W naszej „świetlicy: (gdzie jest i pani od śpiewu, i zupa z wkładką) trwa zabawa w najlepsze. Tylko niektórzy nie wiedzą, że to jest zabawa. W tym sęk.
/Sęk? Prosto stuletnie drzewa się wycina, się rżnie, je deska – je sęk!/
Wszyscyśmy tacy, że bawić by się pochciało. Ale większość z nas musi coś jeść, a nie ma zapasów. No, to musimy zaiwaniać. I tylko nieliczni mają więcej niż „do jutra” – tacy to pożyją.
Istotą i zarazem twarzą wyzysku AD 2019 (od powojnia zresztą) nie jest jakiś chory z chciwości fabrykant, tylko Równy Gość. On i jego kumple tak ustawiają nasze dochody – abyśmy broń boże zbyt wiele nie oszczędzili. Kto zaoszczędził – nie musi szukać ani klienta, ani pracodawcy, żyje i tyle. Tylko takim, co nie zaoszczędzili – wciąż chce się pracować, zarabiać, starać o to i o tamto.
Zatem Równi Goście ustawiają nam wszystkim kursory na samoobliczeniówkach: trzeba oddawać do budżetu „nadwyżki”. Gdziekolwiek pojawia się górka dochodowa, i już-już przymierzamy się do oszczędzania – ni stąd, ni zowąd pojawia się nowa akcyza, opłata manipulacyjna, od biedy – podatek czy coś takiego, a jak już nie ma rady – to bezczelnie wyższa cena na gaz, prąd, śmieci, wodę, telefon.. W ten sposób tylko ktoś, kto ma czas, wyobraźnię i kutego na cztery łapy pomocnika – zdoła oszczędzić, pozostałym wciąż od nowa zdejmuje się nadwyżki „do gołej sierści” i zdobyte w ten sposób grosze posyła się do budżetu.
Kto zaś siedzi w budżecie i tam sobie dokazuje? Łaskawca, jeśli część tego budżetu odda ludziom w formie plusów, funduszy „pomocowych” i podobnych błogosławieństw. Ale jeśli nie łaskawca – to przetarguje, konkursuje, remontuje, inwestuje, uje, uje, uje... Byle wyczerpać budżet (mówi się: wykonać).
I zawsze jest jakoś tak, że z owoców tego budżetowania najpierw czerpią do woli Równi Goście (i ich panienki oraz totumfaccy) – a jeśli zostanie – to pozostali. Patrz: autostrady czy dziesiątki innych obiektów i sieci „pożytku publicznego”. Niby są dla wszystkich – ale trzeba mieć auto, by skorzystać. Drobiazg, nieprawdaż?
No, to od nowa: pracujemy jak trzeba, dostajemy dochód zbliżony do godziwego – i wtedy pojawia się budżetowy „windykator” i bierze dokładnie tyle, żebyśmy nie zdołali zbyt wiele oszczędzić. Że on tak precyzyjnie zawsze trafia…!
A jeśli nie pracujemy…? Bo nie wystarcza pracy (zarobkowej)…?
Kto się zna na rzeczy – powtórzmy – ten jednak oszczędzi i bawi się w najlepsze. Na przykład obsadza coraz tłustsze budżety. Z nich finansuje „publiczne dobra”, których niestety, przez „gapiostwo” nie używają wszyscy, czasem nawet połowa nie używa.
I to jest wyzysk 0.21.
...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo