Martynka Martynka
1200
BLOG

HISTORIA ROSYJSKICH PROWOKACJI

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 21

 

Kto w milczeniu zniewagę połyka, kto w pokorze policzek przyjmuje, ten niegodzien jest lepszej doli”– te słowa Józefa Piłsudskiego warto przypomnieć w czasie, kiedy szybkimi krokami zbliża się  kolejna prowokacja ze strony rosyjskich służb w postaci marszu kibiców podczas imprezy sportowej Euro 2012. Marszu o wyraźnie politycznym obliczu, na którym, wedle zapewnień organizatorów mają się pojawić symbole  nam wrogie, bo przypominające okupację Polski oraz tysiące ofiar bestialsko zamordowanych w imię właśnie ideologii sierpa i młota.
Władze każdego suwerennego państwa już na wieść o takich planach powinny grzecznie, acz stanowczo zareagować i odmówić gościom, tłumacząc to niepolitycznych charakterem mistrzostw, a przede wszystkim podkreślając konieczność zapewnienia spokoju i bezpieczeństwa wszystkim uczestnikom imprezy. Nikt bowiem przy zdrowych zmysłach nie powie, że kilkudziesięciotysięczna manifestacja  Rosjan z wrogimi nam symbolami, w stolicy Polski  sprzyja wzrostowi bezpieczeństwa w czasie Euro.  Niestety tak się nie stało, mało tego sam Donald Tusk z wielkim entuzjazmem zareagował na rosyjskie plany, ręcząc osobiście za  zachowanie kibiców zza wschodniej granicy.
Jak tłumaczyć tę zdumiewającą tolerancję ze strony polskich władz dla rosyjskich planów? Strach? Uwikłanie w przed i posmoleński układ z Putinem?  Z pewnością tak, ale nie tylko. Historia rosyjskich prowokacji w Polsce  po 10 kwietnia 2010 roku jest długa i bogata, podobnie jak lista osób czynnie w to dzieło zaangażowanych po stronie polskiej, w myśl słów marszałka Piłsudskiego: 
 
"Niegdyś spotykaliśmy w Polsce ludzi twierdzących, że służba Rosji jest równoznaczna ze służbą Ojczyźnie".
 
Można powiedzieć, że już samo potraktowanie ofiar katastrofy, którym nie udzielono pomocy, celowe zniszczenie wraku, uniemożliwiające szczegółowe i profesjonalne badanie, zmiana zeznań kontrolerów, fałszerstwa i kłamstwa, a także cała seria bezczelnych zachowań, które miały Polakom pokazać, gdzie ich miejsce w szeregu, stanowiły gigantyczną, niespotykaną dotąd prowokację wobec Polski. 
Obok jawnych prowokacji związanych bezpośrednio ze Smoleńskiem, były też inne, równie upokarzające, a wykonywane przez całe rzesze posłusznych woli Kremla ludzi z polskim obywatelstwem. Co ciekawe te działania były świetnie koordynowane i przemyślane, a cel był jeden: dać  Polakom w twarz, sparaliżować, „rozmiękczyć” i przygotować na dalsze działania. Mieliśmy do czynienia z niemal podręcznikowym schematem każdego agresora, który chcąc podbić dane terytorium i podporządkować sobie jego ludność , ucieka się do akcji mających obniżyć morale przeciwnika, poniżyć go i uświadomić bezsens ewentualnego oporu. Agresor korzysta też z przygotowywanych na taką okazję agentów „śpiochów”, którzy zaczynają realizować poszczególne elementy scenariusza. Niektóre są mniej,  inne bardziej groźne, ale wszystkie mają ten sam cel i tego samego pomysłodawcę.
W maju 2010 roku była akcja palenia zniczy na grobach żołnierzy Armii Czerwonej, ochoczo podchwycona przez lokalne władze, które ze zniczem w ręku dreptały na groby „wyzwolicieli”, by oddać im hołd.
To żenujące widowisko, przeprowadzone przy wsparciu mediów i  ludzi świata kultury, na długo zapadnie w pamięć, jako wyraz niebywałego skundlenia środowisk zwanych elitami III RP. O ile bowiem faktem jest, że armia radziecka walczyła z Niemcami, wyzwalając polskie ziemie spod ich panowania, to faktem jest również i to, że ta sama armia w 1939 roku wspólnie i w porozumieniu z III Rzeszą zaatakowała młode państwo polskie, dokonując niespotykanych zbrodni.  Ta sama armia sowiecka, będąc już w obozie walczącym z Niemcami,  milcząco przyzwoliła na wykończenie powstańców Warszawy, zburzenie tego pięknego miasta, a  żołnierzy AK uczestniczących w akcji „Burza” podstępnie, z pełną premedytacją mordowała i wywoziła na wschód.
 
W historii rosyjskich prowokacji, choć uczynionych rękami polskich entuzjastów pojednania , niezwykle podłą była ta z odsłonięciem pomnika bolszewików w Ossowie,  co miało miejsce w dniu szczególnym dla Polaków, bo w rocznicę Bitwy Warszawskiej. I niewiele tu zmieniają zapewnienia, że to nie żaden pomnik, a jedynie okazały grobowiec. Liczy się intencja i czas, kiedy tego dokonywano, a ten świadczy dobitnie o prowokacyjnym charakterze całego przedsięwzięcia. Był to swoisty test pod nazwą „na ile możemy sobie pozwolić”. A zatem po uczczeniu czerwonoarmistów, mieliśmy uczcić hordy bolszewickich bandytów, którzy z hasłami zniszczenia państwa polskiego szli na Warszawę w 1920 roku.   Międzyczasie pojawiały się tu i ówdzie inne „jaskółki” pojednania.  Byliśmy świadkami, jak za dawnych lat, wizytacji rosyjskiego ministra Ławrowa, który uczestniczył w naradach polskiego korpusu dyplomatycznego, a prawa ręka Putina, człowiek podejrzewany o zorganizowanie zamachów w 1999 roku w Moskwie, generał FSB Nikołaj Patruszew był gościem specjalnym na posiedzeniu polskiego BBN- u w styczniu 2011 roku. Wizyta rosyjskiego dygnitarza odbywała się w ramach dialogu nawiązanego przez BBN z rosyjską Radą Bezpieczeństwa podczas wizyty Bronisława Komorowskiego w Moskwie 8 i 9 maja. Również w październiku doszło do ciekawego, choć całkowicie przemilczanego spotkania polskiego  BBNu i jego rosyjskiego odpowiednika, podczas którego debatowano o bezpieczeństwie Polski (!). Do sukcesów Kremla na terenie Polski można  też zaliczyć  ratyfikowaną i  niedawno wprowadzoną w życie ustawę o ruchu bezwizowym z Obwodem Kaliningradzkim. Jest to dla Polski  poważne,  nie tylko militarne,  zagrożenie. Tak więc obok prowokacji w sferze symboli i historii, są też konkretne kroki, wymierzone w bezpieczeństwo naszego państwa.
W przemysł „pojednania” włączył się także NBP wypuszczając przy okazji wizyty rosyjskiego prezydenta w Polsce w grudniu 2010 roku, okolicznościową serię „Carowie Rosji”. Tak więc mieliśmy odtąd czcić nie tylko Rosję „czerwoną”, ale i „białą”, co i w jednym, i drugim przypadku, mając na uwadze dzieje naszego państwa, jest delikatnie mówiąc nie na miejscu. O szaleństwie patologicznie pojętego pojednania, któremu ton nadawały rosyjskie służby przy udziale agentury wpływu, świadczy też fakt, że władze Warszawy chcąc zmienić lokalizację pomnika „Czterech Śpiących” zwróciły się w tej sprawie do Moskwy. Tak na marginesie pomnik ten powinien być już dawno usunięty z polskiej przestrzeni publicznej z uwagi na swą złowrogą symbolikę.  Do działań, które można nazwać roboczo „przy tobie Władimirze stoimy i stać chcemy” można dorzucić także głosowanie w polskim sejmie w dniu 29 kwietnia 2010 r. nad propozycją przejęcia choć w części śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Wszyscy posłowie rządzącej koalicji, a także posłowie SLD zagłosowali za pozostawieniem całego śledztwa w rękach ludzi pułkownika Putina.
Lista prowokacji ze strony ludzi zastanawiająco przychylnych Kremlowi jest długa, warto wymienić jeszcze choć kilka: uczczenie sowieckiego zbrodniarza Karola Świerczewskiego, który w 1920 roku walczył ramię w ramię z bolszewikami, a którego pomnik ma być atrakcją turystyczną w Baligrodzie, hołdy oddawane przez radnych PO z Warszawy Zygmuntowi Berlingowi, dezerterowi,  współpracownikowi NKWD, który ma na sumieniu swoich kolegów ze Starobielska, czy ostatnio opisana przez blogera Szczurabiurowego wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie.  Do sukcesów rosyjskiej dyplomacji należy też powołanie  Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, które de facto dekretuje z mocy prawa pojednanie polsko-rosyjskie. Wszystko to wydaje się realizacją planów opisanych tuż po 10 kwietnia 2010 roku w Moskowskim Komsomolcu” - organie putinowskiej „Naszej Rosji”:
 
Moskwa powinna teraz maksymalnie wykorzystać czas, który ma do dyspozycji, by sprawić, aby korzystne zmiany w stosunkach z Warszawą stały się nieodwracalne”.
 
Planowany przez Rosjan marsz w centrum Warszawy, z symbolami przypominającymi Polakom  sowieckie zbrodnie i okupację, jest jak widać jedną z wielu prowokacji wymierzonych w nasze poczucie bezpieczeństwa. Stanowi on nie tylko realne zagrożenie tu i teraz, ale też burzy poczucie, że jesteśmy w stanie, jako państwo stanowić o sobie i o tym, kto i jak będzie się zachowywał na naszym terytorium.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka