Przed zjednoczenem PPS/PPR
Przed zjednoczenem PPS/PPR
Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski
238
BLOG

Sprawa Kazimierza Pużaka

Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Jestem rzymskim katolikiem narodowości polskiej. Więcej nic nie mam panom do powiedzenia!

Stryj poznał Zosię Pużakową na drodze do… socjalizmu, chciałoby się powiedzieć. No prawie. Było to we wrześniu 1939 roku. Nasza rodzina uciekała właśnie z Warszawy przed niemieckimi bombami. Zatrzymali się gdzieś na Grochowie, u znajomych z PPS-u. Był tam Kazimierz Pużak z córkami. Tymczasem niemieckie bomby na Warszawę torowały właśnie drogę do Polski socjalizmowi w sowieckim wydaniu.

Stryj mówi, że widział Pużaka tylko trzy razy w życiu. We wrześniu 39 roku, potem zaraz po wojnie, kiedy ubiegał się o rękę Zosi, a ostatni raz w na widzeniu w więzieniu na Rakowieckiej.

Wtedy we wrześniu 1939 postanowiono, że trzeba wracać do Warszawy i ratować, co się da. Dziadkowie wrócili do domu i skontaktowali się z poselstwem litewskim. Przed wojną bowiem, do czasu nawiązania oficjalnych stosunków polsko-litewskich część kontaktów nieoficjalnych odbywała się w mieszkaniu dziadków. Ktoś przyjeżdżał z Litwy z prywatną wizytą do babci, a potem dziadek przekazywał sprawę dalej Prystorowi… Babcia, Michalina Jonajtis, była przewodniczącą oddziału Związku Litwinów w Polsce i rząd litewski wystawił całej rodzinie litewskie paszporty. W ten sposób rodzina wyjechała przez Berlin i Prusy Wschodnie do Kowna, a ich nazwisku nadano litewskie brzmienie... Wrócili dopiero w 1946 roku.

Dom zastali prawie nienaruszony. Zbudowano go solidnie z żelbetonu i jak bunkier oparł się wszelkim bombardowaniom w 1939 roku i podczas Powstania. Stał samotnie w morzu ruin, tuż obok zburzonego mostu Poniatowskiego. Rodzice mojego ojca i stryja odnawiali po wojnie stare pepeesowskie kontakty i znowu Stryj spotkał Zosię na Grochowie, a potem spotykał coraz częściej…

Babcia Michalina wcale nie uważała, że Stryj dobrze robi... Nie wiem, czego się obawiała, może prześladowań, bo w tym czasie Pużak już co prawda wrócił z Moskwy po procesie szesnastu, ale babcia dobrze wiedziała czym pachnie Moskwa, i nie zapowiadało się wcale, że Pużak długo pozostanie na wolności. A może raziła ją ukraińska krew Pużaka, albo uważała, że wystarczy już tradycji jagiellońskiej w naszym domu? Stryj wziął ostatecznie, w marcu 1948 roku, ślub w tajemnicy, przed własnymi rodzicami i był z tego mały skandal, ale… stało się. W międzyczasie Pużak otrzymał propozycję zostania premierem rządu Polski Ludowej, ale odmówił, co oznaczało kolejne uwięzienie, latem 1947 roku, z wyrokiem dziesięcioletnim. Po odmowie Pużaka, który chciał legalizacji PPS-WRN i wolnych wyborów, premierem został jego były współpracownik z Krakowa, Józef Cyrankiewicz, który już dokonał wyboru. Starano się wtedy przeciągnąć na swoją stronę jak najwięcej przedwojennych socjalistów.

Po uwięzieniu Pużaka dokonano rewizji w jego domu na Grochowie, tak szczegółowej, że nawet rozkopano ogródek. Uczestniczył w tym cały oddział wojska, a szukano archiwum PPS. Jak wspomina mój ojciec, który był właśnie u swojego brata podczas rewizji, podobno jeden z żołnierzy krzyknął nagle radośnie i zawołał dowódcę. Odkopano drewnianą skrzynkę, ale, gdy ją otworzono, nie było w niej wcale archiwum PPS tylko… zdechły pies.

Aresztowano wtedy Stryja i Zosię Pużakową. Trafili na Rakowiecką do osobnych cel. Przesłuchiwał ich pułk. Różański i nadal chodziło o archiwum PPS. Taktyka była taka: Pana żona już wszystko powiedziała, więc niech Pan tylko potwierdzi… I odwrotnie. Ponieważ jednak ani Stryj, ani Stryjenka nie mieli zielonego pojęcia nawet, że takie archiwum istnieje, wkrótce ich zwolniono. Do tej sprawy powrócił kiedyś Dariusz Baliszewski w telewizyjnym programie „Rewizja nadzwyczajna” poświęconym w całości Kazimierzowi Pużakowi, w którym znaczne miejsce wypełniała relacja Stryja.

Później zjawił się w domu na Grochowie pewien mężczyzna. Postawny, dobrze ubrany, w długich butach, widać było, że to oficer po cywilnemu. Miał propozycję nie do odrzucenia:

– Pużak, powiedział, ma być wysłany do gułagu. On jest w stanie temu zapobiec. Chodzi jednak o pewną sumę, którą należy wyłożyć, aby zapłacić komu trzeba… Więc niech się państwo zastanowią. Wrócę po odpowiedź za kilka dni.

Stryj rozumował wtedy następująco: To pewnie oszust i prowokator, który chce wyłudzić pieniądze. Jeżeli jednak to nie oszust i ma odpowiednie kontakty, a my nie zapłacimy i teścia wywiozą do gułagu, to nie podarujemy sobie tego do końca życia... Więc lepiej zapłacić.

W ten sposób pieniądze zaoszczędzone na zakup mieszkania dla młodej pary, trafiły do kieszeni osobnika w długich, wojskowych butach. Pużak pozostał w kraju i dotąd nie wiadomo, czy oszust był „oszustem”, czy rzeczywiście miał na to jakiś wpływ. Prawdopodobnie nie. Nie miało to zresztą większego znaczenia, bo niebawem Pużak zmarł w więzieniu w Rawiczu w wyniku obrażeń odniesionych po „przypadkowym” zepchnięciu go ze schodów. Umierał kilka dni nie otrzymawszy żadnej opieki medycznej. Rodzinie powiedziano później, że zmarł na zapalenie płuc. Była to śmierć trzeciego głównego przywódcy Polski Podziemnej, po Grocie-Roweckim i Sikorskim… Skutecznie zabito także w PRL-u mit Pużaka i PPS-su przez wchłonięcie resztki polskich socjalistów do PZPR.

Po konfiskacie domu na Grochowie Stryj i Stryjenka przeprowadzili się do naszego mieszkania, a niebawem urodziło im się dwóch chłopców – Andrzej i Wojtek, z którymi bawiłem się w mieszkaniu naszych dziadków. Nie wiedzieliśmy jednak wtedy, że w dość prozaicznym miejscu, za spłuczką w ubikacji, ukryte były zeszyty zawierające pamiętniki Kazimierza Pużaka. Nie wiem, jak uchroniły się od rewizji na Grochowie, ale dotrwały u nas do lat 70-tych, kiedy to żona Pużaka, Jadwiga, na krótko przed swoją śmiercią w roku 1974, zdecydowała się na przekazanie pamiętników na Zachód i wydanie ich drukiem.

Okazało się jednak, że nie był to najlepszy pomysł, bowiem osoba, która podjęła się przekazania ich na zachód, pani Purtalowa, żona ostatniego prezydenta miasta Łodzi, Antoniego Purtala, podobno, w porozumieniu z żyjącymi jeszcze socjalistami, dokonała pewnej korekty, przepisując tekst z zeszytów. Korekta polegała, zdaniem Stryja, na usunięciu opinii Pużaka, na temat kilku żyjących jeszcze uczestników wydarzeń. Podobno, bo tej informacji nie można dziś zweryfikować z powodu zaginięcia oryginału. Według innej wersji, pamiętniki były napisane tak niewyraźnie, że były trudności z ich odcyfrowaniem… W każdym razie tekst został przepisany, tak jak go odczytano, i w tej formie pamiętnik został wydany przez Instytut Literacki w Paryżu w ramach serii Zeszytów Historycznych nr 41 w roku 1977. W latach 80-tych kontaktowałem się w sprawie pamiętników Pużaka z Jerzym Giedroyciem, który przesłał mi taką wersję, jaką dysponował. Pamiętniki zostały wydane potem powtórnie, jeszcze w Polsce Ludowej, w 1989 roku ze znacznymi ingerencjami cenzury i błędami merytorycznymi. Tak więc zostały prawdopodobnie ocenzurowane dwukrotnie.

W roku 1993 Kazimierz Pużak został pośmiertnie odznaczony Orderem Odrodzenia Polski przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, ale… jedyna, żyjąca jeszcze córka Pużaka, Maria Pużakowa, odmówiła odebrania odznaczenia z rąk prezydenta Kwaśniewskiego.

O Pużaku właściwie dziś się już nie pamięta. Wspomina się Bora-Komorowskiego, Mikołajczyka, Andersa, a Pużak – przewodniczący parlamentu polski podziemnej – został prawie zapomniany. Czy dlatego, że był socjalistą, a w kraju, w którym samo słowo "socjalizm" jest znienawidzone? Może lepiej nie pamiętać socjalistów – wszystkich socjalistów? Bo lewica jest zawsze antypatriotyczna? 

Dziś egzystują co prawda jacyś epigoni PPS, którzy nawet chcieli urządzić Izbę Pamięci w domu Pużaka na Grochowie. Dom jednak nigdy nie wrócił do rodziny Pużaka, a co dziwniejsze, nikt z rodziny nawet się o to nie ubiegał… Sprawa zaistniała właśnie wtedy, gdy komitet organizacyjny zwrócił się do wnuków Pużaka o pełnomocnictwa, na podstawie których komitet mógłby wszcząć postępowanie prawne mające na celu odzyskanie domu z równoczesnym przejęciem go na Muzeum. Wnukowie jednak nie udzielili takiej zgody, ale też i sami nie podjęli żadnych działań w celu odzyskania dość już zrujnowanego obiektu z "kwaterunkowymi" lokatorami.

Czy to prawda, czy nie, to co napisała w swoich wspomieniach Dąbrowska, że Pużak na procesie w Polsce powiedział -  Jestem rzymskim katolikiem narodowości polskiej. Więcej nic nie mam panom do powiedzenia - to był nim istotnie. Był socjalistą ale przede wszystkim był człowiekiem, któremu nic co polskie nie było obce. Prawdopodobnie dziś na skali politycznej byłoby mu bliżej do Konfederacji niż do Lewicy...


PS

Ciekawa jest kwestia udziału Pużaka przy podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego. Jego wspomniania nie dają tu wyraźnej odpowiedzi czy był za czy przeciw. Podobno jakoby nie dojechał na spotkanie z Borem i Jankowskim, kiedy podejmowano decyzję... Nie wiem, może wspomnienia w tym miejscu także zostały ocenzurowane? W każdym razie kiedy spotkaliśmy się w mieszkaniu Stryja po śmierci mojego Ojca, który ufundował dwie tablice poświęcone pamięci Pużaka - jedną na jego domu na ul. Byczyńskiej, a drugą na domu przy Al. 3-go Maja, obecny na spotkaniu mój brat stryjeczny, wnuk Pużaka, zakwestionował celowość umieszczania tych tablic. Powiedział: "To niemoralne, ponieważ Dziadek zburzył Warszawę".

Kilka lat temu udało mi się namówić wydawnictwo LTW do ponownego, ale pierwszego nieocenzurowanego, wydania wspomnień Kazimierza Pużaka. (Kazimierz Pużak, Wspomnienia, Wyd. LTW, Łomianki 2012).


Zobacz galerię zdjęć:

Kazimierz Pużak
Kazimierz Pużak Odznaczenia Odznaczenia Odznaczenia Legitymacja krzyża AK nr 1 Krzyż AK
Kazimierz Pużak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura