Martynka Martynka
1552
BLOG

TRZY PROCENT PRAWDY

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 12
 
 
Od wczoraj nie milkną dyskusje na temat wyników ekshumacji ciała Ś.P Zbigniewa Wassermana, które w sposób jednoznaczny pokazały skalę zafałszowań dokumentacji medycznej dotyczącej ofiar tragedii smoleńskiej.  Z wnioskiem o ponowne badania wystąpiła rodzina zmarłego, po tym, jak odkryto, iż Rosjanie opisali w dokumentacji sekcyjnej narządy wewnętrzne, których minister Wasserman był pozbawiony w wyniku operacji 20 lat przed śmiercią.  Można by rzec, iż minister nawet po śmierci działa na rzecz prawdy, bo bez tej rosyjskiej „oszybki” dotyczącej jego osoby,  do ekshumacji by zapewne nie doszło, gdyż opór instytucji państwa polskiego był i jest  ogromny.
 
Należy też przypomnieć, że pochówek ofiar narodowej tragedii odbył się ze złamaniem prawa polskiego,  gdyż nie dokonano otwarcia trumien i nie przeprowadzono sekcji zwłok. Co gorsze rodziny ofiar w chwili pogrzebów często nie dysponowały jeszcze aktami zgonów swoich bliskich, co było rażącym naruszeniem litery prawa i nie ma drugiego takiego precedensu w historii cywilizowanych krajów.
 
Już po katastrofie mieliśmy  do czynienia ze zdumiewającą uległością polskiej prokuratury i władz, w kwestii zakazu otwierania trumien przywożonych z Rosji. Jak wyjaśniał wówczas rzecznik prokuratury wojskowej, strona polska musiała respektować w tym zakresie rosyjską jurysdykcję na terenie Rzeczypospolitej. Dlaczego musiała tego wyjaśnić nie raczył.
 
W dniu wczorajszym ujawniono wyniki sekcji zwłok Zbigniewa Wassermana, co było poprzedzone wzbudzającą niepokój informacją na jednym z portali, iż na ciele zmarłego odkryto ślady materiałów wybuchowych. Ta zadziwiająca koincydencja publikacji tej informacji, uzyskanej w tzw drugim obiegu oraz prezentacji wyników sekcji, zastanawia i rodzi pytania.
Czy osoba pisząca na portalu NE o tym szokującym fakcie miała rzeczywiście nieoficjalnie potwierdzoną informację?
 
Jeżeli nie ma ta informacja potwierdzenia w rzeczywistości, to dlaczego prokuratura zdecydowała się zareagować natychmiast, by uciąć wszelkie spekulacje?
Trzeba tu dodać, że prokuratura uczyniła to wyjątkowo nieudolnie, gdyż komunikat zawierał w zasadzie same ogólniki, z których odbiorca miał wywnioskować, że zasadniczo zarówno rosyjscy, jak i polscy naukowcy doszli do podobnych wniosków, a różnice nie dotyczą zasadniczych kwestii.
 
Czy tak jest w istocie?
W  wiadomościach o godzinie 12.00 w radiu RMF podano informację, iż wyniki sekcji polskie i rosyjskiej zgadzają się zaledwie w trzech procentach, a rozbiezności są gigantyczne.

Trzy procent prawdy, reszta to kłamstwo.
 
Zbieżna jest tylko tożsamość osoby i ogólnie sformułowane obrażenia wielonarządowe, do których doszło na skutek katastrofy. W rosyjskiej dokumentacji nie napisano o zmianach pośmiertnych, które mogły wskazać na czas zgonu, nie opisano w ogóle czynników, które spowodowały takie a nie inne uszkodzenia poszczególnych narządów wewnętrznych.
Sekcje są zbieżne w trzech procentach, co jest skandalem miedzynarodowym, którego żadne gładkie słowa i uspokajające oświadczenia nie zmienią. Takie fałszerstwo jest zagrożone karą więzienia.
Co ciekawe, w wynikach sekcji zwłok Z. Wassermana nie ma w ogóle mowy o materiach wybuchowych. Dlatego też córka zmarłego oświadczyła, iż będzie się domagała dodatkowych analiz.
 
Czy zatem można z całą pewnością uznać, że śladów materiałów wybuchowych rzeczywiście nie odnaleziono, czy tę kwestię, z uwagi na „dobro” śledztwa, sprytnie pominięto?
 
Czy informator dziennikarza z NE mógł mieć jednak rację?  Trudno orzec, jednak póki co nie można tej informacji całkowicie odrzucać.
 
W tym kontekście przypominam sobie równie szokujące informacje, które przekazał kilka miesięcy temu Jan Pospieszalski, twierdząc, iż są w stu procentach prawdziwe. Mianowicie chodzi o nagrania z czarnych skrzynek, które zostały oddanie do analiz IES w Krakowie. Po wielu miesiącach badań ludzie pracujący nad tymi nagraniami mieli stwierdzić, iż nagrania są pocięte i bezczelnie zmanipulowane.
Czy w to też mam nie wierzyć? A czy ktokolwiek zaprzeczył tym doniesieniom?
 
Dlaczego do dnia dzisiejszego IES nie chce wydać końcowej ekspertyzy, choć badania zakończył dawno temu? Dlaczego komisja Millera nie uzyskała końcowej ekspertyzy z Krakowa, a posiłkowała się ekspertyzą z KGP?
Czy godna pochwały postawa naukowców z IES, zaprawionych w walce z kłamstwem katyńskim,nie spowodowała czasem konsternacji w kręgach rządowych i nie przesądziła o tym, że sekcję zwłok Z. Wassermana przeprowadzono we Wrocławiu, a nie w Krakowie?
 
Sapienti sat!!!
 
 

 

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka