZIENIEM KŁAMSTWA doskonałość stanowi? Jak dla mnie – bezdyskusyjnie.
Zatem niech zaistniała w moim bycie PRAWDA uwięzi KŁAMSTWO na zawsze.
marekpolandia2