Polskie Kompleksy Narciarskie

Co jakiś czas wraca temat polskich kompleksów narciarskich. Wbrew temu co pisze Krzysztof Leski kompleksy narciarskie Polska ma i to ogromne. Gdzież one są, spytacie. Odpowiadam - w głowach lokalnych urzędników.

Urzędnicy szczebla gminnego mają kompleksy, że Muszyna czy Zawoja to nie Chamonix. I zamiast docenić to co mają koniecznie chcą budować nowe wyciągi wszędzie tam gdzie im kawaleryjskiej fantazji stanie. Jeszcze nie tak dawno wójt Zawoji miał genialny pomysł zbudowania stacji narciarskiej na szczycie Małej Babiej Góry. Co prawda jest to część Parku Narodowego i jeden z trzech szczytów w Beskidach, które naturalnie wystają poza górną granicę lasu (pozostałe to Babia Góra i już zdemolowane przez infrastrukturę narciarską Pilsko). Cóż - wójtowi to nie przeszkadza - bo on ma wizję.

Polska narciarską potęga nie jest i być nie może. Wynika to przede wszystkim z uwarunkowań geograficzno-przyrodniczych. Większość naszych gór nie przekracza magicznej granicy 1500 m n.p.m. powyżej której las nie potrafi już rosnąć i zaczynać się musi otwarta przestrzeń. Reszta to Tatry, Karkonosze i Babia Góra. Oczywistym jest, że te niewielkie obszary unikatowej alpejskiej flory (a w Tatrach także fauny) muszą być objęte ochroną - po prostu mamy ich zbyt mało by pozwolić na ich degradację. W Tatrach co prawda istnieje kolejka linowa na Kasprowy Wierch, ale zawdzięcza ona powstanie przede wszystkim temu iż główny inwestor był zięciem ówczesnego prezydenta RP.

Budowa stacji narciarskiej w niższych górach to wycięcie ogromnych połaci lasu. Pomijając aspekt przyrodniczy jest to potworne oszpecenie krajobrazu. Coś, co sprawia, że w takie miejsca po prostu nie chce się w innych niż szusowanie przy kolejce celach przyjeżdżać. Idąc grzbietem Karkonoszy warto spojrzeć na czeską stronę na słynną ze skoczni narciarskiej górę Czertak. Paskudztwo. Polska nie będzie Szwajcarią ani nawet Słowacją. Mamy gór co kot napłakał - zostawmy je w spokoju. Chyba, że chcemy żeby naszym dzieciom góry kojarzyły się wyłącznie z tym:

(1.Skrzyczne, 2. Chopok (Sk), 3. Donovaly(Sk) )

Mimo wszystko widzę jeden plus - dobrze, że włodarze Muszyny i Zawoji nie pozazdrościli Giżycku i nie wymyślili sobie tamy;)

PS Polecam gorąco książkę "W stronę Pysznej" Stanisława Zielińskiego - dla tych co są ciekawi jak rodziło się polskie narciarstwo i jak dalekie ono było ideałami od tego co mamy teraz...