Melwas Melwas
147
BLOG

Rozrywanie macicy

Melwas Melwas Polityka Obserwuj notkę 10

Gazeta Wyborcza opisała historię 14-letniej dziewczyny, która zaszła w ciążę. I w zasadzie póki co nie odważyłbym się napisać niczego więcej. Znam bowiem dziennikarską skłonność do podkręcania temperatury prowadzącego czasem do karykaturalnego zatracania się w rzeczywistości. Ważna jest bowiem ostrożność.

Trudno nawet napisać, czy dziewczyna chciała aborcji. Tego chyba nie dowiemy się nigdy.Wiemy natomiast, czego chciała matka dziewczyny, wiemy co chciały organizacje proaborcyjne i czego oczekiwały organizacje antyaborcyjne. Sprawa dziewczyny z Lublina stała się dla tych ostatnich pewnie doskonałym poletkiem dla skrzyżowania tęczowych flag i moherowych beretów.

Nie wierzę że dziewczyna chciała aborcji. Nie wierzę, że dziewczyna nie chciała aborcji. Wierzę, że tak naprawdę nie wiedziała, co zrobić. I zupełnie bez powodu została wciśnięta między toczące się młyny polskiej dyskusji o aborcji. I chyba zupełnie zgnieciona. 

Ponoć zaczęli antyaborcjoniści, którzy zorganizowaną watahą rzucili się na dziewczynę. Zwolennicy aborcji tym razem uciekali. Przed szarżującymi najemnikami z kół różańcowych. A może to oni gonili? Może to związki antyaborcyjne uciekały; uciekał z dziewczyną pod pachą ksiądź dalekimi susami, zasłaniając niewinne dziecko własną sutanną.

Obie strony oskarżają się o nękanie. Ponoć nękać miały aborcjonistki z matką na czele, przymusząc dziewczynkę do pozbycia się płodu. Z drugiej jednak strony Wyborcza pisze, że nękali antyaborcjoniści, a aborcjoniści byli nękani. Wszystko ma rozstrzygnąć sąd. Jednak co to za różnica? Jedno wiemy na pewno - nękana była dziewczyna. Ona najbardziej.

Stanowiska Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny nie znamy. Szczerze - nie chce go nawet poznawać, pewnie pani Nowicka napisałby to samo, co Wyborcza, dodając jeszcze parę kąśliwych komentarzy. Stanowisko zwolenników życia ( co za obłuda ) już znamy. Wyraził je pan Tomasz Terlikowski. Katolik.

Co z tego stanowiska wynika? Ano, jak dla mnie - napiszę ostro - wynika ni mniej ni więcej, że pan Terlikowski ową dziewczynkę ma w dupie. Mimo pewnej dozy lukru hipokryzji ( niech rodzi, to nie będzie miała syndromu poaborcyjnego ) z postu dra Terlikowskiego bije nie tyle pogarda, co coś znacznie gorszego - zupełne lekceważenie. Tomasz Terlikowski spycha dobro dziewczyny na dalszy plan. Interesuje go bowiem tylko to, żeby ta urodziła dziecko - nie ważne jak do tego dojdzie, w jakich okolicznościach - byleby dziecko przyszło na świat.

Skąd ta walka? I pana Tomasza i innych księży? Wiadomo, że czas gra  tu rolę - dziewczynie pozostał jeszcze  tydzień na aborcję. Później, wbrew wszystkiemu, będzie musiała urodzić. I nowa polska pępowina będzie musiała zostać przecięta. Ku chwale ojczyzny. I chyba tylko po to. 

Pan Terlikowski w imię tych narodzin wybacza wiele. Usprawiedliwia nawet nękanie. I staje się tym samym awangardą prawicowego oszołomstwa. Inni bowiem z ostrożności wspominają tylko, że Wyborcza kłamie, tym samym przyznając, że gdyby mówiła prawdę sprawa byłaby szokująca. Dla pana doktora Terlikowskiego fakt istnienia bądź nie istnienia nękania jest zupełnie obojętny. Gdyby nawet dziewczynę nachodził ksiądź, gdyby nawet męczyły ją dziesiątki babć z kółek różańcowych - wszystko to byłoby usprawiedliwione. Czym? Ponoć dobrem dziecka.

Tylko którego dziecka? Czy bowiem psychiczne katusze, jakie musi przechodzić młoda dziewczyna służą jej? Czy ogromna presja psychiczna i perspektywa przyszłego poniżenia ( ksiądź pewnie sobie dziewczynę dobrze zapamiętał ) działają na jej korzyść? Czy taka gehenna, jaką przeżywa teraz - da jej szczęście? Nie. Lecz pana Tomasza Terlikowskiego mało to interesuje.

Zakrywa wszystko troską o nienarodzone dzieci. Tym samym owa dziewczyna staje się niczym więcej jak tylko bezwolnym narzędziem, które zapłodnione powinno maszynowo wypluć z siebie bachora i powrócić do zabitej dechami dziury, czekając tam aż znów ktoś wsadzi jej penisa do pochwy. 

Trudno nie odnieść wrażenia, że antyaborcjoniści siłą próbują wyrwać dziecko z macicy kobiety, nie zważając zupełnie na żadne okoliczności - nawet te prawne. Jak bowiem przyjąć twierdzenia pana Tomasza, który zastanawia się glośno, czy aby na pewno nastolatka została zgwłacona. Oczywiście - ma tu rację - w końcu całkiem prawdopodobą tezą jest, iż dziewczyna w wieku 14 lat z pełną świadomością uprawia seks bez zabezpieczeń. 

Niestety, mam dziwne przeczucie, że i druga strona aborcyjnego sporu ma dość ambiwalentny stosunek dla takich młodych dziewczyn jak ta z Lublina. Młoda niewinna kobieta stanowi bowiem idealny kąsek, wspaniałą wręcz amunicję do strzelania do ludzi takich jak Terlikowski, których katolicka miałkość obnaża się w podobnych sytuacjach.

Nie trzeba mieć dużej dozy wyobraźni, by móc wyobrazić sobie zderzenie tych dwóch postaw w szpitalu, wokół łóżka czekającej na zabieg dziewczyny. Z jednej strony ksiądź, z drugiej feministki. Z jednej talibowie, z drugiej morderczynie. Obrzucający się wyzwiskami, wreszczący, wyrywający sobie leżącą między nimi dziewczynę.

Moja racja jest najmojsza. Moja racja jest najmojsza. Zupełnie jak w filmie Koterskiego, lecz tutaj nie o rozrywanie flagi idzie - tylko macicy. Oczywiście w imię jednego - dobra dzieci. Wszystkich. 

Melwas
O mnie Melwas

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka