Marysieńka Marysieńka
923
BLOG

Dlaczego plujecie.

Marysieńka Marysieńka Polityka Obserwuj notkę 19

Życie publiczne naszej ojczyzny zalała dzisiaj powódź plwocin. Poziom ich przekroczył miarę dopuszczalnej krytyki, a fala powodziowa zalewa już nie tylko atakowanych, ale i atakujących. Starszych i młodszych. Przypomina to uwerturę do Francuskiej Rewolucji. Polska tonie.

Im dalej plujesz, tym wyżej sięgasz - konstatują młodziaki nowoczesnej Polski. Sztuki tej uczą się od wujków z byłych służb specjalnych,  wdzięczni za płatne stypendia. Nie zastanawiają się zbyt długo nad celem. Wystarczy, że nosi moherowy beret, modli się lub nosi nazwisko Kaczyński. Do likwidacji. Płacą, to się pluje.

Trudno umknąć opluwaczom, bo nastąpił zmasowany atak na tych, którzy są czyści. "Czyścioch - twój wróg. Do likwidacji!"  W naturalny sposób nasuwa się pytanie: kto to mówi? Wydawałoby się, że kiedy czuje się własny smród, idzie się do łazienki i bierze prysznic. Ale nie w Polsce. My, czując ostrą woń spod pachy zaczynamy pluć. Chcemy zarazić smrodem. Zazdrościmy czystości. I zamiast się umyć - plujemy, aby pozbyć się natrętnego wrażenia, że po prostu - śmierdzimy.

Ataki medialne, ataki na portalach społecznościwych, ataki fizyczne, to nie dziwne zbiegi okoliczności, lecz zaplanowana akcja opluwaczy. Kto wie, ten wie, a kto nie wie, niech słucha. W moim osobistym doświadczeniu miało miejsce spreparowanie fałszywych informacji na temat mnie i inicjatywy, której się podjęłam oraz podanie ich do publicznej wiadomości na łamach Gazety Wyborczej. Było to kilka lat temu. Choć sprawa była dosyć niewinna, durna i chmurna, otowrzyło mi to oczy na istnienie złych sił, które mają primo: władzę większą niż ja, secundo: używają jej, aby niszczyć prawdę. To było jak szczepionka. Uodporniłam się na plwociny. Tak więc obecne ataki na "facebooku" tylko mnie bawią. Komu zależy za fałszowaniu prawdy i manipulacji medialnej? Zrozumiałam wtedy, że temu, KTO SIĘ BOI.

Cud naszego wewnętrznego głosu sumienia polega na tym, że nie można go zagłuszyć. Można zakrzyczeć i zapluć, ale w cichości nocy, tuż przed zaśnięciem, pojawiają się twarze wszystkich tych, których nasza ślina dotknęła, zraniła lub - ZABIŁA. Plują tylko ci, którzy mają coś na sumieniu.

Niedawno widziałam na YouTube fragment wywiadu przeprowadzonego z Kazikiem Staszewskim i Adamem Michnikiem. Dyskutowali o polityce. Kazik bronił Korwina Mikkego, a Michnik oponował. Popluwał na Korwina.  Co mnie rozbawiło najbardziej, to założona w luzacki sposób - Michnika po pięćdziesiątce - noga na nogę - w taki sposób, że widz widział głównie podeszwę jego buta. Ten wyzwolony intelektualista bez krawata pokpiwał z Korwina i lekce sobie ważył Kazika. W na pozór luzackim stylu - chciał coś ukryć. Widziałam tam nie intelektualistę, lecz CYKORA. Michnik sie bał.

Los chciał, bym przeczytała książkę Niny Karsow i Szymona Szechtera "Nie kocha się pomników". Jest to niezwykłe studium psychologiczne zbrodniarzy komunistycznych i ciekawa relacja o rzeczywistości PRL oczami nawróconego komunisty. Między wątkiem z procesu Kuronia i Modzelewskiego pojawia się bardzo ciekawa obserwacja autorów na temat Michnika. Znający go autorzy komentują, że nie był buntownikiem w tym czasie, lecz grzecznym studencikiem, jak piszą - nawet dziwnie nadgorliwym wychowankiem agenta SB - niejakiego Murzynowskiego. Czy właśnie ten wątek w życiorysie był opisywany w aktach, które zniknęły z archiwów? 

Ilu miedzy nami jest byłych agentów bezpieki, którzy mają krew na rękach? Setki, tysiące? Czym sie zajmują zawodowo? A ilu jest ich synów i kuzynów, którzy zarabiają niezłe pieniądze na koneksjach z pracownikami byłych służb. To oczywiste, że ci ludzie żyją i są pośród nas. Nie może zatem dziwić, że plują. Bo tylko tak mogą utrzymać pozycję. A ich młodzi następcy, no cóż, bieda każe im służyć. Czy warto jednak, mili młodzi,  tracić ducha za judaszowe srebrniki?

Najsmutniejsze w tej historii jest to, że Adam Michnik, Dominik Taras, Janusz Palikot i inni to moi rodacy. Wstyd mi za nich. Nie mogę ich jednak odrzucić. Wszyscy oni wzbudzają we mnie bardziej litość, niż gniew. Może dlatego, że jeszcze żyję... Żal mi młodziaka Tarasa i jemu podobnych, że sprzedał się posłowi z Lublina. Żal, że bieda go to tego zmusiała, może nie miał alternatyw. Żal mi Palikota, kiedy słyszę, jak fałszuje piosenkę wyborczą, udając rockowego idola. Może marzył, jako dziecko o karierze muzyka. Może zabrakło mu mistrza, może miłości. Prawda jest dla twardzieli. Może był zbyt słaby. Żal mi Michnika, który jąkając się, sprzedał prawdę za milczenie o jego słabości. W końcu każdy święty ma przeszłość, a grzesznik - przyszłość. Jeszcze mają trochę czasu na nawrócenie.

Kiedy nie pokonujemy swoich słabości wysiłkiem duchowym i pracą, lecz idziemy na łatwiznę, zaczynamy czuć do siebie niechęć . Przestajemy siebie lubić, więc i innych jest nam trudniej kochać. Jak pisał Karol Irzykowski, "Pałuba" to potwór egoizmu intelektualnego, który jest esencją wszelkiego zła. Niezrealizowane powołanie zamienia się w pychę, która urasta do takiego monstrum, że staje się wieksza od nas i wtedy zaczynamy pluć.

Na ciemną stronę księżyca przechodzą ci, których dotyka frustracja. Ludzie niezdolni do niczego stają się zdolni do wszystkiego. Przekraczają granicę zła, a potem jest już coraz łatwiej zadawać coraz większy ból. Zabicie człowieka przestaje się różnić od zamordowania sarny czy kaczki.

Dlaczego plujecie, Rodacy? Odpowiem na to pytanie: bo zapomnieliście drogi do budki, która stoi w Kościele. To jest prysznic duchowy z darmowym dżakuzi, który świetnie działa na wszelkie bolączki. Tam można wyznać prawdę i nikt Was nie skrzywdzi. To początek drogi Twardziela. Polecam.

Nie zabijajmy się, proszę. W końcu jesteśmy rodziną.

Marysieńka
O mnie Marysieńka

Londynka (nie mylić z blondynką)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka