USA: Tym razem nie o tarczy a o kindersztubie Obamy

Demokratyczny kandydat na prezydenta USA Barack Obama zdystansował się od wypowiedzi swego zwolennika, emerytowanego generała Wesleya Clarka, który próbował podważyć znaczenie bohaterstwa republikańskiego kandydata Johna McCaina w czasie wojny w Wietnamie.

- Dla ludzi takich jak John McCain, którzy przeszli fizyczne cierpienia w służbie dla kraju, żaden dalszy dowód poświęcenia nie jest potrzebny. Nikt nie powinien dewaluować tej służby, zwłaszcza w interesie kampanii politycznej - powiedział czarnoskóry senator w przemówieniu w Independence w stanie Missouri.

Poprzedniego dnia generał Clark - były dowódca NATO w Europie, kandydat do nominacji prezydenckiej w 2004 r. - oświadczył, że służba McCaina w lotnictwie marynarki wojennej w Wietnamie, zestrzelenie go przez siły Vietcongu i dostanie się do niewoli "nie kwalifikują go jeszcze" do roli naczelnego wodza.

Wypowiedź Obamy mogłaby być wzorem dla wielu polskich polityków. Spór polityczny sporem, różnice zdań i koncepcji politycznych to jedno a drugie, wazniejsze to pewien poziom publicznej debaty. Doskonale wiemy, że - niestety - wielu polskim politykom, pomimo ich prezentowanego w mediach uśmiechu i dobrego samopoczucia, bardzo daleko do czarnoskórego Obamy.