Dziś odbyła się wielka Gala. Nie, nie z okazji Powstania Warszawskiego, nie z okazji, jakiegoś niezmiernie ważnego wydarzenia w ramach polskiej Prezydencji. Z powodu dymisji Ministra Klicha (!). Tak można nazwać to, co odbyło się w Pałacu Prezydenckim. Po tym wydarzeniu normalny człowiek zachodzi zapewne w głowę, dlaczego tego wspaniałego człowieka i zasłużonego Ministra odwołano? Peany Premiera i usprawiedliwienia Prezydenta - wszystko to na cześć jedynego człowieka, która ( wobec tego) nie wiadomo dlaczego traci stanowisko. Sądząc ze słów Premiera to przecież czołowy reformator. Zdaniem Prezydenta- człowiek ten wiedział tylko tyle, (dlaczego nie aż?) ile przekazali mu podwładni generałowie. Jak należy rozumieć minister Klich nie może być odpowiedzialny, bo nie wiele wiedział? Zaraz - czy jest w tym jakaś logika lub chociaż sens? Czy może być jedyną osobą, która ponosi jakieś konsekwencje za katastrofę smoleńską, ktoś, kto nie tylko ma zasługo dla obronności kraju i w dodatku nie wiele wiedział, co się w wojsku dzieje? Który wręcz był oszukiwany (!) przez generałów jak powiedział Minister Graś !!!. Nieodparcie rodzi się pytanie - dlaczego więc odwołujecie tego człowieka? Przecież to niesprawiedliwe by w tej tragicznej historii człowiek nie tylko nie winny, ale i zasłużony był jedynym, podkreślam jedynym, którego następne pokolenia nie wchodząc w szczegóły uznawać będą za winnego. Czyżby jedynym wytłumaczeniem była od czasów rzymskich tradycja rzucenia ludowi kogoś na pożarcie? Kozioł ofiarny? Jeśli to tylko zabieg piarowski to jednak nie udany. Brak konsekwencji w tym przekazie jest zbyt rażący. Człowiek o historycznych zasługach, reformator, ale musimy cię zwolnić?! Jeśli taki reformator to jak mógł dopuścić do sytuacji, że tak naprawdę nie wiele wiedział? Jeśli nie wiele wiedział to jak mógł reformować? Jeśli takie miał zasługi przez cztery lat to jak to się ma do miażdżącej krytyki sytuacji w wojsku zawartej w raporcie Millera? Niekonsekwencje mnożą się z każdym wystąpieniem. Lepiej byłoby już nic nie mówić.