Obrazek Pierwszy.
Jesienią 2010 i wiosną 2011 ówczesny poseł PO Robert Węgrzyn w sprawie „inwigilacji” dziennikarzy jest dla „Gazety Wyborczej” niemal wyrocznią. Obszernie cytowany, z jego wypowiedzi są robione nawet gorące newsy. Był niemal noszony na rękach przez redaktorów z Czerskiej po tym, jak złożył wniosek, by komisja śledcza przesłuchała 10 dziennikarzy w sprawie rzekomej inwigilacji. Poseł Węgrzyn był dla „GW” wyrocznia i autorytetem.
Obrazek drugi.
(Już po wypowiedziach posła Węgrzyna na temat homoseksualistów).
Dzisiaj w internetowym wydaniu „GW” czytam artykuł pt. „Poseł pól żartem pół serio”. I dowiaduję się, że nie skończył szkoły muzycznej, że dzięki znajomościom wszedł na polityczne salony, że „śniadał” „w Sejmie z Andrzejem Czumą - byłym ministrem sprawiedliwości, z obecnym ministrem Krzysztofem Kwiatkowskim, z marszałkiem Sejmu Grzegorzem Schetyną.” I ze po tym, jak został członkiem sejmowej komisji śledczej d.s nacisków do głowy uderzyła mu woda sodowa.
Śliskość redaktorów „GW” widać w sprawie niejakiego Wojewódzkiego.
Gdy lżył i naśmiewał się ze śp. prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego - było ok. , było śmiesznie. Podstarzały, 48-letni „młodzieniec”, felietonista m.in. „Polityki” był cool. Gdy jednak powiedział o „murzinie” już śmiesznie nie było. Red . M. Olejnik nie chce, żeby Wojewódzki był twarzą polskiej prezydencji i w ogóle zrobiło się niefajnie. Do czasu. Bo teraz „Wyborcza” połapawszy się, że sama sobie zrobiła wbrew - powoli wycofujesię rakiem.
Jakiej jeszcze rozrywki dostarczą nam redaktorzy z Czerskiej?
Inne tematy w dziale Polityka
