Czy ktoś jeszcze pamięta, że w 2005 roku w wyborach parlamentarnych 80% wyborców głosowało przeciwko zasadom funkcjonowania III Rzeczpospolitej? Czy ktoś jeszcze pamięta, że tych 80% wyborców wręcz żądało od polityków radykalnych reform gospodarczych i politycznych?
Taka sytuacja, gdy społeczeństwo zgadza się na zasadnicze reformy, w demokracji zdarza się bardzo rzadko. Taką sytuacje śmiało można nazwać – parlamentarną rewolucją. Przeżyliśmy ją na jesieni 2005 roku – ufając, że politycy wykorzystają tą unikalną szansę. Politycy polscy – zachowali się jak kibole, którzy wrzaskami i awanturami zniszczyli to co stanowi istotę demokracji.
Można śmiało powiedzieć, że zdradzili swoich wyborców. Zmarnowali bezpowrotnie sześć lat. Między 2005 r. a 2011 mieliśmy trzech premierów, dwóch z PiS , K. Marcinkiewicza i J. Kaczyńskiego oraz jednego z PO – D. Tuska. Czy któryś z nich zasłużył na miano premiera czy któryś z tej świętej trójcy, rzeczywiście starał się służyć dobru publicznemu i realizować werdykt wyborców?
Moim zdaniem, tak – K. Marcinkiewicz. Pisze te słowa z lekkim zdziwieniem, gdyż K. Marcinkiewicz aktualny menadżer finansowy, playboy, często pogardzany przez prawicowych dziennikarzy, człowiek który mną np. także pogardzał (czemu dał wyraz na łamach „Rzeczpospolitej” we wrześniu 2007 r.) był i jest niewątpliwie postacią mniejszego kalibru niż dwaj główni oponenci sceny politycznej w Polsce. Nie ma aspiracji wieszcza politycznego czy politycznego wizjonera. I dlatego przerastał J. Kaczyńskiego i D. Tuska nie o jedną głowę ale dziesięć.
Przez tych kilka miesięcy rząd mniejszościowy PiSu zrobił więcej niż rząd PO przez cztery lata czy rząd premiera Kaczyńskiego przez rok. Dlaczego?
Po pierwsze dlatego, że K. Marcinkiewicz był tylko premierem i nie był – w przeciwieństwie do Tuska i J. Kaczyńskiego – przywódcą partii. Kumulacja władzy w partii i w państwie uniemożliwia sprawne rządzenie. Doświadczył tego najdotkliwiej J. Kaczyński, który był premierem i przywódcą partyjnym jednocześnie a jego brat bliźniak był prezydentem Polski . Nawiasem mówiąc sytuacja niespotykana w historii powszechnej!
To potrójne panowanie J. Kaczyńskiego upiło kompletnie. Był dosłownie pijany władzą. Wydawało mu się, że może wszystko. A. Macierewicz powiedział mi latem 2006 r. (byłem wtedy wiceministrem w MSWiA) – a jego słowa oddają najdobitniej stan umysłu „pisowskich rewolucjonistów” - że:
"Bracia Kaczyńscy mają władzę jaką przed nimi miał ostatnio tylko S. Batory – mogą naprawdę uwolnić kraj od komunistów!"
No i rzeczywiście J. Kaczyński rozpoczął uwalnianie kraju od postkomunistów i komunistów. Ten okres od września 2006 do września 2007 r. polski rząd zamienił się w obóz Czyngis-chana (a może obrażam wielkiego wodza Mongołów?).
Nie obowiązywały żadne procedury żadne uzgodnienia tylko „wola polityczna” wodza-premiera. Staliśmy się Azją. Jeżeli chodzi o reformę państwa premier J. Kaczyński zawalił wszystko: kompromitacja z Traktatem Lizbońskim, jeszcze większa kompromitacja z ustawą o lustracji nie wspominając o kompromitacji z rewelacjami tzw. „szafy Lisiaka” w której nie było żadnych rewelacji o „układzie” ponoć rządzącym Polską od 1989 roku.
W sferze informatycznej za którą byłem odpowiedzialny, narzucenie absurdalnej ustawy o „jednym okienku”, która to ustawa (przejęta w całości przez Tuska) była pijarowym absurdem utrudniającym a nie ułatwiającym przedsiębiorcom zakładanie firm. Gdy chce się zmienić wszystko nie zmienia się nic.
Premierowanie J. Kaczyńskiego charakteryzowało się zerową skutecznością polityczną i sukcesem w sferze symbolicznej mobilizacji swego elektoratu. Przeciwnie wyglądał okres kiedy premierem był K. Marcinkiewicz, który musiał cały czas swoje decyzje negocjować nie tylko z prezesem PiSu i prezydentem Rzeczpospolitej ale także z Dornem czy Ziobro.
K. Marcinkiewicz stał się symbolem „władzy negocjującej” władzy która siłą napędową był kompromis. Dlatego K. Marcinkiewicz i jego rząd zdumiewał skutecznością. Jeżeli chcemy się czegoś dowiedzieć o polityce a nie „wojnie plemiennej”, między PiS i PO to radze przeanalizować dokładnie właśnie okres między listopadem 2005 r. i majem 2006 r.
Wpis dostępny również na moim blogu: http://pp.mediologia.pl/2011/06/06/parlamentarna-rewolucja/
Piotr Piętak redaktor portalu mediologia.pl - Media, Manipulacje, Polityka, Biometria
zapraszam na kurs Linux
Inne tematy w dziale Polityka