Jan Herman Jan Herman
400
BLOG

Poniewczasie wybory ogłaszam jako nieważne

Jan Herman Jan Herman Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Kto mnie zna, ten się nie zdziwił tytułem. Bo wie, że rozróżniam między uczestnictwem w „nie-swoich” głosowaniach na ADMINISTRACJĘ LOKALNĄ (dla której radni są konsultacyjnym „czynnikiem społecznym”) w pełni zależną od Rządu a wyborami samorządowymi organizowanymi przez lokalne (samorządne) społeczności w sposób suwerenny, autokefaliczny. Otóż cała kampania jesienna 2018 miała formułę pierwszą, organizowana była przez władze państwowe, w formule reżimu, na który społeczności lokalne nie miały żadnego wpływu. 

Dochodziło zatem do tego, że można było „wytypowanych” kandydatów niemiłych służbom, organom, urzędom – WYŁĄCZYĆ CAŁKOWICIE Z KAMPANII WYBORCZYCH, A NAWET Z PROCEDUR, a całą kampanię podporządkować plebiscytowi między dwiema najbardziej „medialnymi” kamarylami politycznymi. Jeśli już ktoś głosował (mniej-więcej co drugi upoważniony) – to nie na swoje przedstawicielstwo-reprezentację-gospodarzy lokalnych – tylko w PLEBISCYCIE na mimikrę ugrupowań „warszawskich” oferujących zgoła nie-lokalne rozwiązania.

Mieliśmy zatem przedstawienie, festyn, z wieloma atrakcjami – ale nie święto obywatelskości. A jeśli używać języka oficjalnego – to mieliśmy do czynienia z porządkowaniem KADR PAŃSTWOWYCH dla wysuniętych placówek terenowych, które będą grillować sprawy budżetów lokalnych, majątku wspólnego w jednostkach terytorialnych, kontrasygnować decyzje urzędów dotyczące gry biznesowej i społecznikowskiej na „terenie podległym”.

* * *

Ogłoszenie niniejszego stanowiska odkładałem, licząc na jakąś wyważoną opinię kompetentnych ludzi-instytutów, która miałaby nieuchronnie nastąpić po niemal narkotycznych erupcjach propagandy sukcesu wyborczego.

Wczoraj uczestniczyłem w jednej z ostatnich takich rozmów. Jak wszystkie inne (WSZYSTKIE) – sprowadzały się do „analizy gamblerskiej”: która siła polityczna (partia-kamaryla centralna-warszawska) poradziła sobie lepiej i gorzej, kto komu odebrał elektorat, itd., itp.

Prawe skrzydło na lewe, lewe na środkowe, a środkowe do tyłu – z wzięciem analizowali panel iści. I prognozowali, jak to mieszadełko zagra już za rok bez mała.

Nikt nie utyskiwał na to, że „samorządowość” takiego przedsięwzięcia elekcyjnego była znikoma, przyjęto do wiadomości, że „tak to już jest”.

Nikt nie zauważał, że zakończona własnie kampania była jednym z ostatnich aktów „upaństwowienia samorządu”, co oznacza „przeistaczania obywatela w kręgiel urzędów, służb, organów”, wbrew zawołaniom o tym, ileż to znaczy „twój głos”.

Zgłosiłem się zatem do głosu (mam wrażenie, że w oczach paneli stów i publiczności mówiłem „nie na temat”) i zauważyłem przede wszystkim, że w głosowaniach „jesień’2018” BRAŁY GŁOSY następujące projekty:

1. Racje żywnościowe (kto więcej da ludziom karmy+, ten ma więcej z gry);

2. Klucze do skrytek (kto „przedsiębiorczych” rwaczy obłaskawi dostępem do budżetów, majątku wspólnego i obietnicą koncesji – ten ma więcej z gry);

3. Iluminacje (kto ładniej naświetli siebie albo „wyborcę”, uczyni go bohaterem medialnym – ten ugra najwięcej);

Za to ZERO POPARCIA (patrz: podskakiewiczowska lewica, lokalne inicjatywy obywatelskie) uzyskali ci, którzy proponowali „wyborcom” współuczestnictwo.

O, tu napotkałem reakcję. Na przykład jakiś młody człowiek powiedział, że to nieprawda, że ludzie mają realna szansę uczestnictwa – czytajcie co dalej powiedział – w sprawowaniu WŁADZY PAŃSTWOWEJ. I podał jakieś przykłady. Przypomnijmy: nawet tytuł tej debaty uwypuklał zagadnienie „Samorządy po wyborach”.

* * *

Intuicyjnie każdy chyba rozumie słowo „samorząd” jako lokalne przedstawicielstwo reprezentację Ludności pośród żywiołu państwowego. Tyle że niektórzy obywatelstwo rozumieją jako „służbę Państwu”, zapominając o relacji w drugą stronę, czyli o służbie Państwa na rzecz Kraju i Ludności.

Dlatego inicjatywy obywatelskiego uczestnictwa w przeistaczaniu, doskonaleniu codziennej tu-teraz rzeczywistości – są niewiarygodne, zanim nie spocznie na nich łaskawe oko organu, urzędu, służby, legislatora.

W Warszawie, gdzie wielkie współ-zasługi dla wykrycia mega-afery kamieniczno-lokalowej ma przedstawiciel tzw. ruchów miejskich wspierany przez młodo-pokoleniową lewicę – uzyskał on „trzecią lokatę” z poparciem 3% głosujących, a wygrał kontynuator „drużyny”, która te afery – jak to by rzec – generowała i po uszy się w nich nurzała.

Oto miara wiarygodności projektów „współuczestnictwa” obywatelskiego, w stolicy pełnej aktywistów wszystkiego co się rusza w gospodarce, kulturze, życiu pozarządowym, w uniwersyteckich badaniach i nauce.

Oto dowód na nieważność tych „wyborów”. Jak kraj długi i szeroki – takich dowodów cała księga…

* * *

Po spotkaniu podeszła do mnie radna-in-spe z Izabelina (przed zaprzysiężeniem) i pocieszyła: ja akurat jestem wybrana przez inicjatywę społecznikowską, całkowicie oddolną…

Trzymam kciuki…!

I będę monitorował!


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka