bufon bufon
60
BLOG

Pod prąd czyli ciosem w Aleksandra Ściosa

bufon bufon Rozmaitości Obserwuj notkę 32

  Czytając w Salonie24 blog Aleksandra Ściosa, nie jedyny jego zresztą, bo znalazłem jeszcze przynajmniej dwa, oraz szereg internetowych publikacji odwołujących się do materiałów zawartych na tych blogach lub wręcz je powielających (jakby autor chciał mieć sto procent pewności, że ze swoim przesłaniem trafi do jak najszerszego odbiorcy), odnosi się wrażenie jakby się czytało scenariusz filmu z udziałem Mela Gibsona pt. „Teoria Spisku”. W filmie Gibson wydawał biuletyn, w którym na podstawie rzeczywistych przesłanek wysnuwał najdziksze teorie, które następnie przedstawiał jako tezy-pewniaki, do czasu. Do czasu aż postawił prawdziwą tezę.

Trochę podobnie działa A. Ścios. Bierze pod lupę fakty rzeczywiste, prasowe, posiłkuje się cytatami, wspiera autorytetami. Oczywiście zawsze są to tylko cytaty popierające tezę, do której autor dąży (takie prawo i publicysty, i naukowca, i propagandysty). Ciężko by jednak szukać u pana A. Ściosa artykułów o pogodzie, nauce, wakacjach, sztuce. Niemal 100% jego wpisów to opisy tajnych układów między komunistami, liberałami, wpływu agentów PRL na dzisiejszą Polskę, ich powiązań, PRL, PZPR, UOP, KLD, PO, SLD, tajnych służb, zdrad fałszywej opozycji, uwikłanai biznesu ze służbami, etc. Wygląda to albo na opis jekiegoś orwellowskiego świata albo dziennik prowadzony przez kogoś ogarniętego manią na tle tajności i spisków. I pewnie tak jak w „Teorii Spisku” jakaś część z tego co jest na blogu to prawda. Tylko w tym słowotoku, w zalewie „100% pewnych” informacji i tez, która z nich jest tą rzeczywiście prawdziwą?
 
W swoich ostatnich opracowaniach autor skupia się m.in. na Andrzeju Olechowskim. Podkreśla przy tym związki Olechowskiego z KLD, Unią Wolności, Platformą, Janem Krzysztofem Bieleckim, Tuskiem, itd. Omija natomiast szerokim łukiem kwestię jego uczestnictwa w rządzie Jana Olszewskiego, kwitując krótkim „w roku 1992 został ministrem finansów”. Napisał? Napisał, nie pominął. A że nazwiska premiera Olszewskiego nie wymienił, przecież źle współgrałoby z liberałami w tle. Innym nazwiskiem, które pomija w swoich tekstach jest jeden z „trzech tenorów” - Maciej Płażyński. Słuszny, konserwatywny, prawicowy polityk. Nie trzeba przecież babrać jego nazwiska wśród komunistów i liberałów. Jeszcze komuś zasugerowałoby to, że Płażyński podobnie jak Olechowski i Piskorski współpracuje z byłymi agentami PRL. Albo co gorsza (w sumie nie wiadomo co gorsze) jest takim niedorajdą, że dał się sobą manipulować. A to jest przecież wizerunek zastrzeżony dla opisu Tuska i innych członków Platformy.
 
W ostatnich wpisach A. Ścios często odwołuje się do wywiadu, jakiego udzielił gen. Czempiński:
„Tylko ten, kto mocno zamykał oczy na polską rzeczywistość mógł poczuć się zaskoczony deklaracją gen. Czempińskiego, gdy zasłużony esbek sam przyznał, że to on sformułował koncepcję powołania Platformy Obywatelskiej, a następnie przekonał do pomysłu Andrzeja Olechowskiego i Pawła Piskorskiego „
 
Rozpisując się wielokrotnie i bardzo obszernie nt. A. Olechowskiego dochodzi przy tym do różnych ciekawych i odkrywczych wniosków. Jeszcze 19 czerwca 2009 r. A. Ścios wieszczył:
„W mojej ocenie - wszelkie tego rodzaju medialne „operacje” mają wyłącznie za zadanie zdyscyplinowanie polityków Platformy oraz oczyszczenie przedpola do prezydentury dla Donalda Tuska. W nikim innym, jak tylko w tym polityku układ IIIRP pokłada nadzieję na kolejne lata prosperity. Medialne „wystawianie” rzekomych kontrkandydatów Tuska, ma za zadanie uprzedzenie ich ewentualnych ambicji i sondażowe skontrolowanie skuteczności”
 
Choć trzeba uczciwie przyznać, że jedno mu się prawie udało, „przewidział” ewentualne porzucenie Platformy przez A. Olechowskiego.
„Co ważne – prowadząc pozorną grę przeciwko własnej partii, – Olechowski kreuje się na „wolnego strzelca” i niezależnego arbitra, co przy kolejnym rozdaniu pozwoli mu raz jeszcze objawić się społeczeństwu jako polityk autonomiczny i wciąż poszukujący formy dla „wyrażania swoich poglądów”. To zaś, może okazać się przydatne, gdy Platforma stanie się ugrupowaniem bezużytecznym.”
Jak mawiają w pewnej reklamie - „prawie” czyni różnicę. Primo – jak widać nie była to gra pozorna Olechowskiego, ale tego A. Ścios wiedzieć tego nie musiał, nie każdy w końcu wyznaje się na grach operacyjnych. Chociaz o nich sie rozpisuje. Secundo – 99% polityków z naszej sceny politycznej przynajmniej raz zmieniło barwy partyjne, gdy dotychczasowa jego partia „stała się dla niego ugrupowaniem bezużytecznym”, ergo prędzej czy później każdy polityk przejdzie do innej partii.
Jak widać nie trzeba być Pytią by akurat to przewidzieć. I jak widać ciężko być Pytią oceniając innych wg własnych wyobrażeń. Zwłaszcza gdy nic nie mogąc przewidzieć wszytko tłumaczy się post factum pod z góry przyjęte tezy.
 
Trafność takich przewidywań wypowiadanych przez wieszcza z pewnością prawd objawionych potwierdza właśnie kolejny akapit z jego cytatem:
„W celu zawłaszczenia polskiej sceny politycznej i skutecznego forsowania interesów establishmentu III RP konieczne jest jeszcze ściślejsze zbliżenie z ugrupowaniami komunistycznymi i „zaliczenie” ich elektoratu. Efektywność tej drogi została potwierdzona podczas „skoku na media” i zawartej w tym celu koalicji. Walka ze wspólnym wrogiem musi stać się priorytetem i ustąpić innym ambicjom. Tylko poprzez radykalną polaryzację sceny politycznej, z podziałem na dwa, podstawowe bloki Platforma i otaczający ją układ może zapewnić sobie długoletnie panowanie. Wspólnota interesów obu tych formacji wydaje się oczywista, a postulat Olechowskiego trafny.”
W ostatnich dniach mieliśmy własnie taki dowód, która to partia dokonała (po raz kolejny) jak to A. Ścios nazwał „skoku na media”, a po wcześniejszej współpracy z Samoobroną przeprowadziła „jeszcze ściślejsze zbliżenie z ugrupowaniami komunistycznymi”. Ale analityczny mózg i świetne pióro hołubione i zachwalane przez red. Kłopotowskiego mylić się nie może.
 
Dla odmiany zacytuję fragment opracowania Sławomira Cenckiewicza dotyczącego afery Bergu.
„Przez dwa lata odbiorcą dość znacznych funduszy z kasy CIA, sprzętu radiowego, szyfrów, depesz, raportów i instrukcji był kontrwywiad bezpieki. Amerykanie zaś byli karmieni reportażami i ocenami fabrykowanymi przez przeciwnika. W grudniu 1952 r. komuniści postanowili zakończyć tę zabawę publiczną kompromitacją CIA i emigracji. Dwaj agenci polskiego kontrwywiadu występujący w roli przywódców WiN zgłosili się 'dobrowolnie' do władz, wydając siebie, swoich podkomendnych, zasoby pieniężne, tajemnice organizacyjne i podając wszystko do publicznej wiadomości".
 
A jakby tak przez pryzmat tejże afery spojrzeć na dar krasomówczy gen Czempińskiego… Żaden z „trzech tenorów” ani Paweł Piskorski nie dementują rewelacji generała, możemy więc przyjąć przez aklamację, że coś jest na rzeczy. Kiedy to więc wywiad/kontrwywiad „wsypuje”/likwiduje prowadzoną/założoną przez siebie organizację/partię? Tak, wtedy kiedy nie jest już im potrzebna.
Ale dlaczego nie jest im potrzebna stworzona przez siebie partia? Bo to jest właśnie NAJWAŻNIEJSZE PYTANIE w tej sprawie, które nie zbrukało pióra wieszcza.
Bo się zużyła, straciło na popularności ? Raczej nie, ponieważ sondaże wciąż ma wysokie. Zresztą gdyby straciła popularność, wtedy nie trzeba by tak spektakularnie starać się jej zniszczyć.
Pozostaje drugi powód. Bo jest niesterowalna. Czyli zerwała się z uwięzi służbom specjalnym. Czyli jest n i e z a l e ż n a. Wolna od wpływu służb. Ale to nie pasuje do dalszej części teorii głoszonych przez A. Ściosa. Wystarczy, że była założona. W tym wypadku ważniejsza jest przeszłość niż teraźniejszość. Nic to, coś się wymyśli.
 
Są oczywiście jeszcze inne możliwości. Gen Czempiński dając swój wywiad de facto obdarował pocałunkiem śmierci również Piskorskiego i Olechowskiego. Bo co to są za politycy, którzy przez służby specjalne prowadzeni są na pasku?
A jeśli intencją generała było skompromitowanie i Platformy i SD? Kogo w takim razie w ten sposób promuje lub osłania?
Podejmując zainicjowaną przez gen. Czempińskiego „nagonkę” na Tuska i Platformę, w rzeczywistości realizuje się grę, której cel i reguły znają w takim razie tylko służby specjalne. Gramy w takim razie tak, jak nam one zagrają. Dajemy sobą manipulować dla własnej wygody? Czyli postepujemy tak, jak służby przewidziały. Czyli nie dla naszej korzyści a dla... No właśnie, dla czyjej?  A wiemy chociaż w jakiej „grze operacyjnej” gramy?
 
Nie roszczę sobie pretensji do głoszenia jedynej prawdy objawionej. To tylko kilka z możliwych wersji. I ogólniejsza propozycja: patrzmy na sprawy z różnych stron, nie zasklepiajmy się w samozadowoleniu, gdy "nagie fakty" potwierdzają nasze dotychczasowe sądy.
A pan Ścios? Cóż, pióro ma płodne, styl barwny, tylko myśli wykrojone ma coś z jednego szablonu.
 
 
bufon
O mnie bufon

kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Rozmaitości