Marek Różycki jr Marek Różycki jr
1293
BLOG

Pokolenie Jana Pawła II - w 15 lat od śmierci

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 102
- Zanim stąd odejdę, proszę was... - abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili; - abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy... Proszę was: - abyście mieli Ufność nawet wbrew każdej swojej słabości; abyście szukali zawsze duchowej mocy u Tego, u którego tyle pokoleń ojców naszych i matek ją znajdowało; - abyście od Niego nigdy nie odstąpili; - abyście nigdy nie utracili tej Wolności Ducha, do której On "wyzwala" człowieka; - abyście nigdy nie wzgardzili tą Miłością, która jest "największa", która się wyraziła przez Krzyż, a bez której życie ludzkie nie ma ani korzenia, ani sensu... - Jan Paweł II.

Minęło 15 lat od chwili, kiedy zapisałem w moim zielonym notesie:
I Ojciec Święty umiera.
W całej człowieczej słabości i sile.
Ojciec Święty umiera.
Jest pustka, tęsknota, niespełnienie. I postanowienie, żeby żyć pięknie.
Bo teraz nikt już tego za mnie, za nas - nie zrobi.
I powróciłem pamięcią do spotkań, tych duchowych i tych osobistych.

I przypomniała mi się nagle Komunia św. z rąk - wtedy jeszcze - Kardynała Wojtyły. Tłumy na krakowskich Błoniach, niezwykłe noce na Franciszkańskiej 3, Światowy Zjazd Młodzieży w Częstochowie i Łagiewniki...

Wróciły też wspomnienia tamtego wieczoru sprzed lat, a zaraz za nimi pojawiła się smutna refleksja: Słowa i zrywy Człowieczeństwa przychodzą nam z łatwością. Te wypowiadane, wyryte w kamieniu, wyszywane, lukrowane, ale...
Choć stawiamy Mu pomniki - zachowujemy wszystkie podziały, spory, agresje i nienawiści wzajemnie do siebie żywione.
I choć wdzięczni bez miary za to, co Jan Paweł II zrobił dla nas, dla Polski, dla świata – na co dzień puszczamy mimo uszu wiele, BARDZO WIELE Jego słów...

Jest pokolenie Jana Pawła II, które wyznaje Jego Wartości i nie dało się zglajszlachtować przez – powiedzmy to sobie otwarcie – nowomodę odrzucania wszystkiego,  co naznaczone jest Człowieczeństwem! To pokolenie NIE MA w sobie siły i „nośności” pseudoatraktyjności, pseudowartości CELEBRYTÓW politycznych, „kulturalnych”, koniunkturalnych etc.). Ono JEST (bo wybrało: BYĆ) i działa – tyle, że bardzo blisko pozytywistycznych postaw i wzorców; cicho, niczym krople potu – drążąc skały i skamienieliny umysłów – zdawałoby się – niereformowalnych.

Pokolenie  Jana Pawła II – odrzuciło PUSTE KALORIE pseudokarier i  pseudosukcesów! Rozgłos, a zwłaszcza sława, sprawia niewątpliwie przyjemność. Ale następują dramatyczne załamania, gdy dziennikarze odwracają swoją uwagę od tej osoby, której każdy krok dawniej śledzili. Media kreują „gwiazdy”, bardzo często je później niszcząc. To wszystko tak dobrze się sprzedaje spauperyzowanemu społeczeństwu spragnionemu plotek, niedyskrecji, sensacji, a nawet – pomówień w brukowcach, bulwarówkach, rozmaitych tabloidach…

@ Podobnie życia nie możemy wypełnić tylko niewolniczą pracą albo wyłącznie rozrywką, wydawaniem pieniędzy i zimnym seksem, ponieważ SĄ TO JEDYNIE  PUSTE KALORIE, które tylko wyniszczają nasz organizm.

Zarówno u zwierząt, jak i ludzi, nikt nie wymyślił nic lepszego od rodziny, która daje ciepło, poczucie bezpieczeństwa, oparcie w trudnych sytuacjach, motywację do życia i ponoszenia jego trudów, a także szanse wychowania pięknych ludzi, którzy nie pozwolą wyginąć gatunkowi  homo sapiens.

A zatem gdzie szukać przedstawicieli Pokolenia Jana Pawła II? Jest ich bardzo wielu działających ofiarnie i „bezimiennie” w ramach wolontariatu. Są także – na razie! – pośród odrzuconych, często - wzgardzonych i bynajmniej nie na TOPIE – w mediach, oświacie, pośród Twórców, którym bardzo trudno jest przebić się do Publiczności: czytającej, oglądającej, słuchającej.
Mam takie wrażenie, że niczym pierwsi chrześcijanie – to oczywista metafora – działają i dobrze czynią w „katakumbach rzymskich”. Wiem, że DUCH ZSTĄPIŁ – na prośbę Jana Pawła II – i będzie ich strzegł, nie opuści, gdy codziennie wyruszają z kopią na wiatraki tego świata!...

ZWĄTPIENIA PAWŁA…

Od wielu lat nasze społeczeństwo jest podzielone, zdezintegrowane, mocno rozbite a ludzie ludziom, rodacy rodakom -  zgotowali piekło na ziemi. Nie ma śladu więzi ani solidarności międzyludzkiej. Nie tak drzewiej bywało, oj, nie tak…
Wrodzonego – naszej nacji – CHAMSTWA  nie zmienię, agresywnych i grubiańskich typów nie wychowam. Szkoda więc mi czasu, sił i zdrowia na podejmowanie syzyfowej roboty!... 

Chcę zmienić coś, czego zmienić nie sposób - przecież w sumie chodzi o nasze wstrętne cechy narodowe, utrwalone historycznie...  Najlepiej to podobno widać na emigracji, gdzie największym wrogiem dla Polaka jest drugi Polak. Smutne to, tragiczne wręcz, ale prawdziwe... Żydzi, Litwini, Rosjanie, Portugalczycy, Turcy, Ukraińcy, o Kurdach nie wspominając - trzymają się razem, starają się w życiu wspierać. Patrząc na Polaków nie mogą zrozumieć tej ZAWIŚCI, WROGOŚCI – wręcz: NIENAWIŚCI oraz wzajemnego podkładania sobie świni; RYCIA i  KOPANIA  dołów pod bliźnimi swymi... Także wielokrotnie powtarzanych prób topienia ich w przysłowiowej już – „łyżce wody”  pomieszanej z jadem i żółcią…  Cóż więc się dziwić, że taka sama sytuacja panuje w każdej zbiorowości, w każdym obszarze działalności!  Po prostu - jako nacja….  TACY JESTEŚMY...?

O  CUDZIE,  KTÓRY W SERCACH  LUDZKICH  TRWAŁ - BYŁ…
2 KWIETNIA 2005

15 lat temu jeszcze z nami był... Był do godziny 21.37...  Czekaliśmy z niepokojem na wieści z Watykanu, a te nie były pokrzepiające…
Czas się zatrzymał ...Trudno było skoncentrować myśli, jeszcze trudniej było trwać w codzienności obowiązków…  Nasze poruszone serca wyrywały się do Niego, do Naszego Papieża...
Cały świat pędzący w szaleństwie, nie wiadomo dokąd, ukląkł przy łóżku umierającego człowieka – Największego Duchowego Przywódcy Ludzkości...
A ON – powracając do Domu Ojca zapalał miliony iskierek w ludziach sercach....  W milczeniu i cierpieniu SIAŁ DALEJ....  Swym niezwykłym odchodzeniem nadał najgłębszy sens przemijaniu...  Odczarował śmierć...  Uwolnił nas od panicznego, ludzkiego lęku...
Jego słowa: "Nie lękajcie się!"  i "Zatrzymaj się, to przemijanie ma sens!"  - zyskały głębszy wymiar...
Aż przekroczył Próg...
Dziwne to były chwile …
Nastała Pustka i Cisza. Pustka w świecie i nas samych... Pustka domagająca się wypełnienia, oczekująca naszego TAK powiedzianego Bogu - TAK na nowo zrozumianego, odczytanego, dojrzalszego. Pustka, którą wypełnić można jedynie owocami wyrosłymi z ziaren zasianych przez Niego...

