źródło: raport Millera,zał. 5, str.24
źródło: raport Millera,zał. 5, str.24
Martynka Martynka
4745
BLOG

TAJEMNICE RADIOSTACJI AWARYJNO-RATUNKOWYCH

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 47
 
Jedną z wielu zagadek związanych  z tragedią smoleńską jest tajemnica radiostacji awaryjno-ratunkowych, które nie zadziałały w dniu 10 kwietnia 2010 roku. Samolot TU 154 M był wyposażony w dwie tego typu radiostacje, które zostały zamontowane w czasie ostatniego remontu w 2009 roku: ARM – 406 AC 1 oraz ARM – 406P. Pierwsza była radiostacją przenośną, zaś druga zamontowaną na stałe w samolocie.
Radiostacje awaryjno ratunkowe są to urządzenia działające w ramach międzynarodowego systemu satelitarnego ratownictwa lądowego, powietrznego i morskiego COSPAS-SARSAT.W wypadku awarii lub katastrofy radiostacja , uruchamiana automatycznie (dla samolotów wykorzystywana jest siła grawitacji, dla statków kontakt z wodą), wysyła sygnał do satelity, przekazywany następnie do naziemnych stacji odbiorczych, skąd kierowany jest do centrów kontrolnych, które z kolei zawiadamiają najbliżej położone ośrodki zdolne do dotarcia na miejsce katastrofy i udzielenia niezbędnej pomocy.
Okazuje się, że w dniu 10 kwietnia żadna z tych radiostacji nie wysłała sygnału S.O.S, co eksperci Millera tak wytłumaczyli (str.51 raportu, przypis 38):
 
Zabudowana radiostacja awaryjno-ratownicza była wyłączona z powodu zakłóceń, jakie wprowadzała do pracy innych urządzeń pokładowych. Decyzję taką podjął Szef Sekcji Techniki Lotniczej 36 splt”.
 
Okazuje się, że tuż po powrocie z remontu w Samarze, podczas którego zamontowano owe urządzenia, zanotowano zakłócenia w pracy urządzeń  GPS – 1 oraz GPS – 2, które miała wprowadzać nowa radiostacja awaryjno-ratunkowa. Według pilota Grzegorza Pietruczuka:
 
zakłócenie pracy GPS-1 i GPS-2 mogą mieć bardzo duże znaczenie w nawigowaniu przy podejściu do lądowania”.
 
Podobnego zdania jest Krzysztof Zalewski z pisma „Lotnictwo”:
 
„To bardzo poważna sprawa. W takim przypadku przed ponownym dopuszczeniem samolotu do użytku powinny zostać przeprowadzone badania zgodności elektromagnetycznej, które wykazałyby, czy zamontowane w Samarze radiostacje ratownicze faktycznie zakłócały działanie GPS-1 i GPS-2. Nie wyobrażam sobie, by takich badań nie wykonano”.
 
Czy wykonano sugerowane przez eksperta badania zgodności elektromagnetycznej? Nic na to nie wskazuje, a radiostacje po prostu wyłączono, tak przynajmniej można przeczytać na stronie 51 raportu komisji Millera. Jednak już w załączniku 5 „ Opis uszkodzeń samolotu”, na stronie 24, możemy przeczytać, że urządzenia te nie zadziałały, gdyż zostały uszkodzone w czasie katastrofy:
 
„Radiostacje awaryjne
 
Zabudowane podczas ostatniego remontu radiostacje awaryjne typu ARM-406AC1 nr 7523242494 i ARM-406P nr 7524241208 oraz ich systemy antenowe zostały uszkodzone w chwili wypadku w stopniu uniemożliwiającym ich zadziałanie.
Radiostacja ARM-406P (uruchamiana automatycznie wyłącznikiem przeciążeniowym) – oberwany przewód antenowy i zasilający, zgnieciona obudowa radiostacji. Radiostacja ARM-406AC1 – niewielkie uszkodzenia obudowy (użycie radiostacji wymaga podłączenia anteny i jej uruchomienia przez obsługę)”.
 
W związku z powyższym powstaje pytanie: czy radiostacje nie zadziałały, gdyż zostały uprzednio wyłączone z powodu wywoływanych zakłóceń? Czy może nie zadziałały z powodu  poważnych uszkodzeń, których doznały w chwili rozpadu konstrukcji samolotu, bo najwyraźniej eksperci Millera mieli z tym problem? To ostatnie tłumaczenie jest o tyle dziwne, że przecież tego typu urządzenia są projektowane, podobnie jak czarne skrzynki, z myślą o sytuacjach ekstremalnych. Nie tak dawno mogliśmy przeczytać, jak to złomiarze z Lęborka uruchomili przez przypadek radiostację awaryjno-ratunkową i postawili na nogi służby ratunkowe nie tylko z Polski, ale nawet z Kanady.
Tymczasem 10 kwietnia 2010 roku stała się rzecz niespotykana: samolot wyposażony w nowiuteńkie radiostacje awaryjno-ratunkowe nie wysłał sygnału S.O.S! Jak zatem było tak naprawdę z radiostacjami awaryjno-ratunkowymi w dniu feralnego lotu?  
Dlaczego nie zadziałały?  Wyłączono je, czy zostały uszkodzone w wyniku katastrofy? A jeżeli wyłączono, to którą z nich – stałą, czy przenośną?
A może w Samarze dodano do radiostacji awaryjno-ratunkowych jakiś  „bonus”, który sprawił, że nie zadziałały w chwili katastrofy? Czy ów „bonus” powodował równiez  zakłócenia pracy GPS – 1 i GPS – 2?
 
 
 
 
Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka