Kiedy urodziłem się w przybytku JHWH, zastałem tu system, który wszystkim zawiaduje i choć chciałbym cokolwiek tu zmienić, nie mam żadnych możliwości żeby tego dokonać. Zresztą wprowadzenie jakichkolwiek zmian mojego autorstwa, wpływałoby na pozostałych pensjonariuszy tego świata, a przecież nie każdemu odpowiada to samo co mi, zatem i z racji pokory , własne PROJEKTY należy zachować tu jedynie dla siebie. Jestem w świecie gdzie wszystko zostało proceduralnie ustalone, zatem jedyne co mogę zmienić bez dokuczania innym, to własne odzienie.
Choć nauka stanowi nieskończoność, bytując w tym świecie ukończyłem zaproponowaną mi przez system jedną ze szkół, co zajęło mi w sumie czternaście lat, dzięki czemu otrzymałem glejt zaopatrzony pieczęcią, że z dniem tym i tym uzyskałem PRAWO nazywania się mechanikiem budowy maszyn. Jestem przeto dla tego świata mechanikiem, albowiem takie plenipotencje mi tu wydano. A co z resztą naukowej wiedzy? Czy jeśli posiadam inne zainteresowania, to mam z nich zrezygnować?
Ucząc się czegokolwiek samodzielnie, mogę przecież osiągnąć jakiś zadowalający status w danej dziedzinie, lecz skąd wziąć ową pieczęć coby moją wiedzę i umiejętności przed światem tym potwierdziła, żebym wiarygodny dla kogokolwiek mógł się tu stać?
Musiałbym spędzić cały swój ziemski żywot w systemowych szkołach, uzyskać tyle pieczęci ile mam zainteresowań, a że nauka stanowi nierozerwalną JEDNOŚĆ , poznanie w tym świecie wszystkiego staje się celem niemożliwym do osiągnięcia, bowiem prócz kształcenia, trzeba tu także rów w ziemi kopać, żeby mieć cyfry na bankowym koncie na rachunków płacenie.
Uzyskałem zatem dyplom mechanika, choć absolutnie się z tymże dyplomem nie utożsamiam, bowiem mechanikiem jestem tu sporadycznie – gdy mi się skonstruowany przez Jehowę samochód zepsuje. Prócz mechanika jestem także bez glejtowym muzykantem, murarzem, tynkarzem, hydraulikiem, elektrykiem, cieślą, dekarzem , brukarzem, automatykiem, pisarzem, wodociągowcem, ojcem, mężem, dziadkiem, drwalem, kucharzem, sprzątaczem, praczem, prasowaczem itd. Papier mam jeno na mechanika, choć jako mechanik ni grosza jak dotąd na tymże padole nie zarobiłem.
Skoro prócz dyplomowanego mechanika stałem się tu także kimś więcej, znaczy, że w mej pamięci zapisano, abym stawał się wszystkim, albowiem tylko w taki sposób mogę stać się samodzielny, przez co można będzie o mnie powiedzieć, że stałem się dorosły. I tego właśnie oczekuje od nas nasz OJCIEC, bowiem obrazem JEGO jesteśmy, a On posiada wykształcenie kompletne, choć do żadnej szkoły tornistra nie dźwigał.

A cóż to panie święty za plątanina? Ano PROJEKT dachowej więźby. Kto toto narysował? Człowiek. Kto zatem może to zmaterializować? Także człowiek. Jeśli ktokolwiek nie potrafi samodzielnie wykonać takiej więźby, to ten który toto wykonać może, stanowi dla niemogącego - boga wszechmogącego. Z tego prostego przykładu wnioskuję, że wszechmoc boża z posiadanej wiedzy pochodzi i z niczego więcej, dlatego człek w tym świecie wiedzy pozbawiony proceduralnie został, aby wszechmoc boża opiewana przezeń nieustannie była. Wnioskuję, że gdyby człowiekowi nie broniono tu dostępu do wiedzy naszego Ojca , ni diabeł by na nim grosza nie zarobił, ni też żaden bóg wrażenia by na nim nie wywarł.
Przy pomocy rozmaitych obrazków, zwanych PROJEKTAMI, możemy uzmysłowić sobie posiadany przez nas zasób powszechnej wiedzy, konfrontując ten stan z rzeczywistością. Jako niedyplomowany muzykant, posłużę się wiedzą muzyczną, żeby temat ów naświetlić;

Dzięki istniejącej technologii, na powyższym obrazku widzimy PIOSENKĘ, choć teoretycznie piosenki zobaczyć niby nie można. Otóż okazuje się, że piosenkę jak najbardziej zobaczyć można, trzeba tylko dysponować odpowiednimi narzędziami i wiedzą, coby ją pokazać. Zobaczymy teraz jak powyższa piosenka wygląda od zakrystii, czyli wleziemy do jej ZAPROJEKTOWANEJ duszy, co pozwoli nam uświadomić sobie, że to co widzimy wyżej, stanowi jedynie ciało owej piosenki i zarazem wierzchołek WIEDZOWEJ góry lodowej;

W czerwonej ramce możemy odczytać ilość nut użytych do zapisania piosenki. Po lewej stronie widzimy wykaz instrumentów vel narzędzi użytych do jej wykonania, a po prawej stronie w żółtym tle, widzimy graficzny zapis czynności wykonywanych przez poszczególne narzędzia, zwane instrumentami, coby owa piosenka ożyła. Pozostałe parametry to już dość skomplikowana i nieistotna w tych rozważaniach bajka, zatem darujemy sobie zagłębianie się w te tajniki.
Dzięki istnieniu takiego programu, każdy z nas może poznać strukturę takowej piosenki, nauczyć się klecić własnych piosenek, a PROJEKT taki może zrealizować we własnej chałupie, bowiem dzięki programowi, sam se zagra na wszystkich instrumentach, a następnie dzięki zapisowi będzie mógł toto edytować do woli. Jak wiemy, istnieją ludzie którzy wszystko co zapisano w powyższym programie komputerowym potrafią zapisać ołówkiem na pięciolinii, bez używania podobnych programów, a to oznacza , że podobny program funkcjonuje w nich samych, więc aby piosenkę taką zobaczyć, zamiast ekranu komputera używają do tego własnej wyobraźni, z której to obraz piosenki na pięciolinię przenoszą.
Żeby rozeznać czy zapisany obraz takiej piosenki błędów żadnych nie zawiera, ów kompozytor musi usłyszeć toto we własnej świadomości, zatem patefon z głośnikami do niczego potrzebny takiemu CZŁOWIEKOWI nie jest. Wygląda na to, że używając bezmyślnie pozaustrojowej materialnej technologii, sami sobie krzywdę wyrządzamy, zastępując materią to co istnieje w nas niematerialnie a świadomościowo. idąc dalej za logiką dochodzimy do wniosku, że znany nam materialny patefon istnieje również w niematerialnym świecie naszej świadomości. Skoro może istnieć niematerialny patefon, znaczy że wszystko inne materię stanowiące także istnieje pozamaterialnie.
Jak widzimy, podobieństwo między człowiekiem a komputerem istnieje spore, by nie powiedzieć, że różnica jest niewielka. Komputer ograniczać mogą jedynie dwie rzeczy – brak zainstalowanego adekwatnego programu, lub brak pamięci żeby rozbudowaną programową wiedzę w niej otworzyć. A jak ta sama kwestia wygląda w przypadku człowieka? Jakby nie kombinować - identycznie. Dlaczego człowiekowi brakuje pamięci żeby dany program w niej otworzyć? Ano dlatego, iż RAMOTĄ mu ją programowo zaśmiecono, coby miejsca jak najwięcej zająć. Stąd też przeciętny uczeń edukacyjnego systemu potrafi obliczyć czwartą prędkość kosmiczną, choć w kosmos NIGDY panie święty latać toto nie będzie, a gdy przyjdzie wbić gwoździa, musi zwracać się do kogoś, kto czwartej prędkości kosmicznej obliczać nie potrafi, stąd ostało się w jego pamięci miejsce niezbędne do otworzenia programu gwoździa wbijania.
Zobaczmy teraz jak wygląda graficzny zapis przykładowego tracka piosenki, czyli jednego z kodów znajdujących się w jej wnętrzu;

Widzimy tu fragment programu bębnów przedstawiony w zapisie graficznym. Zajrzeliśmy zatem do jednej z dusz owej piosenki, aby zalukać jeden z jej GENOTYPÓW , będący składnikiem DNA całej piosenki.

Ten sam fragment ukazany w zapisie nutowym. Zapisano to samo, a wygląda zupełnie inaczej. Jak to możliwe? Genetyczne ASPEKTY. Widzimy, że w zapisie nutowym perkusyjne nuty zapisano na jednym poziomie pięciolinii. Widzimy dzięki temu, że nuty perkusji zapisuje się jeno na jednej z dwóch osi UKŁADU WSPÓŁRZĘDNYCH , albowiem perkusja niczego innego nie wymaga, gdyż jest narzędziem rytmiki vel TAKTOWANIA, a nie narzędziem określającym częstotliwość danego dźwięku. Kiedy rozeznamy zależności stanowiące muzyczne PRAWO, bez trudu zorientujemy się, że muzyka to nic innego jak MATEMATYKA, którą zespolono z ELEKTROMAGNETYZMEM, albowiem dźwięk to nic innego jak drgania o odpowiedniej częstotliwości.

Tu także widzimy zapis tego samego fragmentu genetyki bębnów, tyle, że w zapisie cyfrowym. Jak widać, istnieje wiele aspektów tej samej rzeczywistości, co uzmysławia nam , że NAUKA stanowi nieskończoność, zatem dzięki jej istnieniu nudzić się nie sposób, gdyż NAUKA umożliwia nam nieograniczoną TWÓRCZOŚĆ, zwaną biblijnie KREACJONIZMEM. Jeśli zatem ktoś kreatorem się nie czuje, znaczy , że wiedzy sam sobie sobie żałuje.

A tak wygląda zapis graficzny tego samego fragmentu , na którym widzimy zapis wszystkich użytych w piosence instrumentów, czyli DNA fragmentu piosenki. Ten fragment możemy również zapisać w postaci nutowej czy cyfrowej, a przecież na tych trzech możliwościach wszystko się nie kończy. Możliwości takich zapisów moglibyśmy stworzyć nieskończenie wiele, pod warunkiem, że posiadalibyśmy możliwość prowadzenia własnych badań i dysponowalibyśmy niezbędnymi narzędziami, dzięki którym nasze PROJEKTY zostałyby zrealizowane, przez co ogółowi DARMOWO służyć by toto mogło. Dzięki takim działaniom, moglibyśmy dokonywać korekt własnej wiedzy, albowiem kiedy uznalibyśmy , że ktoś inny wykreował lepszy model dajmy na to takiego muzycznego zapisu, moglibyśmy skorzystać z tego bez żadnych ograniczeń.
Jak zatem widzimy, banalna piosenka zawiera w sobie niezliczoną ilość informacji, a przecież żeby ją zapisać w takim programie, najpierw trzeba stworzyć komputer, następnie odpowiedni program, nauczyć się wirtualnie grać na wszystkich instrumentach w nim zawartych, posiąść wiedzę o elektronicznej obróbce dźwięku, jego obwiedni , masteringu i całej niezliczonej ilości różnych innych zależności. Dopiero wówczas zyskujemy podkład muzyczny, do którego przecież trzeba by jeszcze coś dośpiewać, pisząc uprzednio jakiś tekst. W ten sposób dochodzimy do wniosku, że na tej ziemi stanowimy jakąś proceduralnie ograniczoną bylejakość, bowiem życia człowieczego mało, żeby o głupiej piosence wiedzy dość pozyskać. A cóż o piosence wie przeciętny zjadacz pieczywa? Ano jedynie tyle;

Na kanwie takich banalnych przykładów, możemy uświadomić sobie jaką fragmentaryczną wiedzą dysponujemy na tej ziemi, a to z kolei pozwala nam zrozumieć, dlaczego się tu tak niemiłosiernie nudzimy, marnując własny bytunek na nikomu nie potrzebną kosmiczną ramotę. To z braku wiedzy, a co za tym idzie naukowych pasji, trwamy w tej hipermarketowej nicości niczym konstrukty na śmierć czekające Istnieje tu co prawda jakaś wąska grupa niebywałych naukowych GENIUSZY, którzy posiadają niezbędną wiedzę ku rozmaitym kreacjom, stąd też KORPORACJE pobudowali, coby własne kreacjonistyczne marzenia realizować. Ciekawe skąd wiedza niezbędna do kreacji znalazła się w posiadaniu tych GENIALNYCH twórców? Logika podpowiada, że skoro na początku był JEDEN KREATOR, to i JEDEN jest autorem kreacjonistycznej wiedzy mocium panie kasztelanie. Skoro jedni ją posiedli a inni nie, znaczy, że ów PIERWSZY KREATOR musiał gdzieś toto zapisać, coby i drugi z trzecim mogli z tego skorzystać, nie broniąc przy tym dostępu czwartemu i piątemu.
W związku z uwięzieniem na tej ziemi wiedzy pochodzącej od naszego Ojca, ziemianie są skazani na zadowalanie się kreacjami systemowymi, które to w hipermarkecie zakupują, zamiast własnoręcznie sobie toto klecić, coby móc się DUCHOWO rozwijać. Wychodzi na to, że co niektórym ten świat jak najbardziej do gustu przypadł, stąd też i powszechnie panująca tu DEMAGOGIA wcale a wcale im nie przeszkadza, albowiem to dzięki jej istnieniu marzenia swe realizować owi co niektórzy tutaj mogą.
Jako wieloletni bytownik przybytku wszechmogącego Jehowy, zdaję sobie sprawę, że abym mógł realizować tu własne pasje, pomysły czy projekty, potrzebowałbym do tego celu ogrom miejsca i niebywałej fortuny, albowiem w materii takie właśnie prawa obowiązują. Dlatego wszystko co powstało we mnie musi tam pozostać na ziemskie wieki, bowiem tkwiąc w mojej świadomości miejsca toto na ziemi nie zajmuje wcale, ni unijnych funduszy nie potrzebuje także, przez co oszczędności poczynione zostały , a te ocieplenie klimatu powstrzymały.
Wnioskuję zatem, że bytunek w świecie Jehowy z racji jego praw - głównie na oszczędzaniu polega, stąd też jedynie nieliczni jego słudzy oszczędzać tu nie muszą. Gdzie zatem można samodzielnie realizować własne pasje i PROJEKTY? Logika podpowiada, że jedynie w domu naszego Ojca, który od Jehowy jest nieco bogatszy, bowiem ów wszechmogący z Jego wiedzy zrodzony został, a świat wszechmogącego powstał na malutkim skrawku wnętrza pierwotnego EDENU - autorstwa naszego Ojca.
Wielokrotnie spotykałem się ze stwierdzeniami, że w niebie nudą jeno zionąć może. Ano może, jeśli owo niebo stanowi dogmatyczną RELIGIĘ boga Jehowy, zdaniem której nasz Ojciec jest tronowo zasiadającym zgredem , któremu wyśpiewują jakieś anielskie chóry . Otóż sam jestem ojcem i jakoś nigdy chórów anielskich nie potrzebowałem, a skoro jestem obrazem Ojca naszego, to i On śpiewaków panie święty nie potrzebuje. HIPERNAUKOWCÓW charakteryzuje pracoholizm, przez co na wsłuchiwanie się w głos anielskich chórów czasu zazwyczaj tacy pasjonaci nie posiadają.
P.S.
Rdz2,7
7 wtedy to JHWH Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. – BT
Historia tego świata pokazuje, że pierwotny człowiek ulepiony przez JHWH nie był identyczny nam. Wykopaliska archeologiczne uzmysławiają , że na przestrzeni wieków wygląd ziemskiego człowieka podlegał rozmaitym modyfikacjom vel EDYCJI, tak jak edytuje się genetykę wyżej omawianej piosenki. Oczywiście system naucza, że to co wykopują archeolodzy - od kosmitów jeno pochodzić może. Skoro wielokrotnie nas modyfikowano, znaczy , że obecny nasz wygląd jest konsekwencją kreacji metodą prób i błędów , zwanej EDYCJĄ zapisu informacji zawartych w kodach DNA. W tym właśnie kontekście gorąco polecam film z 1999 roku „ Człowiek przyszłości ”, gdzie obrazowo i materialnie taka edycja jest ukazana, dzięki czemu łatwiej nam wszystko pojąć;
https://www.cda.pl/video/1434250b8
Ów film uzmysławia, że nasze ciało stanowi jedynie obudowę dla czegoś znacznie poważniejszego - dla naszej WIELOPOZIOMOWEJ świadomości (podświadomość, świadomość, nadświadomość), a możliwość modyfikacji poszczególnych elementów tejże obudowy , stanowi oczywistą oczywistość. W 1999 roku film ten potraktowałbym z braku wiedzy jako naukową fantastykę, lecz posiadając dzisiejszą biblijną wiedzę , oraz WIDZĄC współczesne technologie, fantastyką nazwać tego obrazu już nie sposób.
marekpolandia2
Inne tematy w dziale Rozmaitości