maruti maruti
257
BLOG

JOW lekarstwem na frekwencję?

maruti maruti Polityka Obserwuj notkę 32

I znowu o ordynacji. Przewija się twierdzenie, jakoby ordynacja większościowa wpływała na wzrost frekwencji wyborczej. Kolejny mit z jakim warto się zmierzyć. W poprzednim moim wpisie pojawił się zresztą taki argument ze strony zwolenników JOW. Więc postanowiłem chwilę pogmerać i ściagnąć ich na ziemię.

Wszelkie frekwencje pochodzą z ostatnich wyborów generalnych w danym kraju.

Niewątpliwie frekwencja w Polsce jest żałosna... 40,6% podczas ostatnich wyborów parlamentarnych. Czyli ponad połowa polskich wyborców ma gdzieś kto będzie rządził krajem.

Wielce zachwyceni zwolennicy JOW piszą o wspaniałej 61% frekwencji wyborczej w Wielkiej Brytanii. Zapominają przy tym o tym, że ta frekwencja należy do najniższych wśród krajów UE15.

Inny kraj będący obiektem fascynacji proJOWców to Stany Zjednoczone. Z jej niesamowitą frekwencją wyborczą na poziomie 37% w wyborach do Izby Reprezentantów. Mogłoby być jeszcze gorzej. Czyli np. tak jak w wyborach do Senatu (30%).

Co ciekawe de facto dzieki tzw. gerrymandering (czyli dzielenie się a priori mandatami przez dwie główne partie poprzez manipulowanie okręgiem wyborczym) wybiera sie w wyborach de facto zaledwie 8% czlonków Izby Reprezentantów. Reszta mandatów rozdzielają sobie między sobą Demokraci i Republikanie przed wyborami (ot ci osobliwość). Frekwencja wynosi 37%. W ostatnich wyborach do Izby Reprezentantów Demokraci zdobyli 52% glosow. Czyli według pewnej logiki o przewadze Demokratów w Izbie Reprezentantów zadecydowało 1,5% (!!!!) wyborcow. I co? Tak lepiej?

(p.s. Wiem, że wybory do Senatu są częściowe, ale to nie robi różnicy przy tej analizie).

A teraz zbiorcze dane. Poniżej lista krajów wraz z frekwencją podczas ostatnich wyborów w danym kraju. Lista zawiera wszystkie kraje z wyborami większościowymi oraz przykładowe kraje z innymi systemami należące do OECD (plus Rosja i Estonia). Z wykazu wyłączyłem kraje z przymusem głosowania jak Australia czy Holandia (mijałoby to się z celem). Frekwencja wyborcza przy Izbie Wyższej (z reguły wyższa niż przy niższej).

Wybory większościowe w JOW:
Francja: 60%
Kanada: 65%
UK: 61%
USA: 37% (2006); 59% (2004 - wraz z wyborami prezydenckimi)

Różnego rodzaju systemu proporcjonalne:
Polska: 41%
Irlandia: 67%
Czechy: 64,5%
Węgry: 68%
Niemcy: 78%
Szwecja: 82%
Austria: 79%
Włochy: 84%
Nowa Zelandia: 81%
Estonia: 62%

Systemy mieszane:
Rosja: 55%
Korea Pd.: 60%
Japonia: 67,5%

O czym to swiadczy? O braku pozytywnej korelacji miedzy większościową ordynacją wyborczą, a frekwencją. Jeśli już to ordynacje proporcjonalne mają wyższą frekwencję (co zresztą potwierdzają empiryczne badania statystyczne na Zachodzie).

Mit o winie ordynacji za niska frekwencje to po prostu mit. Nie ma żadnego uzasadnienia empirycznego. Przy czym nie wykluczam krótkotrwałego wzrostu frekwencji z uwagi na nadzieje na zmiany polityczne w kraju. Będą to jednak zmiany iluzoryczne i krótkotrwałe.

W związku jednak z brakiem jakichkolwiek przesłanek do wiązania wyższej frekwencji z ordynacją wyborczą czas skończyć z korzystaniem z tego mitu jako argumentu na rzecz zmian. Czas rozpocząć dyskusję merytoryczną, a nie opartą na mrzonkach.

maruti
O mnie maruti

"Without a winking smiley or other blatant display of humour, it is impossible to create a parody of fundamentalism that someone won't mistake for the real thing." - Nathan Poe. Z dedykacją dla denialistów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka