Marne konkursy z nagrodą główną w postaci przeterminowanych flamastrów lub kompletu kredek zakupionych na pobliskim bazarze – czy tak wygląda oferta dla młodzieży współczesnej wsi?
Problemy polskiej wsi systematyzuje się i dzieli według różnych kategorii, ale najczęściej wymienia się te dotyczące regresu rolnictwa, znacznego bezrobocia czy też kiepskiej infrastruktury. Debata, zarówno w sferze publicznej jak i samorządowej, pomija jednocześnie równie znaczącą kwestię, kwestię wspierania i organizacji aktywności młodzieży wiejskiej.
Właściwie od zawsze głęboki dysonans między młodzieżą miast i wsi był doskonale widoczny. I choć w ostatnich kilkunastu latach różnice te zdają się być mniejsze, wciąż stanowią fundamentalny problem. Z czego to wynika? Przyczyn jest wiele, począwszy od odmiennego stylu życia, a skończywszy na najważniejszym w mojej opinii zagadnieniu, dostępności pewnych dóbr i korzyści, które w tym przypadku stanowią poważną różnicę. Wszystko sprowadza się do tego, że młodzież wychowująca się na wsi już na starcie staje przed przeróżnymi barierami i przeszkodami, które stawiają ją w gorszej sytuacji aniżeli rówieśników z miasta.
Pozornie wszystko jest piękne i proste. „Wsi spokojna, wsi szczęśliwa” – jak pisał poeta. Spięcia i kontrasty pojawiają się wówczas, gdy dochodzi do styku tych pozornie podobnych środowisk. Łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której młodzież wywodząca się ze wsi ma problemy z adaptacją w miejskich szkołach ponadgimnazjalnych. W jednorodnym środowisku problemów nie ma, ale kiedy dochodzi do fermentu, natychmiast uzewnętrzniają się różnice, jakie dzielą młodzież miejską i wiejską. W klasach powstają grupki, tych „lepszych” (czytaj: miejscowych) i „gorszych” (czytaj: ze wsi). Różni ich wiele: często sposób ubierania się, wysławiania, spędzania czasu wolnego, także światopogląd. W końcu dochodzi do tego, że młodzi ludzie ze wsi stają się mało atrakcyjni towarzysko, spychani gdzieś na bok, są zmuszeni do funkcjonowania we własnym środowisku. Wobec tego także rzeczone podziały stają się z biegiem czasu co raz głębsze, zaznaczają się jako jedna z kategorii podziału społeczeństwa.
Przytoczone wyżej przykłady nie są regułą. Silne osobowości, nieuziemione pewnym kompleksem, mają szansę pokonać naturalne utrudnienia i stać się częścią „nowoczesnego” środowiska. Wydaje mi się jednak, że częściej mamy do czynienia z sytuacją, gdzie młody człowiek, który okupił ambicje i chęć rozwoju przykrymi doświadczeniami, po kontakcie z innym środowiskiem wraca na „stare śmieci”, gdzie życie toczy się jednak według innych zasad. Konieczność ciągłej batalii z tym „nowym”, wiąże się dla takiej osoby ze stresem, także z nad wyraz aktywnymi kompleksami. Zdaję sobie sprawę, że na przestrzeni kilkudziesięciu lat można zaobserwować wyraźną poprawę. Wciąż jednak nie można powiedzieć, że wystarczającą.
Gdzie tkwi fundament takiego stanu rzeczy? Jak wspomniałem wyżej, na pewno w dostępności obiektów o znaczeniu kulturalnym i rozrywkowym. Władze samorządowe często zaniedbują ten rodzaj infrastruktury, a funkcjonujące na obszarach wiejskich Domy Kultury w dużym stopniu nie spełniają swoich funkcji. Te ośrodki nierzadko istnieją tylko na papierze, a jeśli już działają, to jedynie w sferze promowania folkloru, a nie współpracy i współdziałania z młodzieżą. Brak tutaj tej młodzieńczej aktywności, uwolnienia energii, która pozwoliłaby stworzyć alternatywę dla przesiadywania pod knajpą z piwem w ręku czy też innej, równie ambitnej rozrywki. Dobrą formą takiej aktywności jest działalność Młodzieżowych Rad Miasta. Niestety, to rozwiązanie raczej na wsi nie funkcjonuje. A szkoda, bo jest ciekawym sposobem na zaangażowanie młodzieży w życie lokalnej społeczności.
Największy wpływ na życie młodego człowieka ma przede wszystkim szkoła. Tutaj kształtują się postawy i wartości, z których korzysta się w dorosłym życiu. Szkolne teatry, kluby dyskusyjne, integracja z rówieśnikami z miast, inicjatywy społeczne, rozwój wszechstronnych zainteresowań, organizacja czasu wolnego – dziś to raczej działania mieszczące się w sferze zamiłowania zapalonych pedagogów aniżeli powszechnie stosowane programy szkolne.
Warto więc wzniecić debatę na temat młodzieży współczesnej wsi. Warto dojść do konstruktywnych wniosków. Warto postawić w końcu na wsparcie ambicji i dalekosiężnych aspiracji, a nie minimalizmu i prowincjonalności.Bo jak mawiał Jan Zamoyski: "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie".
Inne tematy w dziale Polityka