Siedemnastego stycznia 1957 roku miała miejsce premiera "Człowieka na torze" - jedynego filmu, który po Październiku ’56 wszedł w polemikę ze stalinizmem. Za fabułę posłużyła nowela Jerzego Stefana Stawińskiego: przedwojenny maszynista wysłany na emeryturę ginie pod kołami pociągu. Przyczynę wypadku bada komisja. Reżyser Andrzej Munk wykorzystał zabieg Akiry Kurosawy i p[okazał historię z punktu widzenia kilku bohaterów, by podważyć jednostronność socrealistycznej narracji rozdzielającej rolę według propagandowego schematu. To stalinowski system jest winien zarówno śmierci człowieka, jak i zakłócenia całego porządku międzyludzkich relacji - pisał historyk kina Tadeusz Lubelski.
Źródło: G-W Historia.