Jan Herman Jan Herman
90
BLOG

Zakładanie firmy tyłem na przód

Jan Herman Jan Herman Biznes Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Kolega społeczności owy zacytował jakiś plakat-mem, na którym napisano: nie obrażaj Pana Boga, załóż firmę. Wiadomo – każdy poborca jest zainteresowany, aby płatników dziesięciny było jak najwięcej… 

Ten drobiazg przypomniał mi epizod, kiedy jakaś (konkretne, ale niech będzie jakaś) sieć księgowo-rachunkowa zwabiła mnie do rozmów, zapewniając solennie, że załatwi mi konkretne fundusze na start firmy, byłem tylko ją założył. Jako że specjalizuję się w pozyskiwaniu funduszy pomocowych – zaciekawiłem się propozycją z powodów czysto poglądowych, bo po doświadczeniach sprzed lat nie mam ochoty stawać się przedsiębiorcą w przaśnym, pszenno-buraczanym polskim rozumieniu.

Rozmowy trwały, bo nie dawałem się okrążać, aż w końcu pokazano mi konkretny fundusz, środki, konkretną ścieżkę. Wyglądało nieźle.

Założyłem w gminie firmę, wracam do rzeczonej sieci – a ona mi mówi, że jest jakiś drobiazg, z powodu którego nie może mi jednak pomóc, ale że zawarłem już umowę na obsługę księgową – to należy się tej sieci kilka stówek miesięcznie.

No, wkręcili mnie, starego lisa.

Wróciłem do gminy, wyrejestrowałem jeszcze ciepłą firmę, wymówiłem sieci (która oczywiście o rezygnacji słyszeć nie chciała i ścigała mnie potem kilkanaście miesięcy).

Ale najśmieszniejsze było to, co działo się w „chmurze”. Informacja o tym, że jestem przedsiębiorcą – dotarła w pięć minut do setki wydrwigroszy, którzy w pismach udających urzędowe informowali mnie – używając paragrafów, aktów prawnych i rozmaitych sztuczek, że mogę gdzieś cos wpłacić, najlepiej regularnie. O tym zaś, że MOGĘ a nie MUSZĘ – doinformowywali między wierszami i to używając słów powszechnie niezrozumiałych, żargonem prawniczo-urzędowym.

Postanowiłem za jednym, najbardziej wyrafinowanym podstępem pójść do źródła. Okazało się, że o tej „poważnej” (sądząc po piśmie) firmy nikt nie wie w biurowcu, podanym jako adres, a kiedy się uparłem – ktoś przypomniał sobie, że takich jak ja sa dziesiątki tygodniowo i pisma się w recepcji budynku zostawia.

Więc idę na policję i skarżę oszusta, bo śmierdzi na odległość. Policja zaś, która powinna zacząć od namierzenia właściciela konta (jedynej prawdziwej rzeczy w tej historii) – odpowiada mi, że nie widzi, nie ma możliwości, itp.

Pismo – powtórzmy – miało wszelkie oznaki oszustwa, wyłudzenia, doprowadzenia do złego rozporządzenia mieniem. To są paragrafy. Podobnych zachęt do płacenia wydrwigroszom dostałem kilkanaście, a kilkadziesiąt mniej sprytnych.

To ja mam do Premiera Prymusa pytanie: czy w pakiecie dla przedsiębiorców ma specjalną ofertę dla tych geszefciarzy, którzy zza węgła, udając że ich nie ma, ale wysyłają do mnie eleganckie pisma z czerwonymi pieczęciami i nazwami brzmiącymi jak Izba czy Fundusz albo Urząd?

Czy ja mam – podpuszczony przez dużą sieć należącą do Idea-Banku – zakładać firmę tylko po to, by ta sieć pobierała ode mnie haracz, a w banku zakładać mam konto – i przy okazji mam karmić – niewątpliwie zaprzyjaźnione z urzędem i z bankiem „podmioty wydrwigroszowe”?

Ja to sobie przedsiębiorczość wyobrażam inaczej: ani tak jak oszuści wyłudzający ode mnie niczym stado hien jeszcze nie zarobione pieniądze, ani tak, że początek mojej działalności to oganianie się od naciągaczy.

Ale mogę się mylić…


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka