Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski
139
BLOG

Szwedzki łącznik, czyli jak Szwedzi pomagali Armii Krajowej

Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2
Druga wojna światowa to temat, do którego Szwedzi powracają niechętnie. Wiadomo, że była, lecz dawno i lepiej patrzeć w przyszłość. Szwedzi zresztą nie brali w niej udziału, przynajmniej jako państwo, więc w zasadzie nie ma o czym mówić. Jakiś czas temu ukazała się jednak w Szwecji publikacja „Knutpunkt Stockholm”, napisana przez polskiego historyka, ale po szwedzku i przeznaczona przede wszystkim dla Szwedów.

Natomiast kilka lat wcześniej ukazała polska wersja książki, także wydana w Szwecji, ale w niewielkim nakładzie tak, że dotarła zaledwie do niewielkiego kręgu zainteresowanych tą tematyką Polaków.

Autorem publikacji był polski historyk, Józef Lewandowski, mieszkający w Uppsali. Polski tytuł to „Węzeł sztokholmski – szwedzkie koneksje polskiego podziemia IX 1939-VII 1942”. Książka została wydana pierwotnie w 1999 roku w ramach serii „Acta Sueco-Polonica” Uniwersytetu w Uppsali, później wydało ją po szwedzku wydawnictwo Atlantis.

Książka odsłania nam nieznane dotąd strony powiązań polskiego ruchu oporu z grupą Szwedów, przeważnie związanych swoją pracą zawodową z Polską, którzy postanowili pomóc Polakom podczas okupacji niemieckiej. Mówiąc najogólniej „polscy” Szwedzi podejmowali się przede wszystkim działalności kurierskiej, przewożąc z Polski informacje zebrane przez ruch oporu, a przywożąc do Polski pieniądze i rozkazy polskiego dowództwa w Londynie.

„Zająłem się tymi Szwedami – pisał Lewandowski – gdy zorientowałem się, że należy się im pamięć potomnych. Zorientowałem się też, że ich działalność godna jest zbadania również dlatego, że odegrała w II wojnie światowej istotną rolę. Jestem przeświadczony, że bohaterom mojej opowieści bezwzględnie należy się miejsce w opisie historycznymi. (...) Bez nich świat wiedziałby mniej, co się dzieje pod rządami III Rzeszy, a przynajmniej o wiele później. Co więcej, bez owych Szwedów polskie podziemie, zawsze działające w trudnych warunkach, odczułoby jeszcze większe kłopoty organizacyjne i materialne. Bowiem przez kilka wojennych lat, od pierwszych miesięcy okupacyjnych jesienią 1939 roku, aż do maja 1942, Szwedzi ci stanowili główne ogniwo łączące polskie podziemie z władzami RP we Francji, a później w Londynie.”

Różna była motywacja Szwedów – uczestników polskiego ruchu oporu. Jedni robili to z czystej sympatii dla Polski i Polaków, inni ze swoistego poczucia obowiązku i zwykłej przyzwoitości. Niektórzy uważali to za rodzaj akcji charytatywnej...

Szwedzki przemysł usiłował zrekompensować sobie po I wojnie utratę rynku rosyjskiego i szwedzkie firmy zaczęły interesować się Polską. Jako pierwszy zaczął inwestować w Polsce koncern L.M. Ericsson tworząc firmy Polska Akcyjna Spółka Telefoniczna (PAST-a) i Polska Akcyjna Spółka Elektryczna (PASE). Szwedzi mieli też wpływ na powstanie Polskiego Monopolu Zapałczanego, którego dyrektorem został ppłk Carl Herslow, później także mianowany konsulem honorowym w Warszawie. W 1925 roku powstała w Warszawie filia ASEA (Polskie Towarzystwo Elektryczne ASEA), której dyrektorem został Sven Norman. Niebawem do firm szwedzkich w Polsce dołączył Elektrolux, a nazwa firmy do dziś określa w Polsce odkurzacz... W przeddzień II wojny światowej działało zatem w Polsce szereg firm szwedzkich i funkcjonowała licząca kilkadziesiąt osób „szwedzka kolonia”, która w trakcie okupacji, w każdym razie ci, którzy przebywali w Polsce, działała w większości zgodnie z wytyczną Wallenberga: „Nie wiem, jak postępować w tak nienormalnych warunkach, ale musimy się zachować tak, by po wojnie wrócić z podniesionym czołem”.

Niektórzy „polscy” Szwedzi zrobili jednak więcej. Włączyli się bezpośrednio w pomoc dla polskiego podziemia. Głównym łącznikiem polsko-szwedzkim był Sven Norman, nieznany bohater, którego Lewandowski spotkał już pod koniec jego życia, i z którym przeprowadził szereg rozmów:

Po latach, gdyśmy byli już na stopie poufałości, zapytałem Normana mniej więcej tak: „To, że Polacy, że Żydzi, mieli poczucie, że muszą kontynuować czy podjąć walkę, to jasne, nie dziwi, walka została im narzucona, przez okupację, przez nazizm. Ale dlaczego Ty, całe życie pacyfista, niecierpiący wojny i służby wojskowej, przemysłowiec, Szwed z neutralnej Szwecji, dlaczego włączyłeś się do tej wojny, podjąłeś ryzyko, wcale nie jednorazowe, ryzyko przy każdym przekroczeniu granicy, ryzyko nie odstępujące na chwilę w okupowanym kraju?”

Ponad osiemdziesięcioletni wówczas Norman zastanowił się, podniósł do ust filiżankę z kawą, łyknął i po chwili powiedział:

„Widzisz, ja przez całe życie prowadziłem interesy, lubiłem tę działalność, jak wiesz zrezygnowałem z biznesu niedawno. A przystąpiłem do tej walki, bo chciałem raz w życiu robić coś, na czym nie można zarobić.”

Norman i kilku innych Szwedów oddali nieocenione usługi Armii Krajowej, ponosząc ogromne ryzyko osobiste. W pewnym momencie, w lipcu 1942 roku, doszło do licznych aresztowań i osadzenia szwedzkich uczestników polskiego podziemia w więzieniach. Byli oni oczywiście traktowani o wiele łagodniej, niż Polacy, ale nie zmienia to faktu ich osobistego ryzyka. Sven Norman uniknął w ostatniej chwili aresztowania, ale działalność szwedzkich łączników nie mogła już być kontynuowana.

Uważa się, że największą zasługą Normana było wywiezienie z kraju pierwszej, dobrze udokumentowanej informacji o Holokauście. Dzięki temu 2 czerwca rozgłośnie BBC powiadomiły cały świat o planowanej przez Niemców zagładzie ludności żydowskiej, a 9 czerwca przemówienie na ten temat wygłosił szef rządu polskiego, generał Władysław Sikorski. Powiedział on m.in.:

„Ludność żydowska w Polsce jest skazana na zagładę zgodnie z hasłami – wyrżnąć wszystkich Żydów bez względu na to jak wojna się skończy. Dokonano już w tym roku prawdziwych rzezi dziesiątków tysięcy Żydów w Lublinie, Wilnie, Lwowie, Stanisławowie, Rzeszowie, Miechowie. W gettach głodzi się ludzi na śmierć, przeprowadza masowe egzekucje, rozstrzeliwuje nawet chorych na tyfus. Rząd polski podaje powyższe fakty do wiadomości rządów państw Sprzymierzonych i opinii świata. Sprawcy tych zbrodni muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Tylko zapowiedź kary i zastosowanie retorsji tam, gdzie tylko to jest możliwe, ukrócić może szał zbirów niemieckich.”

Lewandowski podkreślał, że Sikorski był jedynym szefem rządu, który ujął się za ofiarami ludobójstwa, a było to możliwe dzięki informacjom, które przywiózł z Polski Sven Norman.

Lektura książki Lewandowskiego wcale nie należy ani do łatwych, ani specjalnie przyjemnych. To jednak doskonale napisany tekst historyczny, mogący stanowić podstawę do dalszych poszukiwań, a przede wszystkim tekst pokazujący, że nie wszyscy Szwedzi byli obojętni na los Polaków i nie zasłaniali się swoją „neutralnością”.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura