Jan Herman Jan Herman
144
BLOG

Plusem znakujemy co dobre

Jan Herman Jan Herman PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Muszę zacząć od słowa „garbaty”. Otóż na przykładzie tego słowa wyjaśniam przyjaciołom i nieprzyjaciołom, że dla mnie „cecha” nijak nie wiąże się z „wartością”. Kiedy mówię „garbaty” – to wskazuję na kształt pleców, a nie na wadę, niedoskonałość. Tak jakbym mówił: „porowaty” albo „elektryczny”: żadnej próby zbliżania do dwubiegunowości „dobry-zły”.

Nie chcą tego zrozumieć ci, o których mówię „nieoczytany” albo „kulawy”. Nie chcą, choć „chcieć”  to przecież sztuka nietrudna.

Może dlatego, że człowiek jako gatunek lubi sobie nazwać jakiś wektor i w ten sposób orientować się w rzeczywistości…?

 

*             *             *

Ten podświadomy instynkt orientowania się na dobro-ciepło-jasność-przyjazność-delikatność-prawdziwość – wykorzystuje się w polityce.

Na przykład w określeniu „dobra zmiana” jest dużo więcej ładunku pozytywnego niż w określeniu „IV Rzeczpospolita”. Dziś jesteśmy świadkami, jak łatwo szydercy zbrukali ideę niegdyś oczywistą, a do tego w oczywisty sposób pozytywną. Przypomnijmy za Pedią: w koncepcjach tzw. „IV Rzeczypospolitej” zakładano m.in.:

1.       odnowę moralną w życiu publicznym;

2.       oparcie spraw politycznych o tradycje narodowe i demokratyczne;

3.       odbudowę zaufania społecznego do instytucji państwa, prawa, parlamentu, administracji, rynku gospodarczego;

4.       konieczność stworzenia od nowa wielu praw i instytucji, likwidację zbędnych urzędów;

5.       zwalczanie przez władze korupcji;

6.       likwidację zewnętrznej, obcej agentury w służbach specjalnych;

7.       szczególną opiekę prawną nad rodziną jako podstawową instytucją życia społecznego;

8.       solidarność społeczną (hasło „Polski solidarnej” w opozycji do tzw. „liberalnego eksperymentu”);

9.       nadrzędność polskiego prawa konstytucyjnego nad międzynarodowym;

Niech mi ktoś powie, że tych 9 punktów jest programem kiepskim, szkodliwym, utopijnym, nie na polską miarę. Natychmiast ogłoszę go „nieoczytanym”, a przynajmniej niewrażliwym na większościowe oczekiwania społeczne. I zapytam go, co go nęka, w czym mu pomóc…

Rzecz w tym, iż mimo pełnej zgodności „kierunkowej” znanej niegdyś jako POPiS – tuż przed wyborami 2005 jedna ze stron „obozu postsolidarnościowego” zmieniła front o 180 stopni i temat się rozleciał, a w bijatyce powyborczej drzazgi pokaleczyły cały koncept.

 

*             *             *

„Dobra zmiana” jest udaną – podkreślam: udaną – reakcją na rządy formacji euro-biurokratycznej wspomaganej przez ludowców, które – w moim przekonaniu – doprowadziły do dwóch największych patologii polskich ostatniego czasu: kilkadziesiąt „państw w państwie: oraz pęczniejące, mnożące się wykluczenia społeczne, na tle zamożności, przedsiębiorczości i obywatelskości.

Liczyłem kiedyś, że absolutnie szczere, autentyczne „oburzenie” wyborców na te dwie patologie będą sprzyjać wykreowaniu nowej, soczystej siły. Ale się przeliczyłem. Apostoł odnowy zmarnotrawił szansę, a rządy objęła formacja bardziej skuteczna politycznie. I mająca za sobą nie tylko dobre doświadczenia.

Na tę formację rzuciły się siły zawiadujące (chcąc czy nie-chcąc?) wspomnianymi patologiami, i to rzuciły się, zanim objęła rządy.

Rządzi ona zresztą paskudnie w obszarze rozliczeń z przeszłością i w obszarze „narracji” historycznej: kierunek prawidłowy, wykonanie wołające o pomstę do nieba.

 

*             *             *

W jednej sprawie zmiana AD 2015 okazała się Dobra-Niegarbata: sypnęła zarówno konkretami, jak też obietnicami, w stronę części społeczeństwa najbardziej bezbronnej wobec wykluczeń i wobec „państw w państwie”. Może tam jest trochę chaosu logistycznego (brak fachowego rozpoznania, przejście na „rozpoznanie bojem”), może grzechem pierworodnym Dobrej Zmiany jest mała stanowczość w przecinaniu rzeczywistych węzłów gordyjskich (na tle przesadnej stanowczości w rażeniu ogniem i kwasem małych węzełków pobocznych).

Wszystkie te konkrety-obietnice formacja rządząca oznakowuje „+” (plus). Wymusza uśmiechnięte myślenie o nich i prowokuje szyderców-przyłapywaczy.

Ja sam – z pozycji uciekającego przed wykluczeniami – wolałbym mniej centralizacji i dużo mniej „amerykanizacji” (stawiam na samorządność i pozarządowość dużo bardziej niż to się w Polsce „przyjęło”) – ale doceniam te niezborne próby podwyższania progu normalności: 4/3 ludności wciąż kombinuje, żeby „wystarczyło do 1-go”, nie ma więc „czasu wolnego”, niezbędnego dla kształtowania się w obywatelskości, zatem każda „stówka” w budżecie domowym to szansa na to, że wyjdziemy poza ofertę plotkarsko-prasowo-telewizyjną, zaczniemy sięgać po książki „na jakiś temat”, odrodzimy życie dobroąsiedzkie, wzajemni cze, samopomocowe, zaczniemy doceniać sens i wartość tak zwanej debaty (nie mylić z hejtem).

 

*             *             *

Jestem krytykiem podporządkowania strategii budżetowej Polski – nie naszej wojnie między Zachodem i Orientem. Jestem krytykiem wichury maccartystowskiej, mającej cechy Inkwizycji i zarazem Opryczniny, zwanej politycznie dekomunizacją, co wedle faktów jest oczywistą nieprawdą: kosi się żywioł PRL-owski, i to wybiórczo, a to z dekomunizacją ma niewiele wspólnego. Jestem krytykiem bezprecedensowego przeginania narracji historycznej w stronę odwiecznego polskiego „przedmurza” i „mesjanizmu”: wolałbym powszechną, otwartą i bezpieczna dla uczestników debatę o Racjach Polskich (racji stanu, cywilizacyjnej, kulturowej, społecznej-obywatelskiej).

Widzę – pewnie nie wszystkie – „nieciągłości” polskiej polityki. I kiedy mówię, ze jest miejscami „garbata” – to w tym samym sensie, w jakim jest ona „porowata” i „elektryczna”.

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka