Jan Herman Jan Herman
264
BLOG

Prapoczątki Ententy – wariant polski

Jan Herman Jan Herman Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Życząc każdemu człowiekowi z osobna jak największej pomyślności osobistej i zdrowia – przewiduję, że po pyrrusowym zwycięstwie formacji dziś rządzącej nad Ententą stanie się coś, co zaskutkuje największą nieprzewidywalnością formacji teraz rządzącej: wymiana ideowego Lenina na niezrównoważonego Stalina, a wraz z nią „gliński” Hołodomor jako kara (poprzez budżety) dla nieprawomyślnej, europoidalnej inteligencji KOD-owniczej czy KORD-onowej i Nowo-Krytycznej, który zwolna przeistoczy się w Wielki Terror służb podporządkowanych Delfinowi, na podobieństwo tego NKWD-owskiego z lat 30-tych. 

* * *

Ta Ententa sprzed 100 lat była brytyjską reakcją na nieudaną operację wywiadowczo-terrorystyczną, polegająca na „uszkodzeniu” dynastii habsburskiej, ustalonym we Fredensborgu (w gronie spokrewnionych dynastii podczas wakacyjnych letnisk), wykonanym na Bałkanach, siłami kontrolowanymi przez służby carskie.

Skutkiem Sarajewa było – oczekiwane – posypanie się rdzenia habsburskiego. Ale skutkiem ubocznym była ostateczna utrata rodzinnych koligacji w Niemczech (Prusach), a dodatkowo utrata wielkich połaci rosyjskich, które spod władania „familii wiktoriańskiej” przeszły we władanie bolszewików, wrażych dla „familii” pod wieloma względami.

„Familia” machnęła ręką na niezrównoważonego krewniaka pruskiego (ten ukrył się dożywotnio w jednym z drobnych królestw), ale na Rosję machnąć nie mogła. Wróciła zatem do trój-porozumienia z początków wojny (14 września 1914) i zaczęła je „nastawiać-przesterowywać” przeciw rewolucyjnej Rosji.

Do tej „przeorientowanej” przeciw bolszewikom Ententy (porozumienia, układu, umowy, związku, ładu, intuicji-percepcji politycznej) ostatecznie przystąpiły następujące drużyny: Republika Francuska, Imperium Brytyjskie, Kanada, Australia, Indie Brytyjskie, Związek Południowej Afryki, Królestwo Serbii, Królestwo Czarnogóry, Królestwo Grecji, Belgia, Włochy, Rumunia, Stany Zjednoczone, Japonia, Portugalia, Syjam, Brazylia. Przypadkowo, a przynajmniej w sposób niezaplanowany, w Ententę wplątany został korpus czechosłowacki.

Ośrodkami „desantowymi” Ententy w byłym imperium carskim były: Murmańsk (kontyngent brytyjski, francuski, amerykański, serbski, włoski), Władywostok (kontyngent japoński, amerykański), Odessa (kontyngent francuski, rumuński, grecki, serbski), Sewastopol (kontyngent brytyjski, francuski), Baku-Batumi (kontyngent brytyjski), Turkmenistan (korpus brytyjski). Największe liczebne zaangażowanie przejawiała Japonia, największe interesy ekonomiczne reprezentowali Brytyjczycy i Amerykanie. Kiedy mimo wszystko bolszewicy okazali się przeważać – podpuszczono Piłsudskiego, by osłabił Bolszewię „po sąsiedzku”, co on skrzętnie wykonał, poniekąd płacąc byłym mocodawcom (zachodnim służbom) za sprzyjanie projektowi „państw tymczasowych”, w tym wolnej Polsce.

* * *

Podobnie jak pra-źródłem Ententy były niezwykle płynne porozumienia pan-europejskie, tak praźródłem obecnej zmowy euro-demokratów przeciw PiS-owi był nieudany PO-PiS. W grze przeciw lewicy, która walnie wygrała wybory parlamentarne w roku 2001 i objęła rządy parlamentarne – porozumiały się post-solidarnościowe formacje liberalne (przede wszystkim PO) i patriotyczno-parafialne (przede wszystkim PiS), wystawiając wspólnych kandydatów do sejmików wojewódzkich. Umiarkowany (zaledwie) sukces tej anty-SLD-owskiej kampanii spowodował, że przed wyborami parlamentarnymi PO – zapowiadając kontynuację POPiS i wspólny program IV Rzeczpospolitej – poszukiwała „czegoś lepszego”. Ostatecznie, choć większość wyborców głosowała w 2005 roku na POPiS – kuriozalne negocjacje (na oczach mediów) rządowe zakończyły się ostatecznym upadkiem projektu POPiS, który „zadowolił się” odepchnięciem SLD od władzy i się „rozłamał”.

Naprędce sklecony rząd PiS-Samoobrona-LPR był pomostem ratunkowym PiS przeciw „zdradzieckiej” PO, a nie rządem konstruktywnym. Próbowano mimo to realizować projekt IV Rzeczpospolitej, ale nie miał on „wzięcia”, zwłaszcza że jego głównym wykonawcą został człowiek małostkowy i mściwy, który więcej naszkodził PiS-owi, niż go wsparł. Nie bez znaczenia było to, że inteligencja – mająca własne interesy transformacyjne, związane z euro-grantami i administracja lokalną – nie garnęła się do rozliczania patologii III Rzeczpospolitej.

Ostatecznie liczne i zmasowane intrygi zaowocowały dymisją rządu firmowanego przez PiS i ośmioletnią „kadencją” PO-PSL, kupioną nasilonym serwilizmem wobec biurokracji Komisji Europejskiej i lawinową rozbudową Nomenklatury wraz z kiściami geszefciarskimi, co skutkowało „państwami w państwie” oraz licznymi, pęczniejącymi wykluczeniami, w tym dziedzicznymi, znajdującymi ujście w kukizonadzie (Oburzeni) oraz w radykalnej reakcji „elektoratu”, który poszukał po 8 latach ratunku w formacji tworzonej przez PiS. Programowo-hasłowo przeciwstawiono „solidarność” – „liberalizmowi”. Poskutkowało nadzwyczajnie, formacja PiS-owska uzyskała bezwzględną przewagę parlamentarną.

Wtedy obudził się cały „antybolszewizm” „społeczeństwa transformacyjnego”. Wszyscy czerpiący beneficja z Transformacji (np. poprzez kiście geszefciarskie) oraz ci mający takie nadzieje – stanęli okoniem wobec formacji PiS-owskiej, a główne „państwa w państwie” zorganizowały rozmaite rokosze, z których najpoważniejsza przeistoczyła się w „bitwę o prawo” (sądy, trybunały, ustawodawstwo, Konstytucję).

Do białej gorączki doprowadzała opozycję – niedawno jeszcze pewną kolejnej kadencji – skuteczność PiS, oparta na „nie cackaniu się” z procedurami, ale przede wszystkim na niesłabnącym sondażowym wsparciu „elektoratu”, ładnie nazwanego Suwerenem i dokarmianego pomostami socjalnymi. Po raz pierwszy w najnowszej historii Polski formacja rządząca nie dostała powyborczej zadyszki.

Nie wiedzieć czemu – PiS nie odważył się po trzech latach przeistoczyć ustroju „lokalnego”, wciąż stojącego administracją lokalną, którą zaledwie „ozdabiają” radni i organizacje pozarządowe. Może wolał sprawować większą kontrolę nad budżetami lokalnymi, w których „zagnieździły się” dawne geszefty…? W każdym razie samorządność oparta na sub-suwerennych radach i na organizacjach pozarządowych – jeszcze nie znalazła dla siebie miejsca w ustroju.

PiS raczej nie przewidział też przemian globalnych: w obronie przed UE (ta murem stanęła za pokonaną formacją) – zawarł fatalny sojusz z „amerykańską” połową świata, a to oznacza – paradoksalnie – Polskę „liberalną”, poddaną rządom zamorskich korporacji, zamierzeniom soldateski rządzącej amerykańskim biznesem i dyplomacją, dominacje Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Monetarnego, podobnym wysuniętym placówkom Stanów. Ostatnio oznacza to też daninę płaconą w związku z amerykańską ofensywą antychińską, reorientację Europy Środkowej, na koniec ofensywę rewindykacyjną silnych lobbies żydowskich. To waży uciążliwie na wizerunku i bezpieczeństwie budżetowym Polski.

Unia Europejska – która wreszcie, po kilkudziesięciu latach, zrozumiała śmiertelne zagrożenie amerykańskie, oczywiste od czasu przejęcia przez USA „opieki” nad „niemieckim bękartem Wersalu” – dziś wspiera polską Ententę, czyli zbieraninę anty-PiS-owską. Ale wspiera ją po swojemu, kunktatorsko. Już wie, że ta zbieranina przegra, więc łagodzi stanowisko wobec PiS. Zwłaszcza że blednie Merkel, a Macron nie udźwignie odpowiedzialności za Europę. W grze jest nawet wariant „biedroniowy” (korzystny dla USA i dla UE), stąd zalecono Robertowi, by się nie skojarzał z nikim i grał na siebie solo.

Nadal uważam „biedronizadę” za krótkotrwały, pół-sezonowy projekt zewnętrzny, który raczej się u nas nie przyjmie. Dzis popierają ten projekt ludzie, którzy nie chcą ani Koalicji Europejskiej, ani razemickiej socjaldemokracji. Ale to projekt dmuchany, niczym sprzedaż „nadzwyczajnych” garnków.

* * *

Mamy więc Ententę wielobarwną, czerwono-zielono-żółto-eko-błękitną przeciw PiS-owi, mamy odrębną socjaldemokrację razemicką, mamy odrębny biedronizm. To oznacza, że PiS w tej rozgrywce stać na dowolny gambit: mowa, oczywiście, o jesieni, bo maj jest tylko licytacją o synekury. Od czerwca zacznie się ostateczna dychotomizacja sceny politycznej, obliczona na efekty październikowe. Wtedy języczkiem u wagi będzie socjaldemokracja, ściśle podporządkowana planom „europejskim”, chyba że PiS ma w zanadrzu jakieś zagranie na miarę ćwierćwiecza. Nie zdziwiłbym się.

Ententa sprzed stulecia zakończyła się prostą kalkulacją: albo nad-wysiłek wojenny z niepewnym skutkiem, albo współpraca z bolszewikami pod płaszczykiem wrogości.

Nie mam wątpliwości, jak skończy się nasza polska Ententa’2019: Korwiny, Brauny, Liroye, Jakubiaki, Zapałowscy, Godki, Winnickie, Wilki – okażą się Kołczakami, Denikinami, Wranglami polskimi AD 2019, natomiast Biedronie, Zandbergi i podobne pieszczochy międzynarodowe okażą się „zbyt krótcy” do takiej gry. Ententa podwinie ogon.

Życząc każdemu człowiekowi z osobna jak największej pomyślności osobistej i zdrowia – przewiduję, że po pyrrusowym zwycięstwie formacji dziś rządzącej nad Ententą stanie się coś, co zaskutkuje największą nieprzewidywalnością formacji teraz rządzącej: wymiana ideowego Lenina na niezrównoważonego Stalina, a wraz z nią „gliński” Hołodomor jako kara (poprzez budżety) dla nieprawomyślnej, europoidalnej inteligencji KOD-owniczej czy KORD-onowej i Nowo-Krytycznej, który zwolna przeistoczy się w Wielki Terror służb podporządkowanych Delfinowi, na podobieństwo tego NKWD-owskiego z lat 30-tych.

Europa to przemilczy, założymy się...?

Chyba że niniejsze wróżby okażą się ostrzeżeniem skutecznym… niekoniecznie dla opozycji…


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka