Historia polskich ruchów narodowych, konserwatywno-liberalnych i antyestablishmentowych to dowód na to, że Konfederacja się NIE rozpadnie
Znana mi najnowsza historia polskiej polityki wyraźnie pokazuje, co się dzieje, gdy startuje kilka komitetów walczących o podobny elektorat. Prawdziwie federacyjna Konfederacja Wolność i Niepodległość to największy sukces polskiej prawicy nazywanej skrajną po 1993 r.
Pierwsze wybory powstałego 2 lata wcześniej Ruchu Narodowego, to były wybory do Parlamentu Europejskiego w 2014 r.o, w których uzyskał on 1,4%- ogromnym sukcesem było wystawienie list w tych podobno najłatwiejszych wyborach. Wtedy to, wbrew bólowi tyłków liberalno-lewicowego komentariatu, sukces osiągnął Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego wprowadzając aż 4 eurodeputowanych, wyprzedzając PSL.
Pamiętam doskonale kampanię wyborczą w 2015 r.- wtedy jako zagorzały młody socjaldemokrata w średniej wielkości pomorskim mieście roznosiłem ulotki Magdaleny Ogórek. Wtedy to środowiska narodowe i konserwatywno-liberalne wystawiły 4 i pół kandydata- ta połówka to eklektyczny i niekoherentny sam ze sobą Paweł Kukiz, a pozostała czwórka to Janusz Korwin-Mikke z najlepszą swoją kampanią w historii, ze startem nowej partii, Grzegorz Braun, który to zaskakiwał tym jak dobrym jest mówcą i jak niepopularne rzeczy mówi, Marian Kowalski z Ruchu Narodowego ogłoszony w jednym z artykułów najlepiej ubranym kandydatem podczas debaty telewizyjnej oraz Jacek Wilk reprezentujący Kongres Nowej Prawicy po rozłamie. Tak, ugrupowanie, które rok wcześniej osiągnęło fenomenalny wynik, podzieliło się w kilkanaście miesięcy i odszedł jego lider.
W wyborach parlamentarnych, krótko po tych prezydenckich, znowu podziały- Ruch Narodowy na listach Kukiz 15, ale na przykład bez Mariana Kowalskiego, który się temu sprzeciwiał, partia KORWiN osobno, Komitet Brauna Szczęść Boże osobno rejestrując listy zaledwie w 12 z 41 okręgów i KNP startujące w 6 okręgach. Efekty? PiS samodzielnie rządzi, bo korwiniści nie przekraczają progu, ale za to uzyskują ponad 4 miliony subwencji rocznie, narodowcy wprowadzili 5 posłów, ale nie dostali pieniędzy z racji bycia komitetem niepartyjnym. W ciągu kolejnych 3 lat wydarzyło się dużo- w Sejmie członkowie RN tworzyli własne koła, odchodzili z partii, w pewnym momencie Ruch został nawet wykreślony z ewidencji, partii JKM groziło utracenie subwencji a sam jej lider zrezygnował w pewnym momencie z intratnego mandatu w PE, ale dołączył Przemysław Wipler, były poseł PiS.
W wyborach samorządowych w 2018 r. znowu kilka list i fatalne efekty, skupmy się może tylko na wynikach do sejmików w skali kraju. Ruch Narodowy udowadnia siłę swoich struktur- rejestruje listy prawie we wszystkich okręgach, we wszystkich województwach i osiąga... nieco ponad 1%! Partia Korwina, ze zmienioną nazwą, wydaje na kampanię mnóstwo pieniędzy i osiąga nieco ponad 1,5%, niektórzy pozostali w Kukiz 15- pomimo przekroczenia progów w każdym województwie, w każdym okręgu, nie wprowadzają żadnego radnego (tak działa d'Hondt).
Wreszcie, dzieje najnowsze, 2019 r., wybory do Parlamentu Europejskiego, powstaje Konfederacja- najszersza w swojej historii- partia KORWiN, Ruch Narodowy, środowisko Brauna, Marek Jakubiak z Piotrem Liroyem Marcem, część dawnych polityków zmarginalizowanego KNP- np. Jacek Wilk. Dawni europosłowie wybrani w 2014 r. utworzyli nowe mikropartie- koalicja PolExit z eurodeputowanymi Stanisławem Żółtkiem i Michałem Marusikiem, która to nie zarejestrowała list we wszystkich okręgach i osiągnęła wynik liczony w dziesiątych częściach promila. Za to lista Konfederacji prawie przekracza próg- według exit poll z wynikiem 6%, ostatecznie zdobywają 4,5% a Kukiz 15 poniżej 4%.
Wybory parlamentarne w 2019 r.- udaje się utrzymać jedność Konfederacji, zarejestrować partię federacyjną, która łączy te różne środowiska z Radą Liderów na czele. Marek Jakubiak startuje bezskutecznie z list Bezpartyjnych Samorządowców, Piotr Liroy Marzec ze swoim marginalnym ugrupowaniem rejestruje listy w 5 okręgach. Wreszcie niepokłóconym środowiskom narodowców, konserwatywnych liberałów udaje się stworzyć spójny program, wystawić reprezentatywne listy we wszystkich okręgach i osiągnąć sukces- prawie 7% i 11 posłów- 5 reprezentujących Ruch Narodowy, 5 reprezentujących partię KORWiN oraz Grzegorz Braun, który to rok później zarejestruje własne ugrupowanie- Konfederacja Korony Polskiej.
W wyborach prezydenckich odbywa się nieznane w Polsce nigdy wcześniej święto wewnątrzpartyjnej demokracji- oddolne wybory kandydata. To znane z amerykańskiej polityki wydarzenie było, dobrze zorganizowane- wpłata kwoty kilkudziesięciu złotych pozwalała na samofinansowanie tego plebiscytu oraz skutecznie eliminowała tzw. trolli. W całym kraju odbyło się kilkanaście merytorycznych debat pomiędzy kandydatami z różnych wewnątrzkonfederackich frakcji, dziesiątki spotkań wśród członków tych partii tworzących federację. Przyjęto różne taktyki- Ruch Narodowy stawiał na 1 kandydata, którym był Krzysztof Bosak, Grzegorz Braun kandydował jako jedyny reprezentant swojego środowiska a KORWiN reprezentowało 4 kandydatów- Konrad Berkowicz, Janusz-Korwin-Mikke, Artur Dziambor oraz Jacek Wilk, kandydowali również Krzysztof Tołwiński reprezentujący zaprzyjaźnione środowiska rolnicze oraz Magdalena Ziętek-Wielomska jako jedyna kobieta. Z zapartym tchem śledziłem te prawybory- mogło się zdarzyć naprawdę wszystko, każde środowisko sumarycznie miało podobną liczbę elektorów. Braun- 76, korwiniści- 112, narodowcy- 114. Z Zapartym tchem śledziłem tę ostateczną konwencję prezydencką, po każdej kolejnej turze odpadał kandydat- zostało ich 3- Dziambor, Bosak i Braun. Niespodziewanie do ostatecznej rundy nie wszedł reprezentant partii Korwin, ale wskutek zakulisowej taktyki wyborczej elektorzy poparli Grzegorza Brauna. Ostatecznie kandydatem Konfederacji został Krzysztof Bosak, ale od tamtej pory mówiło się o jakimś pęknięciu nie tyle w Konfederacji, co w samej partii Janusza Korwin-Mikkego, która wypowiedziała lojalność reprezentantowi swojego środowiska. Wynik- niezagrożone 4. miejsce i znowu prawie 7%.
Ostatnie wydarzenia uwidoczniły różne inne mikrorysy- nie tylko niepoparcie Dziambora, który skromnie mówi, że Bosak był lepszy, a on wtedy jako szary poseł był zbyt mało znany- konieczność tłumaczenia kontrowersyjnych wypowiedzi Janusz Korwin-Mikkego, jawna nienawiść i oskarżanie o rosyjską agenturę, spadające sondaże i nieobecność w mediach. Doprowadziło to do rozłamu wewnątrz partii KORWiN- 3 posłów z 5 utworzyło nowe ugrupowanie o nazwie Wolnościowcy- przewodniczący koła Konfederacja Jakub Kulesza, Artur Dziambor, który 2 lata wcześniej przegrał prawybory oraz Dobromir Sośnierz, który objął na nieco ponad rok mandat europosła po Korwinie.
Media od tygodni spekulują o rozłamie w Konfederacji i odejściu partii KORWiN, ale według mnie to się nie stanie. Powodów jest wiele. To Konfederacja jako partia federacyjna posiada subwencję a nie jej poszczególne partie- korwiniści otrzymywaliby 0 zł po odejściu. 2 posłów- Janusz Korwin-Mikke i Konrad Berkowicz nie mogliby formalnie utworzyć koła poselskiego, co jeszcze bardziej by osłabiło ich głos w Sejmie, jako posłowie niezrzeszeni mieliby mniej czasu na wypowiedź, nie mieliby reprezentanta w Konwencie Seniorów, nie mieliby pomieszczenia i wiele innych kwestii dotyczących codziennej pracy poselskiej. Sondaże spadłyby jeszcze bardziej- poniżej progu wyborczego dla samej Konfederacji a partia Korwina nie wiem, czy w ogóle byłaby brana pod uwagę. Przez to spadłaby medialna ekspozycja polityków tworzących dzisiaj 11-osobowe koło, co jeszcze bardziej pogorszyłoby sondaże.
Wreszcie- ludzie uczą się na błędach- wszystkie opisane przeze mnie wybory, w których kandydowało kilka komitetów zabiegających o podobny profil wyborcy po prostu przegrywało. Zbyt wiele czasu, zbyt wiele pracy, zbyt wiele pieniędzy, zbyt wiele wyrzeczeń i zbyt wiele kompromisów by ktokolwiek chciał zniszczyć polityczne dzieło swojego życia i na kolejne długie lata być na politycznym marginesie i wojować w swoich mikrosektach o 1%. Dzisiaj Konfederacja, która w procesie wewnętrznych negocjacji, zażegnuje ten najpoważniejszy od 3 lat kryzys, ma szanse na to by w kolejne kadencji powiększyć swój stan posiadania w polskim Parlamencie i nawet zadecydować o tym kto będzie z nimi współrządzić, może wprowadzić deputowanych do Parlamentu Europejskiego i pokazać realną siłę partii w najtrudniejszych dla struktur wyborach- reprezentować swoich wyborców w samorządzie. Najbliższe 2 lata pokażą, czy federacja narodowców i konserwatywnych liberałów oraz od niedawna libertarian ugruntuje swoją pozycję na scenie politycznej i odniesie kolejne sukcesy. Według mnie- tak.
Inne tematy w dziale Polityka