Trochę z zaciekawieniem, trochę ze smutkiem obserwuję od pewnego czasu pikowanie w dół jakości tekstów Michała Szułdrzyńskiego. Dziennikarz, który jeszcze parę lat temu wydawał się rozsądnym, wyważonym komentatorem polskiej polityki, stał się agresywnym, cynicznym i perfidnym swoistym pałkarzem szczującym na Jarosława Kaczyńskiego. Kolejne teksty Szułdrzyńskiego, oskarżające Jarkacza o coraz to podlejsze czyny, są wg mnie świadectwem przykrego upadku, kogoś, kto mógł stanowić swego rodzaju rzeczywistą dziennikarską elitę. Ostatni teskt Szułdrzyńskiego opatrzony wymownym tytułem "Jarosław Kaczyński bierze Jana Pawła II na zakładnika", to wg mnie nie tylko perfidna mikstura insynuacji na temat tego co rzekomo czyni Kaczyński, to jednak coś więcej, to gorliwe, a wręcz nadgorliwe wysługiwanie się jedynie słusznemu audytorium antyPiS-u.
Szułdrzyński z łatwością oskarża i rozlicza Kaczyńskiego, insynuuje, że JPII nie jest dla Kaczyńskiego żadnym świętym, autorytetem. Wg mnie to słowa godne Urbana, zwyczajne dno. Szkoda.