Dzieje się ostatnio w państwie polskim, oj dzieje!
Dzieje tak wiele, że już nawet umysł się buntuje, no bo ileż absurdów, niedorzeczności można przyjąć, starając się, co jest naturalnym odruchem, poddawać je analizie, tudzież racjonalizacji, czyli zrozumieć cokolwiek z polskiej rzeczywistości A.D 2011.
Skuteczną formą samoobrony jest szyderstwo , cierpki humor i dystansowanie się od tak zwanej polityki, rozumianej jako publiczne wywnętrzanie się obecnej władzy i wypluwanie kolejnych pomysłów, które zdają się mieć wiele cech pomysłów tworzonych przez osoby niezrównoważone psychicznie lub skrajnie złe.
To wywnętrzanie się obecnych organów państwa odbywa się na wielu poziomach, przybierając często karykaturalne formy, jak choćby okrzyki pana Biedronia, informującego Wysoką Izbę o swoich uzależnieniach, problemach emocjonalnych, czy też pełne obywatelskiej troski pytania pewnej dziennikarki kierowane do transseksualnej posłanki o jej doznania seksualne, znaczy jej, jak jeszcze był nim.
Obawiam się, ze nawet reżyser na podwójnym haju nie wymyśliłby tego, czego jesteśmy świadkami.
Taka scenka z wczoraj: CBA wchodzi do mieszkania osoby, która razem z Gromosławem C. ma być aresztowana w związku z aferą korupcyjną i co zastają funkcjonariusze? Mężczyznę przebranego za kobietę.
Ponoć przebranie to tak dla zmylenia organów ścigania, bo facet szykował się do drogi (podobno),jakieś wakacje zalegle. Inni mówią, że dostał cynk i dlatego się przebrał. Może dostał cynk, a może facet tak po prostu lubi? Przecież u nas to ostatnio powszechne zjawisko, że faceci w pewnym wieku zaczynają biegać w sukienkach, a niektórzy nawet dzięki temu robią kariery. Postęp i finezja, jak bowiem można być tylko i wyłącznie mężczyzną całe życie, bądź co gorsza kobietą?
Ostatnio modne też staje się publiczne oddawanie moczu, jako wyraz ekspresji, sposób wyrażania poglądów politycznych. Pierwsze „jaskółki” mieliśmy w sierpniu zeszłego roku, kiedy to na Krakowskim Przedmieściu nowoczesna „młodzież” tłumnie sikała na ustawione znicze i zdjęcia pary prezydenckiej. Nie spotkało się to z żadną reakcją ze strony organów ścigania, ani żadnych innych organów, co oznacza, że władza akceptuje takie formy wyrażania uczuć, a nawet je wspiera i przyklaskuje.
Intencje władzy zrozumiał pewien oficer WP, który w dniu dzisiejszym w Muzeum Powstania Warszawskiego publicznie oddał mocz, wyrażając w ten sposób swoje uczucia, po czym zakrzyknął „nienawidzę Lecha Kaczyńskiego”!
Tempora mutantur et nos mutamur in illis, jak mawiali starożytni. Dawniej oficerowie WP wykrzykiwali w chwilach uniesień „Niech żyje Polska!”, teraz widać szkolenie w wojsku się zmieniło.
Znaczy się zbolszewizowało, bo nie kto inny, jak sowieccy sołdaci (tak, tak ci sami, których pomnik odsłonięto w Ossowie) załatwiali swoje potrzeby w pomieszczeniach mieszkalnych, a nawet zostawiali ślady swej bytności w książkach.
Tak więc mamy nowy wyraz ekspresji – publiczne sikanie. Na publiczne defekacje przyjdzie czas, jak system okrzepnie.
O ekspresji mówił też dzisiaj sekretarz stanu Kancelarii Prezydenta, prezentując projekt ustawy o zgromadzeniach zgłoszony przez prezydenta Komorowskiego. Ta nagła prezydencka inicjatywa wynikła z głębokiej troski głowy państwa o jakość polskiego życia publicznego i sposób obchodzenia świąt narodowych. Prezydent powiedział:
„Trzeba ratować szanse na obchodzenie świąt narodowych w wymiarze wspólnotowym - 3 maja, 4 czerwca, 11 listopada”.
Zgodnie z pomysłem prezydenta, ratującego wspólnotowe szanse, aby zorganizować zgromadzenie, na przykład w dniu 11 listopada, musi zostać wyznaczony organizator, który zostanie wyposażony przez organ władzy samorządowej w odpowiednie atrybuty, które będą czytelne dla tychże organów. Ponadto organizator zgromadzenia ma być zobowiązany do stałego kontaktu z organami – telefonicznego i wzrokowego(!).
Tak wyposażony organizator będzie musiał podpisać oświadczenie, że godzi się na pokrycie wszelkich strat powstałych w wyniku przemarszu wielotysięcznego tłumu.
I teraz: proszę mi wskazać takiego śmiałka, który w nowych warunkach zorganizuje choćby pikietę pod schroniskiem dla zwierząt?
Prezydent w swoim projekcie podniósł również kwestię zakrywania twarzy podczas manifestacji, uznając taki proceder za karygodny, ale z pewnymi wyjątkami, o czym doniósł jego sekretarz:
„Zakaz nie dotyczy jednak takich zgromadzeń, w którym uczestnicy w celu ekspresji swoich przekonań używać będą przebrań lub innych rekwizytów uniemożliwiających ich rozpoznanie. Warunkiem jest jednak uprzednie powiadomienie organu gminy o takim, a nie innym charakterze zgromadzenia”.
Zgodnie z propozycją KP, jeżeli przykładowo środowisko Krytyki Politycznej zgłosi manifestację fanów Zorro lub CBŚ, to kominiarki będą w porządku, bo będą wyrazem ekspresji przekonań. Wot logika!
Oczywiście konkluzja prezydenckiej propozycji jest taka: jeśli organ samorządowy uzna, iż manifestacja zagraża porządkowi lub organizator nie będzie chciał wziąć odpowiedzialności za ekscesy uczestników i prowokatorów, to nie wyda na nie zgody.
A wszystko dla społecznego dobra, w trosce o bezpieczeństwo Polaków.
Prezydent zauważył też bardzo groźne, społeczne zjawisko, zjawisko „renacjonalizacji państwa” i narastania „ekstremy politycznej” (ja to gdzieś słyszałam), a to nie może pozostać bez należytej odpowiedzi.
A może tak zdenacjonalizujemy nasze państwo, a atrybuty przekażemy choćby Moskwie albo Berlinowi?
Albo Moskwie i Berlinowi – fifty-fifty?
http://www.prezydent.pl/prawo/ustawy/zgloszone/art,9,prezydencka-inicjatywa-skierowana-do-sejmu.html
http://niezalezna.pl/19450-byl-przeciek-przed-zatrzymaniem-gromoslawa-cz
http://wpolityce.pl/wydarzenia/18664-ujawniamy-hanba-polski-oficer-nasikal-na-podloge-w-muzeum-powstania-warszawskiego
Inne tematy w dziale Polityka