Czy nie zastanawiało Was - dlaczego w polityce (nie tylko polskiej) obecny jest język agresji, arogancji, emocji i ataku a w równie ważnej dziedzienie społecznych relacji jaką jest biznes - nie ma aż takich jazd?
Dlaczego przekaz reklamowy, promocyjny dotyczący np. sprzedaży nie korzysta z wzorów codziennie stosowanych przez narrację polityczną i polityczny marketing?
Konkurencji biznesowej, handlowej nie obrzuca się aż takim błotem, nie traktuje jak smiertelnego wroga, chociaż i w biznesie są pieniądze, władza, wpływy i związane z tym wszystkim ogromne emocje, prawda?
Czy czasem nie dlatego, że w biznesie za słowa, deklaracje, zobowiązania, decyzje i działania ponosi się realne konsekwencje a w polityce można wszystko bo i tak nikt nikomu nic nie zrobi?