Coryllus zbanował mnie już dawno temu, więc nie mam okazji doń napisać inaczej jak na swoim blogu. A więc do widzenia i powodzenia, panie obrażalski. Dopóki nie zapędzałeś się głęboko w politykę i patos, czytało się bardzo miło. Oczywiście książki nie kupiłem, bo od jakiegoś czasu już nic nie czytam z braku czasu. Na dobranoc zadedykuję Ci mój ulubiony wiersz
Czasami dla zabawy uda się załodze
Pochwycić albatrosa, co śladem okrętu
Polatuje, bezwiednie towarzysząc w drodze,
Która wiedzie przez fale gorzkiego odmętu.
Ptaki dalekolotne, albatrosy białe,
Osaczone, niezdarne, zhańbione głęboko,
Opuszczają bezradnie swe skrzydła wspaniałe
I jak wiosła zbyt ciężkie po pokładzie wloką.
O jakiż jesteś marny, jaki szpetny z bliska,
Ty, niegdyś piękny w locie, wysoko, daleko!
Ktoś ci fajką w dziób stuka, ktoś dla pośmiewiska
Przedrzeźnia twe podrygi, skrzydlaty kaleko!
Poeta jest podobny księciu na obłoku,
Który brata się z burzą, a szydzi z łucznika;
Lecz spędzony na ziemię i szczuty co kroku -
Wiecznie się o swe skrzydła olbrzymie potyka.
Przemyśl strategię i tyle. Coś się da wymyśleć, napewno.