Marek Powichrowski Marek Powichrowski
367
BLOG

Pamięć głupku, pamięć!

Marek Powichrowski Marek Powichrowski Polityka Obserwuj notkę 7

Jakie są najważniejsze elementy komputera? Przeciętny użytkowniku komputera, czy możesz odpowiedzieć na to pytanie? Korzystasz na co dzień z programu pocztowego, z przeglądarki, Internetu, z edytora, arkusza kalkulacyjnego itp. Jest oczywiste, że bez szybkiego i bezbłędnego procesora (rozumu, jak mawiają informatycy) trudno w ogóle to sobie wyobrazić poprawne jego działanie. Myszkę, monitor i klawiaturę można w każdej chwili zamienić bez straty dla jego stanu. Ale trudno sobie wyobrazić sprawny komputer ze szwankującą pamięcią, obojętnie czy to wewnętrzną czy zewnętrzną. Produkt z taką wadą nie miałby prawa zaistnieć na rynku ani chwili. Pani Krystyna z gazowni nadal liczyłaby płace na arytmometrze a pisma do dyrekcji na maszynie do pisania z korektorem flamastrowym i cofaniem wałka do poprawy. Jakiż to byłby koszmar nie do zniesienia z dzisiejszej perspektywy. Jeżeli wysiada pamięć lub rozum to nagle siedzimy przed komputerem ze słynnym niebieskim ekranem i zastanawiamy się, czy aby z tego co włożyliśmy do niego nie została tylko kamieni kupa.

Notka nie będzie oczywiście o komputerach ale o pamięci historycznej. Bo na przykład taki Nałęcz Tomasz - historyk z wykształcenia - zasługuje jak najbardziej na krótki akapit w temacie pamięci. Występuje w mediach i struga siebie na demokratę i można by pomyśleć, że dzielnie stawał w jej obronie wtedy gdy to wiele kosztowało. A tu niestety niezawodna pamięć podpowiada, że aż do ostatecznej komendy „Sztandar wyprowadzić!” był pe-zet-pe-erowskim a-pa-rat-czy-kiem. W Wikipedii można odczytać, że specjalizuje się w historii ruchu robotniczego. Ale tylko tego przed PRL-em. Przypomnijmy więc, że wstąpił do komunistycznej partii w roku 1970. Nie rzucił legitymacji po grudniu 1970 gdy jego partia strzelała do robotników. Nie rzucił legitymacji w po czerwcu roku 1976 gdy jego partia organizowała robotnikom w Radomiu „ścieżki zdrowia”. Nie rzucił jej także po 12 grudnia 1981 roku gdy komuna rzuciła się do gardła obywatelom polskim (nie tylko robotnikom) pragnącym wolnej i niepodległej. Był do ostatniej chwili komunistą. I tak powinien być przedstawiany przed każdym wywiadem w mediach. Tomasz Nałęcz komunista, do ostatniej chwili w PZPR. Nie masz sprawnej pamięci obywatelu to możesz błędne oceniać kreowanie rzeczywistości przez Nałęcza.

Albo też Bronisław Komorowski. Twierdzi, że w Polsce nie ma zwyczaju aby kiedykolwiek odbyła się debata urzędującego prezydenta z kandydatem na to stanowisko. Przewijam taśmę swojej pamięci i słyszę wyraźnie „ani be ani me ani kukuryku” wypowiedziane na debacie urzędującego Wałęsy z konkurującym Kwaśniewskim. Ale to było w czasach umiarkowanej wolności i umiarkowanej demokracji. Na tak zwanym Zachodzie żaden szanujący się polityk nie odmówi debaty z konkurentem zasłaniając się takimi uzasadnieniami. Co prawda idąc na zachód można dojść do Kuby, potem do Korei Północnej, potem do Rosji a na Białorusi kończąc. I tam rzeczywiście nie ma najmniejszej potrzeby aby urzędujący debatował sam ze sobą. Nie masz sprawnej pamięci to myślisz pewnie „no rzeczywiście nie ma takiej potrzeby”. Tylko znaj swoje miejsce w szeregu. Czy aby odmowa debaty przed wyborami nie zostały uznana przez Donalda Tuska za tchórzostwo? On tak zawsze uważał, gdy ktoś z nim nie chciał rozmawiać. Czy nie jest tak, że Komorowski prezydent Bronisław odmawiając debaty stawia się w jakiejś niebiańskiej lidze i jak cesarz Hin (nie ruszaj tego korekto, nie ruszaj!) mieszka w niedostępnym pałacu. Bronisław Komorowski powiedział też, że „nikt ci tyle nie da co PIS może obiecać”. No i tu tragiczny brak pamięci. I to o swoim partyjnym koledze Donaldzie Tusku, który jest niedoścignionym wzorem populizmu.

Komorowski Bronisław ostatnio wykazał się brakiem pamięci i to nie byle gdzie bo na przesłuchaniu przez Sąd w sprawie Sumlińskiego. Tłumaczył się, że nic nie pamięta z tego co było istotne w tym postępowaniu. No i jak w takiej sytuacji być prezydentem dużego europejskiego państwa? Bronisław Komorowski twierdzi, że nie mas sensu go o cokolwiek pytać bo i tak wszyscy doskonale znają jego poglądy. Ja nie znam wszystkich jego poglądów. Ja osobiście chciałbym wiedzieć na przykład jak to było z tym, że „prezydent gdzieś poleci i coś się stanie”? Czy to był przejaw znanego u niego poczucia humoru czy może to od kogoś usłyszał i uznał to za tak świetny dowcip warty od razu publikacji na fejsie. W normalnym kraju ktoś taki nigdy w życiu nie zostałby prezydentem a na bank byłby przesłuchiwany przez prokuraturę. Czy też zasłoni się tu brakiem pamięci. Albo też gdy konwój wiozący Prezydenta został ostrzelany w Gruzji, nie omieszkał rubasznie zażartować „jaka wizyta taki zamach”. Tego nie jestem w stanie zrozumieć. Bo wizyta była bardzo owocna dla Gruzji, Rosja wycofała swoje wojska a zamach na Prezydenta nie doszedł do skutku. No więc co ma piernik do wiatraka. Gruzini niezwykle szanują pamięć o Prezydencie Kaczyńskim. Wiedzą o tym ci, którzy odwiedzali w ostatnich czasach Gruzję. Na Ukrainę Bronisław Komorowski nie pojechał aby stanąć na czele odmowy przeciwko inwazji.

Bronisław Komorowski brał udział w debacie przed swoim wyborem w roku 2010. Była to ogólna debata wszystkich kandydatów. Jednym z pytań tej debaty było: "co by zrobił kandydat gdyby został prezydentem i okazałoby się, że Rosja zaingerowała w wewnętrzne sprawy Białorusi". Jarosław Kaczyński powiedział, że w tej sytuacji rozmawiałby z Rosją. Na co oburzony Bronisław Komorowski huczał, że przecież Białoruś to suwerenne państwo i co by na to powiedzieli Białorusini. A tu proszę, życie samo pisze scenariusze. Dziś Ukraina płonie w ogniu wojny a prezydenci Francji i Niemiec rozmawiają z Rosją o Ukrainie. Bronisław Komorowski nie huczy, nie pamięta lub nie chce aby pamiętano co wtedy mówił w debacie. A to populistyczne zachowanie być może przysporzyło mu wtedy głosów.

Nie rozumiem dlaczego Bronisław Komorowski chce ponownej swojej elekcji. Przecież ma już w tej chwili zagwarantowaną dożywotnią całkiem niezłą pensję, nie musi pracować jak inni obywatele i ma zapewnioną ochronę BOR-u. Żyć nie umierać, zero odpowiedzialności i same przywileje. Będzie mógłby być w opozycji i jednocześnie być gwiazdą zaprzyjaźnionych mediów. Nikt tak w Polsce obecnie nie ma. Będzie też mógł czytać bajki dzieciom, robić kotyliony, ugniatać orły z czekolady i w ogóle to widać same plusy dodatnie takiej sytuacji.

No więc po co cały ten trud i znój  i wyrzeczenia i tyle poświęcenia dla naszej biednej Ojczyzny? A rzeczywiście może w tym żyrandolu ukryte było i jest nadal coś niezwykle wartościowego?

Możliwie jak najdalej od przedziału 3 sigma

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka