ale to co się dzieje, jest niestety serią rozwiązań prowadzących na manowce całą Europę. Seria błędnych rozwiązań może owocować grubszymi kłopotami - dla całej Europy. Racjonalny zwolennik integracji Europejskiej traktuje współczesne zjawiska jako problemy lub naturalne wyzwania cywilizacyjne i aktywnie poszukuje ich optymalnych rozwiązań. Radosny euroentuzjasta akceptuje wszystko jak leci, bez względu na konsekwencje. Aby prędzej, aby szybciej zanurzyć się w tej ukochanej Unii.
Świadomy wybór błędnych rozwiązań pod presją ideologiczną jest już działaniem samobójczym, albo nawet dywersyjnym. Chcę podać proste argumenty, dostępne dla każdego rozsądnie myślącego człowieka. Postaram się proponować jeden nieskomplikowany argument, potem wpisywać następny, jeden po drugim, najlepiej w kolejnych krótkich postach. Każdy z tych argumentów wiąże polską rację stanu. Do tematu rosyjskiego powrócę później.
Nowy szef resortu spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii mówił o nowej polityce zagranicznej rządu Browna, skróty znalazły się w wielu gazetach na Świecie, jeden z nich w Dzienniku. Jest tam kilka słów o nowym rozkładzie sił na świecie. Jest to ocena, prowadząca Brytyjczyków do prostej konkluzji, w sprawie ratyfikacji traktatu europejskiego. Brytyjczycy chcą referendum. Brytyjski minister mówi:
"Przez większą część minionego stulecia nasze obawy odnośnie bezpieczeństwa wiązały się przede wszystkim ze zbyt silną i ekspansywną władzą państwową. Dzisiaj największe zagrożenia pojawiają się w krajach, gdzie władza państwowa nie jest zbyt silna, lecz zbyt wątła, w krajach słabych, nie dość mocno stojących na własnych nogach. Jednocześnie obserwujemy nową aktywność Chin, Indii i Rosji. W ciągu dwudziestu lat geograficzne rozproszenie sił politycznych, gospodarczych i militarnych może przybrać największe rozmiary od upadku cesarstwa rzymskiego. Równie ważne jest jednak to, że możliwości koordynacji w skali międzynarodowej nie są już uzależnione od dostępu do zbiurokratyzowanych hierarchii".
A Europa stawia na coś dokładnie przeciwnego, właśnie na tę zbiurokratyzowaną hierarchię
Brytyjska diagnoza jest zwięzła: „Możliwości koordynacji w skali międzynarodowej nie są uzależnione od dostępu do zbiurokratyzowanych hierarchii”. Taki jest aktualny kierunek rozwoju cywilizacji globalnej. Europa wybiera kierunek odwrotny! Pisałem o tym w tekście o stuletnim opóźnieniu współczesnej myśli lewicowej, decydującej o aktualnych wyborach europejskich."Traktat reformujący" nie reformuje Unii europejskiej! To coś powinno nazywać się "traktatem konserwującym". Angela Merkel postawiła sobie, jako najważniejszy cel swojej prezydencji, przywrócenie starego projektu konstytucyjnego, zachowując biurokratyczną wizję brukselskiej eurokracji, skrzyżowaną z socjalistycznymi pomysłami Giscarda d'Estaigne. Pisał wielokrotnie pan Wojciech Sadurski, że nowy traktat konstytucyjny nic nie zmienia, zachowuje wszystko jak jest! Nic się nie zmienia! Wkładem Angeli Merkel są jedynie zmiany radykalnie powiększające niemiecki wpływ na władzę zbiurokratyzowanej hierarchii europejskiej.
* * *
Sytemy biurokratyczne ignorują zmiany i potrzeby otaczającej je rzeczywistości. Reagują oporem na zmiany, usiłują przystosować rzeczywistość do swoich wymagań, a czas ich reakcji stale wydłuża się. Raz zatwierdzone zadania lub programy pracy szybko stają się celem samym w sobie, bez względu na ich sensowność. Poruszając ostatnio kwestię europejskiego programu walki z globalnym ociepleniem mam stale na myśli to, że jest on sprzeczny z jednym z najważniejszych interesów polskiej racji stanu.
Polska po kilkudziesięciu latach prób zbudowania socjalizmu była bardzo zrujnowanym krajem. Polska musi się intensywnie rozwijać, aby dogonić średni poziom rozwoju krajów "starej Europy". To jest oczywiste.
Ale biurokracja europejska nie zważa na ten polski interes i ustalając różne kwoty limity i ograniczenia określa je dla Polski "tak samo jak dla innych" ignorując polskie zapotrzebowanie na rozwój. Dotyczy to zarówno kwot ustalonych w traktacie akcesyjnym, jak i ustalanych teraz. Kiedyś len był naturalną polską uprawą narodową. W latach osiemdziesiątych polskie lniarstwo zostało zniszczone prawie ze szczętem. Kwota upraw lnu została w traktacie akcesyjnym ustalona w ilości, która może być wyprodukowana w jednej polskiej gminie. Jest to niestety typowe dla nierynkowych biurokratycznych systemów działania. Właśnie schematyzm. A socjalistyczny, lewicowy pogląd na sprawiedliwość dobija Polskę do końca. Sprawiedliwie to znaczy po równo i wszystkim tak samo.
Podobnie ideologia globalnego ocieplenia sprowadziła na Polską nowe limity emisji CO2. Minister Szyszko uważa, że drastyczna redukcja uprawnień do emisji CO2 może negatywnie wpłynąć na rozwój gospodarczy Polski, może doprowadzić do wycofywania się wielu inwestorów, a to spowoduje wzrost bezrobocia, wpłynie na inflację i spowoduje wzrost cen. W prasie jest ostatnio głośno o niebezpiecznych dla polskiego budownictwa mieszkaniowego konsekwencjach tego limitu, który już ogranicza produkcję polskich materiałów budowlanych, powoduje wzrost ich cen, a nawet zmowy cenowe, tak jak to się stało w przemyśle cementowym.
Jest to już groźne dla polskiego budownictwa. Wszyscy wiemy o deficycie mieszkań, wiemy jak ważny jest to problem społeczny w Polsce. Ale sposób myślenia eurokracji ekologicznej widać w opinii Magdaleny Zowsik, koordynatorki kampanii klimatyczno-energetycznej w Greenpeace. Według niej, jest niedopuszczalne, że polskie Ministerstwo Środowiska domagało się wygórowanych uprawnień do emisji i tłumaczy to potrzebą rozwoju gospodarki.
Zadaniem ministra jest chronić środowisko, w tym także klimat, a nie gospodarkę.
Polską racją stanu jest rozwijać gospodarkę, oczywiście chroniąc środowisko, a w tym także klimat. Ideologiczne stanowisko biurokracji europejskiej jest przeciwne, chronić klimat, nie polską gospodarkę! CHRONIĆ ŚRODOWISKO I KLIMAT WBREW POLSKIEJ GOSPODARCE, nawet jeśli to ma uniemożliwić jej rozwój! Szczelo, odnosząc się do rosyjskiej polityki zorientowanej na wykorzystanie globalnego ocieplenia i równoczesne wikłanie Europy w bezsensowną walkę z tym zjawiskiem napisał, że wszystko zależy od prawdziwości założeń:"Jeżeli Europa będzie dalej brnąć w coś, co jest bez znaczenia dla klimatu, a bardzo kosztowne, to: a) ogromne europejskie środki zostaną zmarnowane na nic, b) efekt ocieplenia klimatu będzie jeszcze trudniejszy do zniesienia, bo nie dość, że sam z siebie spowoduje poważne uprzykrzenia, to jeszcze zmniejszone zostaną moce produkcyjne, a więc zdolności adaptacyjne gospodarki, co dodatkowo pogorszy kondycję Europy, c) Rosja relatywnie zyska, ponieważ sama nie będzie się bawić w takie brednie, a Europa będzie. Cóż, teraz trzeba tylko znaleźć dowody na to, że ludzka działalność nie ma większego wpływu na zmianę klimatu i można pędzić do mediów z wieścią, że europejscy politycy, to banda skretyniałych idiotów". Niestety, mój komentarz do wypowiedzi szczelo nie jest zbyt optymistyczny. Po pierwsze, takie dowody istnieją, a po drugie informowanie mediów nie ma sensu, bo one nie są tym zainteresowane. Media żyją teraz ze straszenia ludzi globalnym ociepleniem. Nie starcza im wyobraźni, by zrozumieć, że globalne ocieplenie jest realnym zagrożeniem i już najwyższy czas, aby cywilizacja przystosowała się do tej zmiany. To jest prawidłowa reakcja cywilizacji na nieuchronną zmianę. Przetrwają tylko te gatunki, które potrafią się przystosować do zmian. Powrót do:POLSKA RACJA STANU. PROBLEMY PODSTAWOWE: - Czy gatunek Europejczyków przetrwa? <<->>najnowszego tekstu10694
Komentarze