A MY….?
Telewizja, radio, prasa, Internet pełne były wspomnień i deklaracji wierności Jego nauce. Zamilkły reklamy…
Na jednej ze stron internetowych zdanie: "Obiecujemy stale zmieniać na lepsze otaczający nas świat...."   Pod spodem 100 tys. podpisów zebranych tylko w ciągu kilku dni...
Kibice zwaśnionych klubów piłkarskich wspólnie oddawali Mu hołd....
W kościołach dzień i noc czuwali wierni...
Pomniki postawione jeszcze za życia Naszego Papieża tonęły w kwiatach...
Ze zniczy powstawały ogromne, ogniste krzyże...
Ludzkie dłonie łączyły się w znaku pokoju, twarze największych wrogów patrzyły na siebie życzliwie…
CZŁOWIEK  GARNĄŁ  SIĘ  DO  CZŁOWIEKA!... 
Bliżej nam było do siebie, bo wtedy łatwiej znosić ból, łatwiej milczeć, modlić się….  Modlić się razem z ludźmi, których spotykamy codziennie na ulicach. Z tymi, których znamy dobrze lub tylko z widzenia, a może nie znamy wcale, choć mieszkają blisko, tuż obok… przecież...
Przestaliśmy wstydzić się dobra, życzliwości, uśmiechu, łez…
Potrafiliśmy żyć dla innych…  BYLIŚMY  RAZEM…


KWIECIEŃ 2020

Wirus zarazy pustoszy Ziemię.

Podczas gdy ofiarni medycy nas ratują - żyjemy w lęku pomieszanym z paniką...

Ważniejszy od testu na koronowirusa jest Test na Człowieczeństwo w czasie pandemii: solidarność, wrażliwość, empatia, pomoc. Bowiem "miarą naszego człowieczeństwa jest wielkość naszej troski o drugiego człowieka...” Człowiek jest wart tyle, ile czyni dobrego, a każdy z nas buduje własne człowieczeństwo...

Prawdziwe wsparcie, jakie można nieść chorym, potrzebującym pomocy, doświadczonym przez los, to nie tylko pomoc materialna, ale przede wszystkim Pomoc Duchowa. Człowiek doświadczający cierpienia, potrzebuje bliskości Boga. On jest z człowiekiem zawsze, a zwłaszcza w trudnym doświadczeniu choroby...

Jan Paweł II patrzy na nas wszystkich i  na każdego z nas z osobna... Czeka na nasze TAK albo NIE...
Nie chce półprawd...
Czas płynie szybko, aż trudno uwierzyć, że to już piętnaście lat...
Mamy mnóstwo obowiązków…. i różnorakich "biznesów"...
Skoncentrowani na codzienności i przyszłości rzadko spoglądamy w przeszłość…
Egoistycznie myślimy o własnym dobru…
Dalej nam do ludzi…
Trudniej się dzielić…

Widzimy, dostrzegamy tylko własne potrzeby...
Depczemy bliźnich w imię Przetrwania, Mamony…
Trudniej zrozumieć…
Mniej radości i spontaniczności gestów…
Jesteśmy…
Ale gdzie jesteśmy tak naprawdę...?
Zdejmujemy Krzyże…
 
CZY KWIECIEŃ 2005  MA  SZANSĘ  POWTÓRZYĆ SIĘ  W  NASZYM ŻYCIU...?
Dwa kwietnie...    Jeden CZŁOWIEK...  Jedno życie...  
JEDNA PRAWDA...

Marr jr

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo