Na drogach można spotkać pełen przekrój chamstwa. Brak kultury, zajeżdżanie, wyprzedzanie na trzeciego, spychanie, nie wpuszczanie, podpuszczanie na czołówkę, blokowanie. Ostatnio miałem wątpliwą przyjemność poznać jeszcze jeden jego wymiar.
W któryś dzień w wiadomościach usłyszałem, jak mówiono o czyjejś zabawie polegającej na rzucaniu owocami z jadących samochodów w mijanych rowerzystów. Sprawa miała miejsce gdzieś na Podkarpaciu. Zanotowano kilka takich przypadków, jeden z rowerzystów trafił do szpitala po wywrotce jaka zaliczył po zainkasowaniu trafienia (chyba jabłkiem).
Cóż, pomyślałem, chłopcy mają fantazję. Nie dziwota, do Kozaków już im niedaleko.
Dzisiaj miałem za to przyjemność dokonać przejażdżki po ziemi, która wykarmiła byłego premiera Marcinkiewicza. Jazda przez las. Z naprzeciwka jedzie rowerzysta. Za nim kilka samochodów. A z ostatniego z tylnego okna coś wystaje. Samochody po kolei go mijają. Ja odruchowo zerkam by zobaczyć cóż z tamtego samochodu wystaje i widzę… łapsko z czymś. W tym momencie samochód mija rowerzystę a z tego czegoś w kierunku rowerzysta sika i trafia… ketchup? Mijam ich. Patrzę we wsteczne lusterko. Rowerzystę zamurowało. Zwolnił,, wyciera rękaw. Tamten samochód pomyka. Uff… nic mu się nie stało.
Rejestracja ZMY coś tam, więc tym razem nie Kozacy ze wschodu. Widać, zabawa rozprzestrzenia się szybciej niż świński wirus.
Chamstwa nie trzeba propagować. Samo się lęgnie. Jak chwasty.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości