Jan Herman Jan Herman
1014
BLOG

Odczepcież się od Kaczyńskiego…! Niedowidłaczeni…

Jan Herman Jan Herman PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 32

Rozróżniam życie od polityki. Tak jak rozróżniam ślub od fotki ślubnej, a mecz od ustawki. W każdym razie takie mam przekonanie, że rozróżniam. 

Ktokolwiek wierzy w to, że celem naczelnym polityka jest „robienie dobrze” sprawom i ludziom – ten żyje w świecie ułudy. Samooszukuje się. Każdego bowiem polityka pasją jest ustawiczne „wciąganie” tej szczególnej atmosfery gry o najwyższe stawki, w której sukces jest zawsze udziałem tegoż polityka, a porażka jest zawsze udziałem nas, czyli „mas”. W tak niesymetrycznej rzeczywistości normalny człowiek długo nie wytrzyma.

Ale jest w Polsce specjalny „korpus polityczny”, który wytrzymuje. To jest mniej-więcej 1-3 tysiące ludzi. Same gruboskóry, choć jedni pozują na wrażliwców, inni na twardzieli, jeszcze inni na społeczników.

Pośród tych gruboskórów są ci najbardziej „nieśmiertelni”, na przykład Kaczyński czy Miller. Jeśli wierzycie, że są to śmiertelni wrogowie – to się przejdźcie po korytarzach sejmowych, do sejmowej jadłodajni, usiądźcie na galerii podczas obrad. Oni po prostu są politykami, w dodatku wyposażonymi w ponadprzeciętny staż rządowo-parlamentarny, mającymi lepszy lub gorszy „uchwyt” w sprawach interesów pilnych i perspektywicznych. Obaj mają (i to nie jest pełna lista) na głowie „młodszych”, też już „wyposażonych”, ale bez nich nic się zrobić porządnie nie da. Na przykład PSL nijak nie odetnie się od Pawlaka (i tych paru „żelaznych ludowców” z jego pokolenia), a PO nie odetnie się od Tuska (i tych paru…).

Jarosław Kaczyński dość konsekwentnie buduje swój życiorys. Pomijając młodość naznaczoną Księżycem – obrał kierunek na anty-PRL-owskość, od której tka nici parafialno-patriotyczne, z wycieczkami ku obszarom nacjonalistycznym, a nawet szowinistycznym – ale też z wycieczkami w kierunku socjalnym. Idzie wyraźnie ku przyszłości, ale idzie tyłem, wpatrzony w przeszłość (tradycję-historię?). Nie chce, a może nawet nie umie „zapomnieć”, a geopolitycznie wybrał Zaoceanię, podkreślając tym swoją fobię antyradziecką i co najmniej dużą rezerwę wobec owoców Traktatów Rzymskich.

I to mu wychodzi. Od lat. Zdołał na tym kierunku odbić się od „rusofilów” i „europoidów”, wypracował (pod parasolem „polityki historycznej”) pokazać świat alternatywny. Co z tego, że tchnący zaściankiem? A my to kto jesteśmy, tacy światowi…?

W dodatku jemu akurat o coś konkretnego chodzi. Przysposobił sobie ów zaścianek, występując wobec niego w roli dworskiego pana. I jako taki dba o poddanych, jeśli się nie zbieszą. A jeśli się zbieszą – to ich batoży. Potrafi zresztą obatożyć nawet najbliższych ochmistrzów. To się podoba dużej części z nas, tylko się trochę tego wstydzimy. I wtedy głosimy jego hańbę, że niby on taki PRL-owski spadkobierca.

Jemu się marzy Polska. Niestety już bez Brata, z podtatusiałymi kompanami jeszcze z PC, z umierającymi autorytetami, jak ten ostatnio. Bez tej euro-obłudy. Pewnie że chce Europy, ale nie tuskoidalnej, gdzie nie ma miejsca na stanowczość (bo ona taka niedemokratyczna), za to jest miejsce na oportunizm (bo on taki polit-poprawny).

Jednoczy się Polska – tak to ma wyglądać – przeciw Kaczyńskiemu, ale nie pokazuje ta Zjednoczona, kim go zastąpi. No, przecież nie „transformatorami”, nie „egzo-lewicą”. Lud parafialno-patriotyczny natychmiast sobie wynajdzie kogoś na wzór i podobieństwo Prezesa, i przecierpi nawet kilka nieudanych prób w tej sprawie. Bo ten lud ma swój rozum, pogardzany właśnie przez „transformatorów” i „egzo-lewicę”. Ten lud ma jedenaste przykazanie „nie szum, nie szum, nie podskakuj, siedź na tyłku i potakuj”. Łyknie każdy socjal i każdą propozycję „widłacyjną” (wzięcia na widły tych „ynteligencików”).

Właśnie: zostawcie Kaczyńskiego w spokoju, bo do pięt mu nie dorastacie w sztuce uruchamiania „widłactwa”. Na tym polega jego polityczna przewaga nad wszystkimi, z Millerem włącznie. O to po prostu umie i pasjami stosuje.

Nie dacie rzeczywistej alternatywy, innej niż wasze „kaczo-fobie” – to przygotujcie się na wstydliwe porażki.

Myślicie, że zwariowałem? No, właśnie. Nawet najnowsze słupskie mapeciątko już wie, o czym piszę. Więc wypraszam sobie sugestie, że cos mi się w ideolo pomieszało. Po prostu szanuję przeciwnika, zachowując proporcje „wagowe”.


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka