Kilka dni temu bloger Rossonero przypomniał tekst osoby o nicku Celina (http://celina.salon24.pl/343070,to-rudy-donek-z-killerami-naszej-elicie-kopal-grob), w którym została wyjaśniona zagadka godziny 8.56 oraz połączeń telefonicznych, wykonywanych przez członków delegacji prezydenckiej w dniu 10 kwietnia. Jak wynika z treści notki, podanie fałszywej godziny katastrofy wynikało z konieczności ukrycia faktu, że ostatnie połączenia z telefonów ofiar, były wykonywane nawet kilkanaście minut po 8.41. Tekst kończy się słowami:
„A w służbach specjalnych też trafiają się bezdzietni patrioci”.
A zatem możemy mieć nadzieję, iż są jeszcze uczciwi ludzie w służbach specjalnych oraz instytucjach państwa polskiego, którzy mimo oficjalnego nurtu propagandy, wszechobecnej dezinformacji , nie chcą pozwolić, aby prawda o śmierci naszej delegacji została skutecznie zakrzyczana przez specjalistów od kłamstwa. Wierzę, że nie zabraknie im odwagi i siły, choć patrząc na wczorajsze doniesienia na temat losów prokuratora Pasionka, tacy „bezdzietni patrioci” w służbach łatwo nie mają.
Prokurator Pasionek, nadzorujący śledztwo smoleńskie, został zawieszony w swoich obowiązkach, po wniosku generała Parulskiego, który zarzucił mu niewłaściwe zachowanie w kontaktach z przedstawicielami USA.
Chodziło o spotkanie prokuratora Pasionka z przedstawicielami FBI, do którego doszło 7 czerwca 2010 roku w ambasadzie USA. Celem spotkania było uzyskanie pozytywnej opinii dotyczącej możliwości współpracy Polski i USA w sprawie katastrofy smoleńskiej. Rozmowy okazały się udane, Amerykanie przystali na propozycję współpracy i umówiono się na dalsze kroki, w postaci oficjalnego pisma ze strony Prokuratora Generalnego do ambasady USA. Uczestnikami tego spotkania, obok Pasionka byli też prokuratorzy B.Święczkowski i T.Szałek oraz były wiceszef ABW G.Ocieczka. W trakcie spotkania nie doszło do ujawnienia tajemnicy śledztwa, co zarzucał prokuratorowi Pasionkowi generał Parulski, a co potwierdzili prowadzący postępowanie prokuratorzy, umarzając śledztwo. Prokurator Pasionek zachował zgodnie z procedurami drogę służbową i poinformował jeszcze tego samego dnia szefa NPW o wynikach spotkania. Nic nie wskazywało na późniejszą, zaskakującą reakcję prokuratora Parulskiego, który mu zarzucił ujawnienie tajemnicy śledztwa przedstawicielom obcego mocarstwa. Okazuje się, że relacje obu prokuratorów różniły się zasadniczo. Szef NPW opisywał zdarzenia czerwcowego wieczoru zupełnie inaczej, niż prokurator Pasionek i towarzyszące mu osoby. Generał Parulski stwierdził, że prokurator Pasionek był nietrzeźwy i nie miał zamiaru poinformowania go o spotkaniu z Amerykanami, a cała sprawa wyszła przypadkiem.
Rację przyznano jednak Pasionkowi.
Dlaczego zatem generał Parulski tak się zachował? Dlaczego mijał się z prawdą?
Dlaczego przedstawił prokuratora Pasionka w tak niekorzystnym świetle, doprowadzając do odsunięcia go od biegu śledztwa?
Niektórzy mówią wyłącznie o konflikcie personalnym, wzajemnych animozjach, ale czy tylko o to chodziło?
Czyżby prokurator Pasionek chciał pójść zbyt daleko? Czy współpraca z naszymi natowskimi sojusznikami mogła w jakiś sposób zaburzyć smoleńskie śledztwo, skierować je na niepożądane, przez Moskwę i Warszawę, tory?
Czyżby materiały, które chcieli przekazać Amerykanie mogły w sposób zasadniczy zmienić losy śledztwa? Komu zależało na niedopuszczeniu do współpracy z USA?
Sprawa Pasionka jest też swego rodzaju ostrzeżeniem. Otóż wszyscy, którzy chcą w sposób rzetelny dochodzić do prawdy, dostali jasny sygnał: uważajcie, bo nie wiecie jakie intencje ma wasz przełożony i co zrobi z przekazaną przez was wiedzą.
Dlatego „bezdzietnym patriotom” w służbach specjalnych pozostaje samotna walka i świadomość, że mogą ufać tylko sobie, jednak mam nadzieję, że nie porzucą tej drogi.
To przecież sprawa honoru.
http://www.tvn24.pl/0,1730010,0,1,byl-po-alkoholu--mowil-o-agentach-obok-lezala-torba-z-aktami,wiadomosc.html
http://celina.salon24.pl/343070,to-rudy-donek-z-killerami-naszej-elicie-kopal-grob
Inne tematy w dziale Polityka