Premier Tusk i Prezes Kaczyński w trakcie właśnie przebrzmiałej i także poprzedniej kampanii wyborczej zgodnie obiecywali, że z część naszych podatków, jakie budżet państwa przekazuje partiom w formie dotacji i zwrotów za kampanie wyborcze, zostaną obligatoryjnie utworzone profesjonalne, partyjne think-tanki. Skończyło się (?) jak zwykle - gruszkami na wierzbie. Czy to tylko praktyczny skutek braku wiary, że partyjny think-tank może być profesjonalny?
Słusznie, niestety, można przypuszczać, że w polskich realiach politycznych powołanie partyjnych think-tanków służyłoby do "przelewania pieniędzy na inne cele poprzez lewe zlecenia i ludzi - słupy albo po prostu "dokładanie masełka" swoim. Tak, że na koniec w think-tanku pracowaliby nie ci mądrzy i kompetentni a posłuszni i z układami. O tempora o mores!*" Być może, rzeczywiście żyjemy w czasach saskich ..., ale partyjnych think-tanków nie ma i nie będzie, chyba z innego powodu.
Nasza polityczna 'klasa próżniacza' (żeby zacytować klasyka socjologii T. Veblena i ... Donalda Tuska) woli się okładać epitetami niż argumentami. Wyzwiska, "zdrajcy", "sprzedawczyki" "agenci" itd, itp. Licytowanie się na "prawdziwy" i "fałszywy" patriotyzm ... Okładanie się krzyżem po ideologicznych kościach... O ileż to łatwiejsze, efektowniejsze i bardzo medialne, niż rzeczowa dyskusja, do której trzeba się przygotować. I przeczytać, coś poza poranną prasówką ...
Partyjnych think-tanków nie ma i nie będzie przede wszystkim z innego powodu. Partyjny think-tank to w naszym reżimie (ustroju) politycznym jawna i zuchwała herezja. Powołanie partyjnych think-tanków to byłoby bowiem zakwestionowanie fundamentalnego dogmatu polskiego systemu partyjnego i podstawowego wyznania „wiary” większości polskich polityków. „Wiary”, że partyjny wódz - jeden, drugi lub trzeci - jest jednoosobową Alfą i Omegą polskich spraw publicznych; jest nieomylnym quasi bogiem politycznym. Partyjny think-tank byłby bowiem praktyczną negacją nieogłoszonego publicznie dogmatu wszechwiedzy, wszechmocy wszystkich partyjnych liderów. Liderów, którzy od swoich partyjnych kolegów ("wyznawców"?) domagają się praktycznie ślepej wiary w swoją nieograniczoną wiedzę, mądrość i uniwersalną kompetencję we wszystkich możliwych dziedzinach. (I nie chodzi tu oczywiście o hierarchiczną kompetencje lidera do podjęcia obowiązującej wszystkich w partii decyzji, lecz o rzeczowe kompetencje; o merytoryczne przesłanki, na podstawie których lider podejmuje decyzje)
Liderzy, prezesi, przewodniczący partii dając pieniądze analitykom na badania musieliby bowiem - implicite - publicznie wyznać, że wiedza lidera nie jest boska, że lider nie wszystko o wszystkim wie. Partie musiałyby przyznać, że potrzebują ekspertyz i ekspertów. Takiej herezji ani PO ani PiS czy PSL na pewno publicznie nie będą głosiły. Dlatego partyjnych think-tanków w Polsce - w przeciwieństwie do USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii (ect, ect...) - nie ma i nie będzie ...
Brak partyjnych think tanków jest także dowodem na to, że nie fakty, dane, istota i kontekst sprawy są dla polityków istotnymi podstawami do wyrobienia sobie opinii w sprawach publicznych, ale jedynie opinia lidera partii. (I - powtarzam - nie chodzi tu oczywiście o hierarchiczne, niejako „generalskie” kompetencje lidera do podjęcia obowiązującej wszystkich w partii lub aparacie państwowym decyzji, lecz o kompetencje rzeczowe i merytoryczne przesłanki, na podstawie których lider podejmuje takie, a nie inne decyzje.) Fakty i dane nie wpływają u nas na formę, cele i środki polityki państwa. Na politykę państwa; na działania koalicji i opozycji wpływa w "demokratycznym - wedle Konstytucji RP - państwie prawa" jedynie zdanie i opinia jednej, jedynej osoby - przywódcy partii. Z taką metodą formowania polityki wewnętrznej i zagranicznej Polska - 38 milionowe państwo, w dobie kryzysu Unii Europejskiej, załamania się globalizacji i możliwego krachu kapitalizmu, wchodzi w wielką niewiadomą – w wiek XXI.
Partyjnych think-tanków w Polsce nie ma i nie będzie bowiem byłyby - niczym dzieła Marksa w stalinowskim ZSRR - niezależnym od arbitralnej woli liderów źródłem doktryny partyjnej. A tego konstrukcja naszych dialektycznych „wodzowsko - demokratycznych" partii politycznych już by nie wytrzymała. A bez think-tanków - Donald, Jarosław, Waldemar przemówił i ... ROMA LOCUTA - CAUSA FINITA …
Liderom schlebia nieposzlakowana opinia „zbawcy Polski”, „boskiego pomazańca”, „Słońca Ludzkości”, czy skromniej „geniusza” …
Oto dlaczego partyjnych think-tanków w Polsce nie ma i nie będzie.
* Dziękuję red. Agnieszce Romaszewskiej za interesującą dyskusję na facebooku, która stała się inspiracją do napisanie niniejszego tekstu.
Inne tematy w dziale Polityka