Dzisiejszy dzień mija pod znakiem zapowiedzi odebrania Antoniemu Macierewiczowi immunitetu poselskiego, celem postawienia mu zarzutów w związku z jego działaniami, jako likwidatora WSI. Sprawa jest niezwykle ciekawa, bo pokazuje de facto, w jakim kraju żyjemy oraz kto tym naszym krajem rządzi. Dlaczego te działania obecnych władz są swoistym papierkiem lakmusowym ich intencji?
Czym były Wojskowe Służby Informacyjne wie każdy, kto jest choćby średnio zorientowany w rzeczywistości, a także posiada wiedzę o historii Polski po 1945 roku.
WSI to był twór, a raczej nowotwór czysto sowiecki , mający pełnić funkcję peryskopu Moskwy na terytorium Rzeczypospolitej. Służby te, co pokazuje ostatnio wydana książka Sławomira Cenckiewicza pod wymownym tytułem „Długie ramię Moskwy”, były strukturą w dużej mierze nieudolną, zdegenerowaną wieloletnią współpracą z wywiadem radzieckim i rosyjskim, a żołnierze tych służb często byli ludźmi wprost oddanymi interesom naszego wschodniego sąsiada, pozostali musieli żyć w swego rodzaju schizofrenii.
WSI nigdy nie doczekały się choćby płytkiej weryfikacji kadr wojskowych, jaką zrobił UOP. Funkcjonariusze tych służb byli niemal w 100% transparentni dla rosyjskiego wywiadu, a ich działania nie stanowiły dla niego żadnej tajemnicy. Toteż, kiedy czytam w dzisiejszych notkach i komentarzach słowa o zniszczeniu polskiego wywiadu i kontrwywiadu przez ministra Macierewicza, uczynienia naszego kraju bezbronnym na działania obcych państw , nie mogę oprzeć się wrażeniu, że piszą to ludzie, albo o ilorazie inteligencji nie przekraczającym możliwości intelektualnych kury, albo celowo dezinformujący.
Jak bowiem można dzisiaj z pełną powagą twierdzić, że struktury podległe przez kilkadziesiąt lat Sowietom, zinwigilowane przez nich do granic możliwości, mogą stanowić jakąkolwiek wartość dodaną dla niepodległego państwa polskiego? Czy można służyć dwóm panom jednocześnie w interesie obydwu ?
By przekonać się o szkodliwości tych służb wystarczy prześledzić kariery co poniektórych panów, sprawdzić, gdzie się kształcili, z kim utrzymywali kontakty oraz jakie ścieżki życiowe przemierzyli, by zdać sobie sprawę, że WSI w takiej formie, w jakiej były do 2006 roku stanowiły zagrożenie dla naszego państwa. Z ta diagnozą zgodzili się przecież nie tylko posłowie PiS, ale też PO głosując gremialnie za ich likwidacją (375 posłów podniosło rękę na tak, oprócz Bronisława Komorowskiego).
Po przegłosowaniu ustawy przez parlament Antoni Macierewicz został wyznaczony na likwidatora WSI, a efektem prac był wydany w lutym 2007 roku raport, gdzie opisywano miedzy innymi działania o charakterze przestępczym żołnierzy WSI, jak choćby handel bronią, czy udział w mafii paliwowej.
Po wygranych przez PO wyborach w 2007 roku błyskawicznie wszczęto postępowanie, mające wykazać rzekome przekroczenie uprawnień likwidatora WSI i postawienie mu zarzutów. Przez pięć lat nie udało się zebrać wystarczających dowodów, by postawić Antoniemu Macierewiczowi zarzuty, ale stało się to właśnie teraz, kiedy poseł PiS ujawnił, iż przed drugą rocznicą tragedii smoleńskiej przedstawi całościowy raport z prac Zespołu Parlamentarnego, któremu szefuje.
Raport ma zawierać przede wszystkim analizę techniczną, którą wykonują zespoły eksperckie w Polsce i za granicą, a wyniki ich prac są ze sobą kompatybilne, co stanowi dowód nie do podważenia.
Co ciekawe, Macierewicz ujawnił na portalu rebelya, iż służby rosyjskie uaktywniły się po opublikowaniu prac profesora Biniendy i Nowaczyka, a ich działania zmierzają do wymuszenia na ekspertach z USA zaniechania pomysłu umiędzynarodowienia sprawy smoleńskiej podczas planowanej międzynarodowej konferencji w Pasadenie. Minister podkreślił, iż te działania są na tyle poważne, że każdy szanujący swe życie człowiek musi się zastanowić, czy nadal się angażować.
Można zatem przyjąć, iż ten nagły i błyskawiczny tryb działania, który ma na celu odebranie Antoniemu Macierewiczowi immunitetu i postawienie go przed sądem, za to, że realizował ustawę parlamentu polskiego, ma służyć wyłącznie zastraszeniu, storpedowaniu prac Zespołu Parlamentarnego. Jak mówi ludowe przysłowie: „na złodzieju czapka gore”.
Sam minister Macierewicz tak komentował dzisiejsze informacje:
"Musi dziwić, że po pięciu czy sześciu latach w sytuacji, w której wypowiedział się w tej kwestii Trybunał Konstytucyjny, kiedy moje działanie było podejmowane w oparciu o ustawę, formułuje się zarzut ujawniania tajemnicy. To wygląda dosyć absurdalnie" .
Niestety żyjemy w czasach absurdu, a jego opary wdychamy codziennie. Akcja skierowana przeciwko Macierewiczowi nosi wszelkie znamiona zemsty politycznej, za to, że ujawnił skandaliczne działania ze strony polskich władz przed i po 10 kwietnia 2010, które przywodzą na myśl jedynie dwa wytłumaczenia: albo skrajna niekompetencja, albo zdrada interesów państwa polskiego.
Na koniec pozwolę sobie zacytować słowa Józefa Piłsudskiego, które dedykuję wszystkim prześmiewcom, przeszłym i przyszłym oprawcom Antoniego Macierewicza:
„Ludzie, najbardziej zbrukani w służbie dla obcych, nie mogą znieść tej prawdy, nie mogą spokojnie nad tym przejść do porządku dziennego, że na wyżyny w Polsce został wyniesiony człowiek, który dumnie głowę nosi, człowiek, na którego czci skazy nie ma, który ma za sobą prace tak trudne, jak może nikt z Polaków. Zepsucie nie znosi cnoty. Człowiek głęboko upokorzony nie znosi dumy”.
Inne tematy w dziale Polityka