Jan Herman Jan Herman
762
BLOG

Pod wiatr, na pohybel wykształciuchom...?

Jan Herman Jan Herman PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Pojawiają się głosy, coraz częściej od kilku lat, że formacja rządząca w Polsce od 2015 roku ma uraz na punkcie inteligencji (warstwy społecznej), stąd – nie licząc na jej głosy wyborcze – traktuje ją po macoszemu, niekiedy „przeginając” metody „wychowawcze”. Oczywiście, polityka budżetowa rządu, w której jest wiele miejsca dla różnych grup „podatnych na przekupstwa”, gotowych „odwdzięczyć się” przy urnach wyborczych, a dla środowisk euro-inteligenckich pozostają okruchy – jest powodem do komentarzy w stylu „krowy i świnie zastąpią inteligencję”.  

Spróbuje to uporządkować „z punktu widzenia polityki”:

1. Każda formacja ma skłonność do polityki, , wyborczej i strukturalno-systemowej, która daje szansę na reelekcję, na dwie i więcej kadencji. Podkreślam: każda, więc kiedy odsunięta formacja czyni z tego zarzut formacji rządzącej – staje się śmieszna i płaczliwa;

2. Budżety (centralne, lokalne, branżowo-środowiskowe) – oś każdej ekstensywnej polityki gospodarczej – są oczywistym narzędziem do działań politycznych poprzez przesunięcia beneficjów w stronę potencjalnego elektoratu pozytywnego;

3. W roku 2015 – po długim okresie „przeginania” w stronę podporządkowania budżetowych i rozwojowych interesów Polski – interesom europejskim – zwyciężyła siła polityczna odwetowa wobec wszystkich rozwiązań „transformacyjnych”;

4. Formacja zwycięska w 2015 roku – wykorzystała zarówno „samo-zniewolenie” polskich „transformatorów” wobec Niemiec i Francji (i euro-korporacji najsilniejszych w obszarze marek, firm, finansów) – jak też napięcie atlantyckie między UE i USA;

5. Na taktykę formacji wtedy pretendującej do objęcia władzy i zabezpieczenia o charakterze międzynarodowym – wpływ miały doświadczenia z ideą IV Rzeczpospolitej, szczególnie podstęp PO wobec PiS: nieufność zbiera owoce do dziś;

6. Cokolwiek złego działo się w Polsce w ciągu 8-letniej kadencji „euro-polityki” – w oczywisty sposób przypisano PO i wszystkim siłom uległym wobec samo-zniewolenia wobec UE (Niemcy-Francja-korporacje);

7. Czynnikiem decydującym były krańcowo niekorzystne relacje społeczne w Polsce, samonapędzające się rozwarstwienie na beneficjentów Transformacji i jej ofiary, owocujące „kukizonadą”, multi-ruchem Oburzonych skierowanym przeciw „państwom-w-państwie”;

8. Nie bez znaczenia była postawa Watykanu, który zdecydowanie bardziej liczył na korzyści ze zwycięstwa formacji konserwatywnej niż na współpracę z formacją „przesadnie otwartą kulturowo”, kosmopolityczną i liberalna obyczajowo;

9. Formacja wtedy pretendująca do władzy (dziś – rządząca) – zabezpieczyła sobie skuteczność przeciw-europejską związując się z USA (Bank Światowy, NATO, MFW, korporacje amerykańskie);

10. Pośród krańcowo nieczystych zagrań euro-popleczników, którzy wiosną-latem 2015 gorliwie i z przekonaniem „wieszali psy” na formacji parafialno-patriotycznej – przebijała się „furia anty-kaczystowska” tym silniejsza, im ta formacja była skuteczniejsza;

11. Cokolwiek dziś opowiada się o stanie gospodarki i innych spraw polskich w roku 2015 – społeczny odbiór tych spraw był fatalny dla formacji rządzącej przez dwie kadencje, a rejterada Premiera Tuska w stylu iście „bananowym” – nie pozostawiała wątpliwości;

12. Wszystkim, którzy w roku 2015 głosili, że PiS wmówił niezorientowanym wyborcom „Polskę w ruinie” – przeciwstawiam intensywną kampanię anty-PiS-owską, uprawiana co najmniej od wyborów prezydenckich 2015, która jakoś nie skutkuje podobnym efektem;

Po raz któryś z rzędu wskazuję na to, że formacja rządząca dziś w Polsce niepotrzebnie „odpuściła sobie” idee IV Rzeczpospolitej, tak jak wcześniej obie formacje „solidarnościowe” niepotrzebnie porzuciły idee Samorządnej Rzeczpospolitej. Można i trzeba było rzeczywiście zwekslować władzę administracyjną na samorządy (nie mylić z terenową-lokalną biurokracją prorządową), a moje wątpliwości budzi też „podwójny front” walki, nazwanej później „plemienną”:

FRONT ZEMSTY NA DECYDENTURZE EURO-LUBNEJ (trybunały, sądownictwo, obszar mediów i art-Kultury);

FRONT EKSTERMINACJI ZŁOGÓW PRL (te spośród „państw w państwie”, które korzeniami sięgają do czasów sprzed 1989 roku);

Po raz kolejny też podkreślam: rozrzutność budżetowa formacji poprzedniej jest tej samej skali i znaczenia (tylko z odwróconym wektorem), jak rozrzutność obecna. Wtedy gwałtownie rosła biurokracja i obrastające ją jemiołowate kiście geszefciarskie (wzrost etatów, przejęcie sfery przetargów i konkursów, przymrużanie oka na „swoje” wycieki podatkowo-celne) – teraz mocno stawia się na zabezpieczenie socjalne i kupowanie elektoratu krzywdzonego w dobie Transformacji.

Ta „zmiana wajchy” w polityce wewnętrznej-budżetowej jest doraźnie skuteczna, perspektywicznie jednak reprodukuje podział „plemienny” (jego podstawą jest 8-letnia polityka euro-liberalna, ignorująca parafialno-patriotycznego ducha zakotwiczonego „w narodzie”). Na tym podziale nie da się budować. Suweren się de-obywatelizuje.

* * *

Niezbyt rozumiem pretensje tej części inteligencji (naukowcy, nauczyciele, dziennikarze, artyści, prawnicy, eksperci, lewica społeczna, euro-liberałowie), którzy dziś pokutują za jawną, przerysowaną (i ostatecznie przegraną z kretesem) kampanię obrzydzania Ludowi formacji dziś rządzącej. Szczególnie, że długo nie pojęli, skąd się wzięła porażka formacji rządzącej poprzednie dwie kadencje.

Przez cztery lata opozycja nie pokazała Polsce-Społeczeństwu, że ma inny projekt cywilizacyjny niż „obalić PiS”. Broni niepotrzebnie dobrego imienia 8-letniej kadencji, jakby nie było widać gołym okiem, co o tym sądzi większość, zwłaszcza że jest – to prawda – obłaskawiana budżetowo. Więcej: wyraźnie daje do zrozumienia, że kiedy wróci do władzy, to przywróci politykę ogromadzania „europejczyków” i „euro-biznesu” wokół „odratowanej” administracji centralnej i lokalnej. Przecież to już było – i źle się elektoratowi kojarzy!

W tym wszystkim dobre jest to, że coraz mniej proletariuszy z miast i „terenu”, ciężko doświadczonych Transformacją i dobijanych „polityka historyczną”, daje się już nabrać na łże-lewicowość tej „lewicy”, którą tu po raz pierwszy nazwę EURO-KONCESJONOWANĄ. Mowa, oczywiście, o SLD i miriadzie przybudówek, ale mowa też o Krytyce Politycznej i kilku innych inicjatywach zblatowanych z gasnącymi kiściami geszefciarskimi, mowa o Razem, które jest euro-liberalną „poprawką” po nieudanej próbie przejęcia tradycji PPS-owskich, mowa jest tez o Biedroniu, który coraz mniej kryje się z tym, że przyjął na siebie rolę wypełniacza po nieudanym, post-merkelowskim projekcie amerykańskim w postaci Macron’a (tak, tak, nie trzeba wytężać oczu, by zrozumieć, kto jest mocodawcą tej super-star i komu Biedroń doda swoje poparcie w przyszłym Euro-Parlamencie, a co będzie jesienią – to się jeszcze zobaczy).

„Polska lewicowa” nie nadąża za tym, co się dzieje w Europie: nie wsparła „lepperiady”, nie dołączyła do „kukizonady”, odrzuca z obrzydzeniem budżetowe „zakupy elektoratu proletariackiego” dokonywane przez PiS. Nie rozumie ni-w-ząb, o co chodziło ruchowi „indignados”, nie rozumie anty-amerykańskiego przesłania buntowników w „żółciutkich frajerkach”, a już zupełnie po frajersku marnotrawi kapitał polityczny (przepraszam Mateusza), jaki gromadzony jest w „przypadku Dra Mateusza Piskorskiego. Taka perła polityczna (socjalista, na zlecenie obcych służb poddany bezrozumnej, niehumanitarnej opresji) zdarza się raz na kilkadziesiąt lat – a „Polska lewicowa” udaje, że „nie wiadomo, czy w nim nie jest więcej neopoganina”).

* * *

Formacja euro-biurokratyczna, zasilana zaciężnie przez kondotierów wszelkiej maści, czyniąc z opozycji zbieraninę bez idei i projektu – przegra swój Grunwald w dwóch ratach jak w roku 2015. Formacja parafialno-patriotyczna odczuje już niedługo „przegięcia” polityki historycznej (szokuje paradoks, że jedynym ukłonem obecnie rządzącej formacji w kierunku lewicy jest pomnik sfinansowany niemal prywatnie przez Czarzastego).

Polska przegra swój epokowy błąd, w postaci zastąpienia suwerena moskiewskiego – suwerenem amerykańskim. Globalia bowiem układają się inaczej.

Kto pozbiera trupy późną jesienią, na pobojowisku nikomu niepotrzebnym, ale potencjalnie oczyszczającym?

Ruch prawdziwie samorządowy (sołtysi-radnymi, młot na państwa-w-państwie) i prawdziwie spółdzielczy (rój małych spółdzielni socjalnych). Dziś jeszcze ani jedni, ani drudzy o tym nie myślą. Nie domyślają się nawet swojej historycznej roli.

Dlatego wątku nie rozwijam.


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka