Przekazywanie cennych informacji o swoich sąsiadach i kolegach komuś silniejszemu, w celu uzyskania jakiś korzyści dla siebie, to mechanizm istniejący od zawsze. Tym silniejszym może być bezpieka w państwie totalitarnym, jak również elity polityczne innych krajów, z którymi jesteśmy w geopolitycznym sporze. Ten pierwszy przypadek powoduje wystawianie na niebezpieczeństwo konkretnych osób, ten drugi działanie na szkodę swojego kraju.
Owe korzyści, poza realizowaniem osobistej sfery zawiści, to pieniądze dzięki lepszej pracy, staży za granicą. Także możliwość zachowania obecnej pracy, zarówno skromnego elektryka, który może musiał udowodnić swoją lojalność, jak i "zawodowego polityka", który poza byciem w polityce niczego nie umie. Elektryk mógł dorobić drugą pensję, zawodowy polityk po przegranych wyborach szuka możliwości odzyskania władzy, a póki co jakiś profitów wynikających ze wspierania możnych tego świata. Stąd dla np. feministek mniejszym problemem są same ataki na kobiety w Niemczech , zaś większym ryzyko obcięcia funduszy na wydawnictwa i konferencje dotyczące praw kobiet.
Zdobyte informacje bezpieka mogła użyć, aby straszyć niechętnych ówczesnej władzy. Negatywne opinie o Polsce dziś mogą i są wykorzystywane przez polityków innych krajów do budowania obrazu Polski jako winnej braku zgody wobec rozwiązywania kryzysu imigracyjnego oraz grożenia odbierania funduszy pomocowych UE, o czym wówi premier Włoch.
Kiedyś indagowany przez bezpiekę robotnik mógł powiedzieć, że o Kowalskim niczego powiedzieć nie może. Dziś polityk opozycji ma pełne prawo aby w zagranicznych mediach mówić, iż nie zgadza się z polskim rządem w pewnych sprawach i dlatego jest w opozycji. Czymś jednak zupełnie innym byłoby gdyby robotnik mówił, że Kowalski nawoływał do strajków, jak również dziś gdy polityk opozycji opowiada od tym, że Polska przestała być państwem prawa i namawia do głosowania w Radzie Europy przeciwko Polsce.
Dziś ludzie protestują przeciwko rządowowi i mają do tego święte prawo. Niekiedy mają nawet coś więcej: trafnie pokazują błędy rządzących. Kiedyś skromny robotnik miał prawo wpierać partię czynem i trzymać w domu portret pierwszego sekretarza. Może mądre to nie było, ale to nie była zbrodnia. Czymś jednak innym jest popisywanie się w zagranicznych mediach i wobec tamtejszych polityków skrajnie negatywnym obrazem własnego kraju, zaś logiczną głupotą omawianie przy tym fatalnych konsekwencji negatywnego obrazu kraju za granicą. Podobnie niedopuszalne było donoszenie na kolegów w Stoczni, a absurdem byłoby twierdzenie, że robiło się do dla ich dobra. Tego jednak nawet obrońcy elektryka nie twiedzą.
Dziś historia powtarza się, tyle, że na dużą skalę. Powody są podobne: chciwość, zawiść, cwaniactwo, choć tłumaczenia bardziej "rozbudowane". Tak jak cwaniactwo to inteligencja głupców, tak pusta elokwencja to umiejętność używania bogatszego słownictwa, przy jednoczesnym braku poczucia moralności i umiejętności racjonalnego myślenia.
W PRL bezpieka wzmacniała władzę komunistów. Dziś inne kraje, także te z Polską zaprzyjaźnione, toczą geopolityczne gry nie zawsze dla nas korzystne. Taka bowiem była logika kraju totalitarnego kiedyś oraz twarde reguły geopolityki dziś. Szkoda, że tak jak wówczas tak i dziś druga strona sporów ma wiernych sojuszników w Polsce. Z dość podobnych powodów.
Inne tematy w dziale Polityka