bufon bufon
113
BLOG

Fruwający ornitolog, fakty, prawda i źródła informacji

bufon bufon Rozmaitości Obserwuj notkę 43

         Europoseł Marek Migalski bezpodstawnie zarzucił europosłom Platformy faryzeizm, nielojalność i niedotrzymywanie słowa.

Tyle tytułem wstępu, w dalszej części wyjaśnię na czym opieram swoje twierdzenie o bezpodstawności tychże zarzutów..
 
W swoim poście z dnia 25 sierpnia 2009 r. dr Marek Migalski napisał:
„…Jak dowiedzieliśmy się niedawno, politycy Platformy Obywatelskiej nie byli już tak solidarni i nie popali naszego kolegi, Michała Kamińskiego, na stanowisko wiceszefa PE. Trudno, tak to już w polityce bywa, że nie wszyscy dotrzymują słowa.
Piszę o tym nie żeby się użalać nad faryzeizmem i nielojalnością polityków partii Donalda Tuska - szkoda na to czasu a koń jaki jest, każdy widzi. Niektórzy w PO widzą wspaniałego rumaka, inni...muła. Każdy ma prawo do własnej, nawet błędnej, opinii….”
 
 
Cała rzecz dotyczyła głosowania na wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego i niewybrania w nim Michała Kamińskiego. Polscy europosłowie wszystkich opcji uzgodnili, że będą glosowali za jego wyborem. Mimo tego, z powodu drugiego kontrkandydata frakcji torysów poseł Kamiński przegrał z nim w wyborach, a o powód tej przegranej zostali oskarżeni europosłowie Platformy jakoby nie głosujący na polskiego kandydata.
Głosowanie na wiceprzewodniczących PE było glosowaniem tajnym, dlatego też nie ma żadnego prostego bezpośredniego sposobu sprawdzenia kto na kogo oddał glos. Stąd też rzucenie oskarżenia o głosowanie inne niż uprzednio ustalone, a takim jest zarówno artykuł we Wprost czy Dzienniku jak i słowa posła Migalskiego, są tak trudne do zweryfikowania i ew. jego odparcia. Z jednej strony jest anonimowe źródło „nieoficjalnych ustaleń”, którego nie można zweryfikować. Z drugiej jest natomiast wypowiedź przewodniczącego Saryusza-Wolskiego. Do wyboru było wierzyć p. Wolskiemu albo gazecie i jej anonimowemu źródłu oraz posłowi Migalskiemu.
 
To, że poseł Migalski może niestety istotnie mieć rację wydało mi się oczywiste na podstawie lektury jego postu. Jeżeli osoba publiczna, a taką jest europoseł Migalski, publicznie wypowiada się w tonie „jak dowiedzieliśmy się niedawno, politycy Platformy Obywatelskiej nie byli już tak solidarni i nie popali naszego kolegi”(czyli: dowiedział się i wie o tym), pozostaje mi tylko wierzyć, że pisząc w ten sposób pisze prawdę. Publicznie stawiać zarzut niesłowności osobom publicznym, można tylko mając tego pewność. Utwierdzały mnie w tym dalsze słowa posła Migalskiego o politykach Platformy Obywatelskiej ”tak to już w polityce bywa, że nie wszyscy dotrzymują słowa”. Kolejne sformułowania o „faryzeizmie i nielojalności polityków partii Donalda Tuska” są już tylko logicznym wynikiem zarzucanej posłom PO niesłowności. Słowa: nielojalność, niesłowność są bardzo mocnymi określeniami, a określenie faryzeizm jest określeniem wręcz stygmatyzującym. Jeżeli europoseł Marek Migalski ich używał, wnioskowałem że musiał mieć mocne podstawy (pewność), że ma rację. Krew mnie więc zalała po lekturze jego wpisu.
Nie jestem miłośnikiem partii PiS, ale szlag mnie trafiał na myśl, że europosłowie Platformy na których głosowałem mogli najpierw się umówić na coś, a następnie złamać dane słowo. W ten sposób odium niesłowności padłby nie tylko na samych europosłów, ale i na ich wyborców, którzy wybierając ich, zawierzyli im. Szlag mnie trafiał na myśl, że teraz każdy może i na Salonie i w realu wytykać mnie palcem, że legitymizuję swoim wyborem osoby niesłowne. Że jeśli mam nadal głosować na tych ludzi, muszą tą sprawę wyjaśnić swoim wyborcom, czyli również mi. I jeżeli istotnie złamali słowo, powinni za to publicznie przeprosić, by nigdy więcej nie lekceważyli umów i ustaleń.
Z wściekłością napisałem dwa krótkie posty na ten temat, w których wzywałem wszystkich chętnych do pisania maili do europosłów z pytaniem o wyjaśnienia w tej sprawie.http://maruda.salon24.pl/121687,marek-migalski-jacek-saryusz-wolski-ktorys-jest-klamca
Sam też oczywiście rozesłałem maile z pytaniami. Jak się później okazało, rzeczywiście zrobiłem to sam.
 
Po kilku szybkich odpowiedziach, m.in. od posła Jacka Saryusza-Wolskiego, nastała posucha i następne odpowiedzi, po kolejnych prośbach z ponagleniami, dostawałem w odstępach średnio cotygodniowych. W związku z tym, że mimo oficjalnej wypowiedzi posła Wolskiego do prasy, zarówno poseł Migalski jak i dziennikarze Wprost podważali ich prawdziwość, chciałem dostać informację bezpośrednio od poszczególnych posłów. Uważałem, że jeżeli ktoś z nich zechce odpowiedzieć na moje pytanie w formie pisemnej, nie „anonimowej”, nie będzie ważył się świadczyć nieprawdy. Nikt z nich z gęby cholewy czynić nie będzie ani nie będzie brukał swego imienia kłamstwem. Do chwili obecnej od europosłów PO dostałem blisko dwadzieścia odpowiedzi.
 
Dwie spośród nich są udzielone w sposób, w jaki posłowie mieli prawo odpowiedzieć, choć nie wnoszą one sobą nic do sprawy: „w czasie wyborów na wiceprzewodniczących głosowałam(em) zgodnie ze swoimi przekonaniami oraz najlepiej pojętym przeze mnie interesem Polski”. Czyli możliwe że poseł głosował na „tak”, ale z racji sposobu głosowania nie chce czynić wyjątku i ujawniać swojego głosu. Takie jest jego prawo i ja je szanuję, choć wolałbym odpowiedź jednoznaczną. Ale w końcu było to glosowanie tajne.
 
Mam ponadto informację o jednym pośle, który głosował „przeciw”, ale o nim wie większość europosłów, gdyż nie ukrywał ani tego faktu, ani powodu takiego głosowania.
 
Posiadam ponadto szesnaście deklaracji i oświadczeń europosłów potwierdzających, że w głosowaniu oddali głos za kandydaturą posła Kamińskiego. Od kilkorga z nich dodatkowo uzyskałem zgodę na upublicznienie naszej korespondencji z ich odpowiedzią. Na koniec niniejszego postu postaram się kilka wkleić.
 
Tylko jedno potwierdzenie o głosowaniu „przeciwko” i aż szesnaście z dziewiętnastu odpowiedzi jednoznacznie „potwierdzających”, to jest zdecydowana większość i uzyskanych odpowiedzi, i europosłów PO w ogóle, i zdecydowanie więcej niż podał wiarygodny anonimowy informator. Nie dostałem informacji od sześciorga europosłów PO, ale część otrzymywanych w ostatnich tygodniach brzmiała „z tego co nam wiadomo, otrzymał Pan już list od przewodniczącego naszej grupy politycznej z oficjalnym stanowiskiem EPP. Odpowiedź w nim zawartą proszę również traktować jako moją odpowiedź”. W związku z tym uznałem, że czekanie na pozostałych posłów jest już niecelowe. Ewentualnie uzyskane odpowiedzi najprawdopodobniej byłyby tożsame z tymi ostatnimi, a tylko niepotrzebnie wydłużyłoby to czas zbierania informacji i odsunęłoby w czasie publikację niniejszego postu.
 
Maila wysłałem również posłowi Migalskiemu, pytając na czym oparł się pisząc o „faryzeizmie polityków Platformy”. Z uzyskanej odpowiedzi dowiedziałem się, że opierał się na doniesieniach z Dziennika.
Formułowanie kategorycznych opinii o kimkolwiek („nielojalni”, „niedotrzymujący słowa”, „faryzejscy”, przyrównanie PO do „muła”) wymaga solidniejszych podstaw niż relacja gazety podpierającej się twierdzeniami innej gazety. Zwłaszcza, że gazeta będąca pierwowzorem informacji (Wprost) pisze o temacie jako o „nieoficjalnych ustaleniach”. Podstawę tak kategorycznych i jednoznacznych wypowiedzi, na podstawie tak niewiarygodnego źródła zwykle uskuteczniają pośledni, nic nie znaczący, nie czytani, nie znani, anonimowi blogerzy albo kolejkowi plotkarze. W przypadku osoby publicznej, naukowca z wykształcenia, do tego politologa, z racji wyuczonego i wykonywanego zawodu muszącego znać realia politycznych newsów gazetowych, wiarygodności „nieoficjalnych” źródeł informacji, dodatkowo samemu mogącego bezpośrednio zapytać poszczególnych europosłów PO o to, na kogo oddali swój głos, przyjmowanie za podstawę poważnych oskarżeń „nieoficjalne ustalenia” z ust „jednego z europosłów PO” (jak sformułował to Wprost) jest po prostu niewiarygodne i podważa rzetelność i dobrą wolę samej osoby tak się wypowiadającej.
 
Kolejną sprawą jest sposób uprawiania polityki informacyjnej przez media. Zamieszczanie kontrowersyjnych informacji jest sposobem na zwiększenie sprzedawalności gazet oraz cytowalności portali, gdzie obie liczby idą w ścisłej korelacji z przychodami ze sprzedaży oraz z reklam. W interesie mediów jest więc jak najświeższy i jak najbardziej kontrowersyjny news. W skrajnym przypadku może to być plotka zasiana przez polityczną konkurencję lub wręcz informacja wyssana z palca przez redaktora, byle tylko była o jakimś stopniu prawdopodobieństwa. A wsadzenie jej w usta „anonimowego informatora” lub „nieoficjalnie uzyskanie” powoduje, że jest praktycznie nieweryfikowalna. Na jej straży stoi zaś  „ochrona źródła informacji dziennikarza”.
Jak na powyższym przykładzie widać, czy to informator był tendencyjny, czy to dziennikarz niezbyt dociekliwy i o słabym warsztacie, czy też wreszcie sama informacja wzięta była prosto z sufitu, z rzeczywistością miała tylko tyle wspólnego, że Michał Kamiński rzeczywiście nie został wybrany na w-ce przewodniczącego PE, a samo glosowanie było tajne, czyli bez jego odtajnienia przez samych posłów niemożliwe do zweryfikowania, ergoi proste do manipulowania informacji o nim.
 
Czy w związku z powyższym oczekuję czegoś od europosła? Poseł Marek Migalski jest osobą wykształconą, inteligentną, starającą się być kulturalną i jak sam kiedyś sugerował „ma zdolności honorowe”, wierzę więc, że będzie wiedział jak się należy zachować w sytuacji gdy okazuje się, że zarzuty które komuś przypisywał oraz epitety jakimi w związku z tym kogoś obdarzył są niesłuszne.
 
Czy oczekuję czegoś od gazet, które pisały te nie prawdziwe sugestie (w zasadzie pomówienia) ? Byłbym zdziwiony, gdyby dowiedziawszy się o tym (a pisze przecież tylko jakiś bloger) zdobyły się na jakikolwiek związany z tym gest, sprostowanie, itp.
 
Czy jest z tego jakaś nauka ? Być może podczas czytania kolejnych „nieoficjalnych ustaleń”, wiadomości „z pewnego anonimowego źródła”, przecieków i poufnych informacji, kilku blogerom przyjdzie do głowy refleksja, że to co właśnie czytają, to nie jest sama prawda, nie jest cała prawda, i nie jest tylko prawda, a oni sami są być może właśnie obiektem kolejnej manipulacji medialnej na czyjąś szkodę a w czyimś innym interesie.
 
 
 
Ps.:
Jeżeli ktoś ma kontakt z europosłem Ryszardem Legutko, można Go już uspokoić, że politycy „PO nie mają wdrukowane, że nie wolno im popierać nikogo z PiS” i że przewodniczący Jerzy Buzek jest słowny, podobnie jak reszta posłów europosłów PO.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

bufon
O mnie bufon

kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Rozmaitości