Michał Wyrobiec Michał Wyrobiec
694
BLOG

50 twarzy włoskiej polityki

Michał Wyrobiec Michał Wyrobiec Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

    Dokładnie 50 dni temu odbyły się wybory do włoskiego parlamentu, jednak przez cały ten czas nie udało się skonstruować nowego rządu. Co więcej – wygląda na to, że wcale się na to nie zanosi. Głównym rozgrywającym jest do siebie coraz dalej, prezydent traci cierpliwość do polityków, a stagnacji rozmów koalicyjnych dorównuje jedynie stagnacja gospodarki.

    Próby opisania skomplikowanej sytuacji politycznej nie sposób rozpocząć inaczej, niż od przedstawienia ponadprzeciętnie interesującej ordynacji wyborczej we Włoszech. Warto temu zagadnieniu poświęcić chwilę, zwłaszcza biorąc pod uwagę okoliczności powstawania ustawy: rozpoczęty w 2014 roku wyrokiem Sądu Konstytucyjnego kryzys konstytucyjny, przepadające w parlamencie i w referendach projekty ordynacji, wreszcie niezaplanowany dysonans między sposobem wybierania posłów i senatorów.

    Nowa ustawa została przyjęta niespełna pięć miesięcy przed wyborami w październiku 2017 roku i potocznie ochrzczono ją Rosatellum, ew. Rosatellum Bis, od nazwiska ówczesnego przewodniczącego Partii Demokratycznej (Partito Democratico, PD): Ettore Rosato. Była to już druga próba (stąd „Bis”) rządu PD uchwalenia nowej ordynacji, co też ze wsparciem centroprawicowej koalicji uczyniła. Najważniejsze punkty Rosatellum to:

  • jedna tura głosowań;

  • mieszany system przyznawania miejsc w obu izbach parlamentu (37% miejsc dla kandydatów z Jednomandatowych Okręgów Wyborczych [JOW], 63% dla kandydatów z list partyjnych wg tzw. metody najwyższej reszty);

  • jeden okręg wyborczy obejmujący cały kraj dla kandydatów z list partyjnych;

  • oraz 3% próg wyborczy (10% dla koalicji) i gwarantowane miejsca dla kandydatów wybieranych przez Włochów poza granicami kraju, w systemie proporcjonalnym z ograniczeniami geograficznymi (12 miejsc w Izbie Deputowanych i 6 w Senacie)

    Warto także zaznaczyć, że włoska konstytucja daje ponadprzeciętnie duże uprawnienia senatowi, ponieważ w przeciwieństwie do wielu innych systemów parlamentarnych na kontynencie potencjalny rząd musi zdobyć wotum zaufania w obu izbach. Nowy system promuje przede wszystkim stawanie do wyborów w koalicjach. Ustawodawcy przyświecał cel zwiększenia szans na szybkie stworzenie rządu po wyborach. Jeszcze przed głosowaniem spodziewano się, że zyskać na nowym systemie może głównie szeroka centroprawicowa koalicja. Straty miał odnotować Ruch Pięciu Gwiazd (MoVimento 5 Stelle, M5S), który odmówił brania udziału w koalicjach oraz PD, której blok wyborczy stracił jednego z partnerów: skrajnie lewicową partię Równi i Wolni (Liberi e Uguali).

    50 dni po wyborach widać, że o ile przewidywania ekspertów się sprawdziły, o tyle nadzieje polityków na szybkie stworzenie nowego rządu okazały się płonne. Wynik wyborów pokazał jak bardzo skomplikowany jest podział polityczny Włoch. Biorąc pod uwagę zdobyte głosy, zwycięzcami zostali prawicowi koalicjanci (37% głosów w wyborach do izby niższej), a najpopularniejszą partią został M5S (32%). Jednak drugą największą siłą parlamentarną nie została żadna z partii prawicowych, ale oddająca władzę PD z 18% głosów. Podobnie sytuacja wygląda w senacie.

    Za jednego z ojców sukcesu prawicy został uznany nieformalny lider Forza Italia (FI), na którym ciąży wyrok sądowy zakazujący mu pełnienia funkcji publicznych: Silvio Berlusconi. To właśnie on najprawdopodobniej uniemożliwił stworzenie rządu wkrótce po wyborach. Politycy antyestablishmentowego M5S oskarżają go o stworzenie “chorego” systemu i o doprowadzenie kraju do wieloletniej zapaści gospodarczej, w związku z czym M5S kategorycznie odmówiło stworzenia rządu z partią Berlusconiego. Równie jednoznacznie zerwanie koalicji z FI odrzucił przewodniczący Ligi (Lega - największa partia centroprawicy) Matteo Salvini.

    Od pierwszych dni po wyborach pojawiały się opinie, by PD spróbowała stworzyć koalicję z M5S – głosy skrytykowane przez Matteo Renziego (byłego premiera z ramienia PD). W swoim komentarzu do wcześniejszego oświadczenia informującego o planie opuszczenia stanowiska przewodniczącego partii stwierdził, że współpraca z liderem M5S Luigim Di Maio byłaby “oczywiście tragiczną w skutkach decyzją”. Di Maio wydaje się z tym nie zgadzać, oficjalnie porzucając politykę “braku koalicji” przyświecają jego partii, odkąd została założona w 2009 roku. Po wyborach lider największego ugrupowania w parlamencie zdawał się stopniowo porzucać tradycyjnie ostrą antyunijną retorykę, zapowiadając, że “Unia Europejska nie ma czego się obawiać”. Co więcej, zapowiedział, że jeśli zostanie premierem to pierwszą światową stolicą, którą odwiedzi będzie Bruksela. W bardziej pojednawcze tony uderza także część polityków PD, mówiąc, że mniejszościowy rząd M5S mógłby liczyć w wielu kwestiach na ich poparcie i głosy w wotum zaufania.

    Podejście skrajnie prawicowej Ligi i jej przewodniczącego do PD można porównać do podejścia M5S do Silvio Berslusconiego – prędzej piekło zamarznie, niż znajdziemy się z nimi w koalicji. Jednak o ile Matteo Salvini prezentuje względnie otwarty stosunek do potencjalnej koalicji z M5S, o tyle eksperci uważają to tylko za PR-owy zabieg. Ich zdaniem Salvini w pozycji słabszego koalicjanta ma wszystko do stracenia, a niewiele do zyskania. Bycie liderem opozycji oznacza potencjał do dalszego grania antyestablishmentowymi nastrojami, spokojnej krytyki rządu i konsolidacji własnej pozycji jako lidera prawicy.

    Pierwsza próba przerwania politycznego impasu przez prezydenta Włoch Sergio Matarellę nastąpiła miesiąc po wyborach. Prezydent zaprosił do oficjalnego dialogu liderów największych partii, ale ci dwaj najważniejsi – Salvini i Di Maio – potwierdzili swoje poprzednie żelazne żądania. Ruch 5 Gwiazd absolutnie nie wejdzie w koalicję z Berlusconim; Liga poprowadziła swoją koalicję do zwycięstwa w wyborach i nie zgodzi się na żadne ustępstwa, a już na pewno nie na porzucenie swoich politycznych partnerów. Berlusconi stwierdził, że M5S nie jest dla niego żadnym partnerem do rozmów. Pełniący obowiązki przewodniczącego PD poinformował dziennikarzy, że jego partia “w związku z wynikiem wyborów nie ma prawa myśleć o sobie w roli potencjalnego członka rządu”.

    W czwartek 19 kwietnia zakończyła się druga tura rozmów koncyliacyjnych pod auspicjami prezydenta, jednak zakończyła się podobnie jak pierwsza: brakiem wniosków i dalszym okopaniem się rozmówców na dotychczasowych pozycjach. Pewien ruch nastąpił na lewej stronie sceny politycznej, gdzie rzekomo coraz więcej członków PD przekonuje się do idei “małego rządu” z Di Maio na czele. Wiąże się to za pewne ze słabnącym wpływem ustępującego przewodniczącego Renziego na swoją partię oraz z prezydenckimi naciskami na stworzenie porozumienia na lewicy. Kontynuacją tych nacisków ma być trzecia seria negocjacji, która ma zacząć się w tym tygodniu. Wiceprzewodniczący niższej izby parlamentu z ramienia PD, Ettore Rosato, stwierdził, że jego partia może włączyć się w rozmowy programowe z M5S tylko, jeśli całkowicie upadnie perspektywa koalicji Ruchu 5 Gwiazd i Ligi.

    Temu wszystkiemu, z zapewne wielkim zaciekawieniem, przygląda się rząd Paolo Gentiloniego. Do momentu uzyskania wotum zaufania przez nowy rząd będzie on posiadał pełnię władz, a włoska konstytucja nie przewiduje terminu po którym należy skończyć wszelkie rozmowy i rozpisać nowe wybory. Czysto teoretycznie jest więc możliwe, że pomimo klęski w wyborach, u władzy aż do kolejnych (przyśpieszonych lub nie) wyborów pozostanie rząd Partito Democratico.

Więcej:
https://www.bloomberg.com/news/articles/2018-03-02/italy-is-rolling-out-a-new-electoral-system-here-s-how-it-works
https://www.politico.eu/article/give-5stars-a-chance-italian-election-2018-luigi-di-maio
https://www.politico.eu/article/matteo-renzi-pd-5star-movemetn-luigi-di-maio-leaving-gift-for-italy
https://www.bloomberg.com/news/articles/2018-04-23/center-right-ahead-in-molise-amid-italian-government-impasse

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka